sobota, 10 grudnia 2016

Malarka gwiazd. Amelia Noguera [Izabelka]

TYTUŁMalarka gwiazd
AUTOR: Amelia Noguera
WYDAWNICTWO: Dom Wydawniczy Rebis
GATUNEK: literatura współczesna

Zdjęcie autorskie Izabelka


Powiem tak: REWELACJA! Książka, która wyzwoliła we mnie takie emocje, których się nie spodziewałam. Dla mnie książka roku. Moja ocena 11/10.
A teraz opowiem Wam dlaczego tak uważam.

W pozycji tej fabuła poprowadzona jest po mistrzowsku. I bardzo tajemniczo. Od samego początku czytelnik nie wie o co chodzi. Dlatego ja podam tu tylko zarys fabuły, aby nie pozbawić nikogo emocji podczas czytania. Poznajemy Violetę, która ucieka od swojego kochanka... po kolejnym pobiciu. Kobieta jest maltretowana, ale kiedy odkrywa, że jest w ciąży postanawia wyjechać do dziadka i wszystko przemyśleć. Diego, dziadek Violety, jest staruszkiem u schyłku swych dni. Zachowuje się bardzo dziwnie i tajemniczo. Postanawia uporządkować swoje ziemskie sprawy zanim odejdzie do królestwa niebieskiego. Choć po tym co zrobił, to nie jestem pewna czy tam trafi...

Narracja prowadzona jest dwutorowa. Jednym wątkiem są czasy obecne wraz z problemami Violety.
Drugim zaś wspomnienia dziadka. Diego wspomina czasy swojej młodości: lata trzydzieste w Hiszpanii, lata czterdzieste we Francji i okres wojny w Paryżu. Rozmawia ze swoją zmarłą żoną, pyta się, kłoci i dyskutuje. Prawie do samego końca książki nie wiemy jak to się stało, że Diego jest wdowcem, a jego wnuczka sierotą...

Malarka gwiazd wzbudziła we mnie cała paletę emocji. Sposób poprowadzenia fabuły jest niesamowity. Choć na początku trudno się "wgryść" w treść, to zakończenie wynagradza wszystko.

Pani Autorka poruszyła mnóstwo tematów. Całą gamę problemów, które przewijają się obok głównego wątku. 

Problemy Violety, kobiety maltretowanej przez furiata. Kobieta postanawia się uwolnić od kochanka, a ukojenie przynosi jej prowadzenie "Dziennika odkochania", z którego dowiadujemy się więcej o całej sytuacji. Porażające fragmenty. Jedno w wielu obliczy miłości ukazane w tej książce.

Kolejny wątek, który mnie zaciekawił, to grabież dzieł sztuki przez nazistów podczas drugiej wojny światowej we Francji. Główny wątek "kręci" się wokół tego tematu. I stawia mnóstwo pytań: Czy z miłości do sztuki można robić rzeczy niezgodne ze swoim sumieniem? Czy fałszowanie obrazów to sztuka czy oszustwo? Czy w imię wyższej idei można narażać bliskie sercu osoby? Czy wojna usprawiedliwia wszystko? Czy można spać spokojnie, kiedy naziści palą narodowe dzieła sztuki?

Wątek, który zapewne wzbudzi wiele kontrowersji, to miłość niemieckiego oficera do francuskiego prawnika. Temat ukazany niezwykle delikatnie i z wyczuciem. Czy poświęciłbyś siebie aby ratować innych? Czy groźba śmierci bliskich zmusiłaby cię do zachowań niezgodnych ze swoim sumieniem? Czy strach i wojna tłumaczą wszystko? Jak żyć z bagażem doświadczeń, których nie chcesz pamiętać?

Opowieść Diego od samego początku jest tajemnicza i budzi niesamowitą ciekawość. Historia rodzinna, w której jest mnóstwo tajemnic i niedomówień mocno intryguje. Wraz z przeczytanymi kartkami wszystko okazuje się inne niż mogło wydawać się na początku. Martin, prawnik i przyjaciel Diego, któremu na początku bardzo współczułam na końcu książki wzbudził we mnie instynkty mordercze. Gdyby wpadł w moje ręce, to nie odpowiadam za siebie... 
Diego, którego poznajemy jako staruszka, który pragnie rozliczyć się z przeszłością też wzbudził we mnie mieszane uczucia. "Stary piernik" zrobił "mnie w konia". Łączyłam się z nim w bólu przez większość historii, aby na koniec powiedzieć "jak mogłeś?".

Na koniec, kiedy Violeta odkrywa prawdę o swojej rodzinie, to miałam ochotę ja przytulić. Spodziewa się dziecka, a tu tyle tajemnic i problemów rodzinnych na nią spada. Jak żyć, kiedy odkrywa się, że Twoje życie było oparte na kłamstwie? Jak poradzić sobie z nowo odkryta prawdą? Jak ułożyć sobie życie, kiedy wszystko w co wierzyłaś nagle okazuje się nic nieznaczące? 
Pojawiają się też inne tematy, choć tylko epizodycznie, ale równie bolesne. Wykorzystywanie seksualne dzieci, samobójstwo, morderstwo, zemsta...

Oprócz samej historii, która mnie szalenie wciągnęła jest jeszcze jedna rzecz, która mnie zachwyciła. Książka jest napisana  bardzo plastycznym językiem. Do tej pory tak wspaniale o malarstwie i miłości do sztuki pisał mój ukochany William Wharton. Został zdetronizowany. Amelia Noguera niesamowicie opisuje ludzi, obrazy, emocje. Przez większość czasu czytałam ze łzami w oczach, ściśniętym gardłem i przyspieszonym pulsem. Czułam się jak na emocjonalnej karuzeli.
Jednocześnie chciałam czytać, aby przekonać co takiego ukrywa Diego i nie chciałam, aby książka się skończyła, żebym dalej mogła się delektować przepięknym językiem.
Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o okładce. Cudownie oddaje klimat i jest niesamowita w dotyku...Taka do przytulenia.

Czuję się zachwycona. 
Odwirowana emocjonalnie. 
Wbita w fotel. 
Zostawiona z kacem książkowym.
I po raz pierwszy w swoim czytelniczym życiu mam ochotę na drinka po przeczytaniu książki...



Zdjęcie autorskie Izabelka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz