piątek, 29 lipca 2016

Zapłata. Dobra matka. Małgorzata Rogala [Izabelka]

TYTUŁ: Zapłata
AUTOR: Małgorzata Rogala
WYDAWNICTWO: W.A.B

Zdjęcie autorskie Izabelka

Pierwsze moje spotkanie z autorką i pierwsza część cyklu o policyjnym duecie: Agacie Górskiej i Sławku Tomczyku. Mocno wciągający kryminał z historią sprzed lat w tle.
Książka spełniła wymagania jakie powinien mieć kryminał (według mnie, oczywiście):
* zagadka tak zagmatwana, że do końca nie wiedziałam kto jest sprawcą
* napięcie zbudowane tak, że książkę przeczytałam w jeden wieczór
* tzw. lekkie pióro: tę lekturę czyta się błyskawicznie, czasami się uśmiechając, czasami nie...
* ciekawe postacie drugoplanowe były, a jakże! Mnie podobał się policjant o ksywie Chudy i taksówkarz Michał
Ale:
* oryginalni bohaterowie...no cóż tu było trochę gorzej... jedynie tajemnicza przeszłość Górskiej była... nie do końca jasna
* przedstawienie pracy policjantów... trochę mało i "po łebkach"
* ciekawego tła obyczajowego też mi zabrakło...
* brak opisów zwłok czy zadanych ran , dokładności w opisie miejsca zbrodni, a to lubię.
Pomimo tych braków czyta się świetnie. Mnie się bardzo podobała i Wam też polecam.
Prosty, ale nie prostacki język, świetny warsztat, doskonały zmysł obserwacji, dobra zdolność logicznego myślenia, bez zbędnych zapychaczy w postaci barwnych opisów np.: pokoju...
ALE! ALE!
I tu chcę zwrócić Waszą uwagę na tematy, które poruszyła Rogala. Ważne, wciąż powracające w mediach i nurtujące pewnie niejednego specjalistę. 
Pierwszy z nich to molestowanie nieletnich dziewczynek. Temat trudny i delikatny. Temat o którym dopiero od niedawna głośno się mówi. Mnie, jako matce córki, wyjątkowo ciężko się czytało. Co ja bym zrobiła, gdyby przyjaciel rodziny został wskazany przez córkę jako ten, który ma "zły dotyk"? Czy uwierzyłabym córce? Czy coś bym zrobiła? 
Drugi temat też do lekkich nie należy, bo czy osoby z grubym portfelem i cienkim sumieniem, które dopuszczają się zbrodni mają zagwarantowana nietykalność? Czy wszystko można załatwić za pieniądze?
Trzeci temat to czy miłość do dziecka tłumaczy wszystko? Czy gotowa byłabyś zrobić WSZYSTKO aby Twoje dziecko nie poszło do więzienia, mimo, że wiesz, że źle zrobiło i powinno ponieść karę?
Czy da się żyć w zakłamaniu i czy wszystko można wybaczyć?
Z takimi przemyśleniami pozostawiła mnie autorka.
Ale nie dała na siebie długo czekać, bo... od razu zaczęłam czytać drugą część, czyli Dobrą matkę!

TYTUŁ: Dobra matka
AUTORMałgorzata Rogala
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona

Zdjęcie autorskie Izabelka


Kolejna lektura, w której policyjny duet Agata Górska i Sławek Tomczyk prowadzą śledztwo.
Książka ściśle powiązana z częścią pierwszą czyli z Zapłatą.
Ktoś zabija w stolicy młode matki poprzez strzał w serce.Jedyne co je łączy, to fakt, że tuż przed śmiercią dostają emalia o treści "Bądź dobrą matką".
Książka dobrze napisana, szybko się czyta, myśli gonią jak oszalałe, wątki osobiste policjantów wplecione zgrabnie w fabułę, wątek romansowy znośny.
ALE! ALE!
Tak samo jak i w poprzedniej części autorka podnosi ciężki temat: gdzie są granice prywatności?
Temat osobiście mnie dotyczy, bo jestem mamą dwojga nastolatków. I nie tak dawno musiałam odbyć z dziećmi rozmowę na ten temat. A łatwo nie było...
Kiedy zauważyłam, że moje dzieci wstawiają bezmyślnie na różnych portalach zdjęcia "jak leci", to stwierdziłam, że czas na dyskusje właśnie na temat prywatności i portali społecznościowych. Lekko nie było, ale moje argumenty trafiły. Nie napisze jakie, bo chronię swoją prywatność...
Jestem w stanie zrozumieć dumne mamuśki, które wstawiają zdjęcia swoich pociech: ładne ubranko, pierwszy ząbek, spacer tu i spacer tam, z babcią, na huśtawce, śmieszna minka itd. Ja też szalałam na punkcie swoich dzieci po narodzinach i aparat nie wychodził mi z ręki (tak, tak, aparat, a nie telefon). Mam mnóstwo zdjęć... w albumie. I pokazuję tym, którzy mnie odwiedzą i wyrażą chęć oglądania. A nie wszystkim jak leci na Facebooku. Co ja tam piszę: szalałam! Ja nadal szaleję na punkcie swoich dzieci, choć czasami moje emocje są skrajnie różne... i nadal cykam im fotki, ale... tylko aby pokazać babci jakie ma fajne wnuczki. I tyle. 
Bo wystarczy minimum wysiłku, aby zyskać maksimum informacji buszując po necie.
I wiecie jaka mnie ogarnęła refleksja kiedy skończyłam czytać?
Cieszę się, że mam już nastoletnie dzieci! 
I cieszę się, że są na tyle mądre, aby zrozumieć argumenty w ważnej dyskusji. 
Bo nie wszystkie nastolatki są takie, jakie pokazuje Rogala.
Pozostawiam sprawę do przemyślenia!
A książkę polecam!

środa, 27 lipca 2016

Pierwsze, drugie... zapnij mi obuwie. Agatha Christie [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Pierwsze, drugie... zapnij mi obuwie
AUTOR: Agata Christie
WYDAWNICTWO: Dolnośląskie
GATUNEK: Kryminał

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik
Uwielbiam Christie, nawet za te słabsze kryminały, jak np ten;).
Postać Herkulesa Poirota, sympatycznego i inteligentnego Belga, to już klasyka. Zagadki kryminalne, nawet te najbardziej skomplikowane, zbrodnie "idealne" i niewyjaśnione sprawy z zamierzchłej przeszłości to dla niego fraszka i "pikuś". Ale istnieją takie miejsca i taki sytuacje, w których nawet sam nieustraszony Poirot (zapewne nawet sam Chuck Norris!;)) odczuwa niepokój i zwyczajny, ludzki strach. Toż to dentysta! =)
Pierwsze, drugie... zapnij mi obuwie to kryminał, w którym ginie, rzekomo z rąk własnych, dentysta Pan Morley. A niedługo potem jego pacjent Pan Amberiotis.
Wszystkie znaki na niebie wskazują na fakt, że samobójstwo lekarza było i zabójstwo Amberiotisa były przypadkowe, a celem rzekomego zamachu miał być zupełnie inny człowiek.
Ktoś próbuje zasugerować Herkulesowi możliwe rozwiązanie tych dwóch zagadkowych zgonów. Ale Herkules nie jest w ciemię bity, swój rozum ma. Nikomu nie wierzy, wszystkich podejrzewa, dlatego krok po kroczku wydobywa prawdę z mętnej otchłani kłamstw i niedomówień. A prawda okazuje się zaskakująca. I bardzo duże znaczenie w jej odkryciu ma damski but. Ach te kobiety;)
Nie jest to najlepszy kryminał w wykonaniu niezawodnej Christie, mimo, że zgrabnie miesza wątek polityczny z wątkami obyczajowymi. Zwraca uwagę także na kwestię rozwoju gospodarczego kraju, stabilizację finansową oraz niechęć do zmian w tych dziedzinach.
Kryminały Christie, czy to z Herkulesem, Panną Marple, małżeństwem Tommym i Tuppence,  czy samodzielne opowieści są dla mnie takie... eleganckie i kulturalne. Pisane ze smakiem, dbałością o szczegóły. Największą zaletą jest to, że mimo braku spektakularnych zwrotów akcji, wulgaryzmów, brutalnych mordów, szczegółowych opisów z miejsca zbrodni, głównych bohaterów, którzy są niesympatyczni i gburowaci (najnowszy trend we współczesnych kryminałach komisarz, inspektor, profiler muszą być niekulturalnymi outsiderami, aby można ich było nazwać charyzmatycznymi) akcja wciąga i, przynajmniej mnie, niejednokrotnie zapiera dech w piersiach.


wtorek, 26 lipca 2016

Zamieć snieżna i woń migdałów. Camilla Läckberg [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Zamieć śnieżna i woń migdałów
AUTOR: Camilla Läckberg
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
GATUNEK: Kryminał

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik
Bardzo przyjemny, klimatyczny kryminał, a raczej opowieść kryminalna. Krótko, zwięźle i na temat. Nic nie szkodzi, że miałam wrażenie, że już gdzieś tę historie czytałam;) Temat oklepany, kilkakrotnie już podejmowany i do cna rozwinięty, przerobiony ze wszystkich stron. A i tak czytało się świetnie=)
Läckberg ma ten dar tworzenia zimowej, specyficznej aury, którą poczułam mimo czytania w niedzielne, słoneczne i bardzo letnie popołudnie.

Kilka dni przed Bożym Narodzeniem młody, aż chce się napisać nieopierzony jeszcze, policjant Martin przybywa na wyspę Valon. Zostaje zaproszony na rodzinny weekend przez swoją nibydziewczynę Lisette. W trakcie posiłku dochodzi do dramatycznych wydarzeń senior rodu, bogaty, wpływowy, ale schorowany i mocno posunięty w latach Ruben pada martwy. Subtelny, ale wyczuwalny zapach gorzkich migdałów wyraźnie wskazuje na fakt, ze to nie udar, nie zawał stał się bezpośrednią przyczyną śmierci Rubena... ale cyjanek. Najbogatszy członek rodziny Liljecronas został otruty! A pretendentów do tej zbrodni wielu.
Przybycie techników z całym ekwipunkiem niezbędnym do wykrycia zbrodniarza uniemożliwia zamieć śnieżna, która rozpętała się na dobre. Członkowie rodziny wraz ze służbą i policjantem zostają uwięzieni. Ale nie mogą czuć się bezpiecznie. Wszak wśród nich czai się morderca, który nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Strach sięga zenitu, kiedy dochodzi do kolejnego zabójstwa...

To już było, owszem, ale czyta się bardzo szybko, przyjemnie. Lektura Śnieżnej zamieci i woni migdałów głębszych przemyśleń nie inicjuje, ale skutecznie odpręża i relaksuje. Tych mniej domyślnych i nieobeznanych z kryminałami zakończenie może nawet zaskoczyć;) chociaż, nie ukrywam, że i ja nie odgadłam kim był sprawca mordu nr 2.

poniedziałek, 25 lipca 2016

Nic oprócz strachu. Magdalena Knedler [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Nic oprócz strachu
AUTOR: Magdalena Knedler
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona
GATUNEK: Kryminał
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Wielki szacunek dla autorki, która przez ponad 500 stron w naprawdę pięknym stylu i barwnym językiem potrafiła rozwijać i brnąć na oślep w koszmarnie nudną i irracjonalną zagadkę kryminalną. Nic oprócz strachu to fatalna powieść, która nie spełnia norm przyzwoitego kryminału. Brak dynamiki akcji, brak interesującej zagadki, brak racjonalnego wyjaśnienia, brak barwnych postaci i ciekawych zwrotów akcji. Irytujący bohaterowie, nudne rozwinięcie akcji. W tej książce nie ma nic z kryminału. Wszak ciągle odwoływanie się do znanych autorów i ich dzieł (Mankell,Christie, Dumas, Oscar Wild) nie jest gwarancją sukcesu książki. Nie pomaga tez fakt osadzenia powieści w Szwecji, w miejscowości Ystad (Mankellowi się udało, Knedler niekoniecznie).

Komisarz Anna Lindholm,  próbuje podźwignąć swoje życie i swoje małżeństwo po wypadku samochodowym, w wyniku którego jej mąż Vidar przestaje chodzić. Lekarze są zgodni resztę życia ten bogaty projektant spędzi na wózku inwalidzkim. Zgodne i udane małżeństwo zostaje wystawione na próbę. Anna obwinia siebie, Vidar nie zaprzecza. Rzekomym zleceniodawcą tego wypadku jest Narcyz skazany na dożywocie (dzięki śledztwu prowadzonemu właśnie przez Annę) za zamordowanie wielu kobiet. Jednak nic nie jest takie jak się wydaje, ponieważ Anna zaczyna dostawać tajemnicze listy z cytatami dzieł Oscara Wilda... a Narcyz zostaje otruty. Sprawa dodatkowo się komplikuje, kiedy w podobnych okolicznościach - czyli poprzez otrucie ginie sławna śpiewaczka operowa.
Anna, wraz ze swoim partnerem Ingvarem zaczynają nieudolne śledztwo, wciąż napotykają nowe niewyjaśnione fakty i najczęściej lądują w ślepej uliczce.
Równolegle ze śledztwem rozwija się wątek obyczajowy i dylematy moralne Anny. Jej trudne relacje z matką i z siostrą.

Jedynym elementem, który cieszy oko, podczas czytania Nic oprócz strachu jest, jak już wspomniałam, barwny język i umiejętne nim operowanie. Dialogi nie wydają się drętwe, opis miejsc i postaci całkiem dobry. Ale cała reszta to porażka...

Najbardziej zirytował mnie fakt, że rozwiązanie zagadki jest takie... głupie. Człowiek, czytający tak grubaśny kryminał, który odbiera nam kilka dni, w którego świat wnikamy, kończy się tak irracjonalnie: "tak bo tak". Te wtręty w postaci przemyśleń mordercy na początku rozdziałów (zabieg rodem z Lackberg) to pomysł zupełnie nietrafiony, zbędny i nic nie wnoszący.
Główna bohaterka, Anna, wydaje się głupią gąską, która non stop powtarza "ojej, jaka ja byłam głupia, że tego nie zauważyłam. Ojej". W śledztwie bierze udział zadziwiająca liczba osób, bo i gosposia, i siostra operowej śpiewaczki i ni z gruchy ni z pietruchy pojawia się dawny przyjaciel Anny Lajon, który, ma najwięcej oliwy w głowie i najlepsze pomysły na rozwiązanie tajemniczych zgonów.
Ciągłe przemieszczanie się Anny z Polski do Szwecji i ze Szwecji do Polski, w międzyczasie zahaczając o Wenecję...nuda! totalna nuda.
W Nic oprócz strachu może i elementy puzzli łączą się w całość, ale obraz z nich powstały jest bardzo nieciekawy. Nietrafiony tytuł, nieciekawi bohaterowie, cała masa niepotrzebnych elementów (list z cytatami, wstawki przemyśleń mordercy). Nie. Nie. Nie.

Wioska morderców. Elisabeth Herrmann [Izabelka]

TYTUŁ: Wioska morderców
AUTOR: Elisabeth Herrmann
WYDAWNICTWO:Prószyński i S-ka

Zdjęcie autorskie Izabelka

To mój pierwszy niemiecki kryminał. I debiut autorki w Polsce. 
Choć może ja bym powiedziała, że to mieszanka kryminału i thrillera. 
Są zwłoki, jest śledztwo, policjantka z intuicją, ale są też tajemnice sprzed lat, wyjące psy, opuszczona wioska i wiatr hulający po niej.
Książkę czyta się szybko i z zaciekawieniem, bo autorka dozuje napięcie i nie wszystko ujawnia na początku. Pomału odrywa "karty", podaje sprzeczne informacje, wpuszcza czytelnika "w maliny".

Ta pozycja zaczyna się  od znalezienia zwłok w berlińskim zoo. Do morderstwa przyznaje się jedna z pracownic. Młoda i niedoświadczona policjantka, która przybywa na miejsce zbrodni nie wierzy w to przyznanie się do winy. Coś jej nie pasuje... I zaczyna swoje prywatne śledztwo wbrew procedurom policyjnym, bo przecież jest tylko "zwykłym krawężnikiem".
Podejrzana zostaje skierowana  do psychologa, aby zbadał jej poczytalność. Dostojny profesor i młody psycholog podejmują się przeprowadzenia badania.
Niestety sprawy przybierają nieoczekiwany obrót.
Dociekliwa policjantka i niedoświadczony terapeuta prowadzą dwa równoległe śledztwa. 
I spotykają się tam, gdzie zaczęła się ta historia...
Nic więcej nie napiszę. Przeczytajcie sami.
Mam tylko jedno zastrzeżenie: spora ilość dokładnych opisów, np.: wnętrza stodoły, dla mnie zupełnie niepotrzebna. Spowalnia czytanie. Ale też pobudza wyobraźnię... Rzecz gustu. 
Gdyby wyciąć te opisy książka byłaby dużo krótsza.
Mogłabym się jeszcze doczepić do kilku rzeczy, ale po co?
Dajmy szansę Pani Autorce! Toż to jej debiut!
Polecam!

niedziela, 24 lipca 2016

Kucharka Himmlera. Franz-Olivier Giesbert [Izabelka]

TYTUŁ: Kucharka Himmlera
AUTOR: Franz-Olivier Giesbert
WYDAWNICTWO: Sonia Draga
 
Zdjęcie autorskie Izabelka


Ale to fajna książka jest! (piszę fajna, choć nie lubię tego słowa w odniesieniu do książki).
Naprawdę! Dawno się tak dobrze nie uśmiałam jak przy tej lekturze!
Zacznę jednak od minusów:

okładka OKROPNA! Wcale, a wcale nie pasuje do treści!

brak reklamy tej pozycji! Trzeba zatrudnić speców od marketingu, którzy zajęli się Dziewczyną z pociągu.

tytuł też bym zmieniła, choć dokładnie nie wiem na jaki, może Rose i XX wiek.
I to tyle jeśli chodzi o wady.
Świetnie napisana opowieść o Rose, kucharce, która przeżyła 105 lat, a przyszło jej żyć w najbardziej "ciekawym" i burzliwym wieku, wieku XX. Urodzona w 1907 roku jako uboga Ormianka, żyje pełnią piersią kierując się mottem: humor, seks i zemsta. Bierze udział w wielkich wydarzeniach XX wieku: ludobójstwo w Armenii, obie wojny światowe, Holocaust, rządy Mao. Jest optymistką i bierze od życia to, co dostaje. Z uśmiechem.
Rose przeżywa wiele dramatów osobistych, które mogłyby złamać niejednego człowieka. Ale nie Rose. Zawsze optymistycznie nastawiona do życia, z niekończącą się ochotą na seks, z rządzą zemsty w kieszeni.
Kiedy przeczytałam, że jest to "przezabawna opowieść o Rose", to stwierdziłam, że jest to w sam raz lektura na lipcową niedzielę. Ale nic z tego! Nie jest "przezabawna"... Opowieść o Rose to słodkogorzki koktajl z duża ilością pieprzu...
To czasami śmiech, a czasami śmiech przez łzy. Bo cóż jest zabawnego w śmierci wszystkich najbliższych? Albo patrzeniu na rzeź sąsiadów i znajomych? Albo udział w przemocy fizycznej i psychicznej wobec dzieci? Nic!
Ale są też zabawne momenty, kiedy Rose opowiada o seksie z mężczyznami albo, jak ich kąśliwie opisuje, albo jak tworzy potrawy.
Mnie też podobała się formuła tej książki, bo każdy rozdział rozpoczynał się tak samo: Morze Czarne 1915, Marsylia 1917, Górna Prowansja 1925, Paryż 1940 itd.
Rozdziały są krótkie, fabuła wciągająca, słownictwo proste, ale bogate. I do tego mnóstwo "smaczków", które powodują, że tę książkę trudno odłożyć zanim się nie skończy czytać. 
Oto garść cytatów (albo jak ktoś woli "smaczków"):
Nie znoszę ludzi, którzy się skarżą. A takich nie brakuje na tej ziemi. Dlatego mam problem z ludźmi.
W wieku niemal stu pięciu lat pozostał mi cienki głosik, pięć dobrych zębów, wyglądam jak sowa i nie pachnę fiołkami.
W dniu moich urodzin na świecie żyły już trzy osoby, które miały zdziesiątkować ludzkość: Hitler miał osiemnaście lat, Stalin dwadzieścia osiem, a Mao-trzynaście. Wpadłam jak śliwka w kompot.
Człowiek pracuje, ale Chińczyk pracuje więcej.
Gdy nic się nie układa, nie ma lepszego lekarstwa na smutek niż gotowanie.
Nie  bójcie się iść pod prąd. Tylko martwe ryby płyną z prądem.
Książka ląduje na półce zostaje "na zawsze", a Rose zostaje moją przyjaciółką...na zawsze!
Polecam!
Wspaniała lekcja historii XX wieku i porządna dawka mądrości życiowej i optymizmu (choć ta mądrość jest czasami dyskusyjna).

czwartek, 21 lipca 2016

Mężczyźni z różowym trójkątem. Heinz Heger

TYTUŁ: Mężczyźni z różowym trójkątem
AUTOR: Heinz Heger
WYDAWNICTWO: Ośrodek Karta

Zdjęcie autorskie Izabelka


Ta książka sparaliżowała mnie emocjonalnie tak bardzo, że nie umiem ubrać myśli w słowa. Zacznę od faktów historycznych, o których nie wiedziałam kiedy zaczęłam czytać...

Paragraf 175 – przepis niemieckiego kodeksu karnego z 1871 r., który określał homoseksualizm jako przeciwny naturze nierząd. Stał się on podstawą do prześladowań i eksterminacji niemieckich homoseksualistów przez nazistów w III Rzeszy. Paragraf 175 obowiązywał w NRD do 1967 r., a w RFN do 1969 r.
Stosowanie paragrafu 175 dotyczyło wyłącznie mężczyzn będących obywatelami III Rzeszy.
Żaden z nich  [homoseksualistów] do dzisiaj nie otrzymał odszkodowania za pobyt w obozie zagłady – w 1956 r. komisja ds. rekompensat dla byłych więźniów nazistowskich obozów jednoznacznie wykluczyłazadośćuczynienia ofiary uwięzione za homoseksualizm.
I właśnie o tym jest ta książka: żaden z więzionych gejów nie uzyskał odszkodowania za pobyt w obozie koncentracyjnym, a po wojnie musiał się ukrywać, bo paragraf 175 wciąż "działał".
Heinz Heger wspomina w swojej książce życie w czasie wojny. Autor urodził się w Wiedniu i tu mieszkał kiedy nastąpił anschluss. 22-letni mężczyzna zostaje aresztowany. Trafia do wiedeńskiego więzienia, potem do Sachsenhausen, do fabryki zbrojeniowej we Flossenburgu... a potem mu przyjdzie żyć w powojennych Niemczech, w których wciąż obowiązuje paragraf 175... 
Pozycja ta powstała w latach 1967-68.
Książkę tę opublikowano w Niemczech 1972 roku.
W Polsce wydana dopiero w 2016 roku.
A kto wie dokładnie jakie było oznakowanie więźniów obozów koncentracyjnych? 
Mnie najbardziej zdziwiło to, że osoby homoseksualne oznaczono dwoma różnymi kolorami: gejów różowym, a lesbijki czarnym trójkątem. Przy czym różowy trójkąt był przeznaczony tylko dla homoseksualnych mężczyzn mieszkańców Niemiec i Austrii, a czarnym trójkątem oznaczano, oprócz lesbijek także: prostytutki, narkomanów, alkoholików, żebraków, bezdomnych. I nie jest to lista zamknięta. 
To, co opisuje Heinz Heger w swojej książce gwałci moją wrażliwość. Pomimo niewielu stron 148 mnie się ciężko czytało. Nie będę Wam przytaczać szczegółów, ale... podczas tej lektury kołatały mi się po głowie pytania: Czy gotowy jesteś zrobić WSZYSTKO, żeby przeżyć? Czy zachowania  w obozie niezgodne z Twoim sumieniem będą pozwalały Ci spokojnie żyć w czasie powojennym?
W ogóle temat seksu w obozach, czy to wśród osób homoseksualnych czy heteroseksualnych, poruszany jest bardzo rzadko albo delikatnie tylko wspomniany. Tutaj autor pisze o obozowym burdelu i obowiązkowych odwiedzinach przez gejów raz w tygodniu, by poznać "rozkosz obcowania z drugą płcią", o walkach o władzę pomiędzy różnymi "trójkątami", o wykorzystywaniu seksualnym młodych chłopców i wielu jeszcze innych sprawach, o których tu nie napiszę, bo chcę abyście zajrzeli do tej książki.
I na koniec wyjaśnię wprost: nie interesuje mnie kto z kim śpi, nie dzielę ludzi na "homo" i "hetero", tak samo jak nie dzielę według grubości portfela.
Bo historia różowych i czarnych trójkątów to przede wszystkim jednak historia milczących i przemilczanych, których biografie pozostaną nieznane.
I nie chodzi tu o licytowanie porównywanie wymiaru cierpienia, lecz o pozwolenie wszystkim ofiarom na wypowiedzenie doznanej krzywdy i pamięć o niej.
Co za świat i co to za ludzie, którzy decydują za dorosłego człowieka, kogo i jak wolno mu kochać? Heger
I na koniec powiem Wam, że ja zmieniłabym tytuł na Skazani za miłość. Po przeczytaniu tej książki gdzieś mi lepiej "pasuje" do treści.
Polecam. Tylko ludziom z otwartym umysłem.