poniedziałek, 13 lutego 2017

Miłość odmieniana przez przypadki. Wioletta Klinicka [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Miłość odmieniana przez przypadki
AUTOR: Wioletta Klinicka
WYDAWNICTWO: Wioletta Klinicka
GATUNEK: Literatura obyczajowa/Romans
Za możliwość przeczytania dziękuję Autorce=)

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Pozwoliłam treści tej książki wybrzmieć przez kilka dni w mojej głowie. Bo o miłości trzeba mówić rozważnie i nie rzucać słów na wiatr. Pierwszym wnioskiem, który wyłonił się z odmętów mojej świadomości było: "kobieta to bardzo skomplikowane stworzenie". Później stwierdziłam, że nie mogę wygłaszać takich mądrości życiowych, bo nie jestem osobą kompetentną, nie mam niezbędnej wiedzy, która upoważniałaby mnie do wygłaszania osądów z dziedziny psychologii. Ale chwilę później stwierdziłam: a po co mi wiedza, po co podstawy merytoryczne przecież ja właśnie jestem kobietą! To  wystarczy, aby moc wypowiedzieć się o naturze kobiet, a przynajmniej o mojej własnej naturze. I podtrzymuję moje pierwotne stanowisko kobiety to bardzo, ale to bardzo skomplikowane stworzenia.

Główna bohaterką powieści Miłość odmieniana przez przypadki jest Wioletta. Kobieta, która kocha, kochała, będzie kochać całą sobą, całym sercem duszą i umysłem. Kobieta wrażliwa, delikatna, a jednocześnie bardzo wymagająca. Czyli typowa przedstawicielka płci pięknej. Niezależnie od tego, jakiej wielkości są nasze "jaja" i tak, każda z nas rozpływa się w obliczu szarmanckiego mężczyzny. Niezależnie od tego jak bardzo nasz język zdominowały wulgaryzmy, i tak miękną nam kolana na dźwięk słów "kocham cię". Nieważne jak bardzo lubimy wyzwania, skoki spadochronowe, wędrówki nad przepaścią, skoki na bungee i tak najwięcej adrenaliny wydziela się podczas spaceru za rękę z ukochanym lub lirycznej sytuacji łóżkowej;). Tak jesteśmy bardzo skomplikowane. Potrzebujemy czułości, ale i silnego oparcia, potrzebujemy chwili milczenia ale i niekiedy potoku komplementów, lawiny zapewnień o dozgonnej miłości. I wszystko byłoby piękne, miodzio, cacy, wszak różnorodność i zmienność to wróg numer jeden stagnacji (czyli cichego zabójcy miłości w związku) gdyby nie jeden, malusi szczegół. MĘŻCZYŹNI SĄ PROŚCI (nie mylić z prostactwem!). Mężczyźni mają stały tok rozumowania, konkretny typ postępowania, określone metody radzenia sobie  z problemami, humorami i asertywnością kobiecą. I właśnie dlatego w konfrontacji skomplikowania żeńskiego z prostotą męską rodzą się konflikty. Dlatego tak trudno znaleźć osobę kompatybilną z naszą osobowością. Dlatego pojawiają się przeróżne teorie: przeciwieństwa się przyciągają; takie same charaktery to gwarancja udanego związku; kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa; czekam na tego "jedynego"; kobiety z "charakterkiem" są idealne jako partnerki "na raz" a nie na całe życie. Teorie, które nijak mają się do praktyki.

Autorka próbuje "ugryźć" zagadnienie miłości z każdej strony. Odmienia ją przez przypadki, przez osoby, przez rodzaje, mnoży, dzieli, pierwiastkuje. I z tych zabiegów i działań rodzi się więcej pytań niż odpowiedzi. Bohaterka powieści próbuje zrozumieć, dlaczego tak trudno znaleźć dobrego partnera. Czy oczekuje zbyt wiele? Czy wymaga za dużo? Czy po prostu nie trafiła jeszcze na "tego jedynego"? Czy "ten jedyny" w ogóle istnieje? Czy istnieje jakiś zestaw pytań, test, który pozwoli nam na ocenę czy ten to "ten", czy "nie ten"? Czy szukać dalej, czy olać związki? Czy znajomość wirtualna ma rację bytu?

Miłość odmieniana przez przypadki podzielona jest na rozdziały, w którym uważna czytelniczka znajdzie złotą myśl dla siebie.

Pewnego dnia, gdy się zakochasz, twoja lista plusów i minusów rozleci się w pył.

Chciałam, żebyś mnie kochał taką, jaka jestem. Każdą moją wadę traktował jak dar i lekcję akceptacji. Przecież nikt nie jest doskonały.

Myślisz, ze poznam kogoś komu zaufam tak bezgranicznie, tak naiwnie, ze przestane analizować jego słowa i gesty, a zacznę dziękować Bogu, ze obrócił słowa w czyn?

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik
Mnogość tekstu wartego szczególnej uwagi zaznaczałam, ale z racji ilości musiałam ograniczyć się do przepisania nielicznych, tych najpiękniejszych i najbardziej trafnie oddających moje przemyślenia. Przypuszczam, że ile charakterów, tyle możliwości odbioru tej książki. Z racji tego, że jestem w szczęśliwym ponad jedenastoletnim związku (w tym sześć last małżeństwa) wciąż z tym samym mężczyzną, nie mogę w pełni zrozumieć dylematów singielki. I mój punkt widzenia rożni się od punktu widzenia głównej bohaterki. A może ja po prostu mniej filozoficzne podchodzę do zagadnienia "prawdziwa, jedyna miłość"?


[...] pozwalamy aby zasady moralności trzymały nas dala od emocji, za którymi tak często tęsknimy.

Moim zdaniem to bzdura. Jeśli kochamy naszego partnera i tworzymy szczęśliwy związek oparty na wzajemnym szacunku i pewności do drugiej osoby to możemy pozwolić sobie na szaleństwo w związku. Przecież to my sami tworzymy związek, a więc i nam pozostaje tworzenie "dekalogu związku" co można, czego nie wypada. Rozmowa. Szczera rozmowa załatwi wszelkie wątpliwości w tym zakresie.

Jesteśmy zdezorientowane. Jako partnerów wybieramy mężczyzn, którymi z łatwością możemy manewrować, sterować i manipulować, a potem mamy pretensje, że nas nie zdobywają, że nie mają koncepcji na związek, że nudzą nas w łóżku.

Zdezorientowane? Raczej skomplikowane. Mężczyzna u naszego boku to nie sukienka z H&M-u, którą możemy przymierzyć w domu, dopasować do niej buty, spojrzeć na nią pod rożnym kątem i ocenić, czy pasuje, czy nie bardzo i zwrócić jeśli jednak nie spełni naszych oczekiwań. Jeśli lubimy władczych mężczyzn, to wybieramy właśnie takich, jeśli chcemy grac w związku pierwsze skrzypce to wybieramy pantoflarza. Wszystko gra i buczy. Ale jeśli w pierwszej fazie związku uwielbiamy facetów uległych a później nagle nam się przypomina, że "nie, jednak fajnie gdyby on wykazywał inicjatywę" Albo odwrotnie, nagle "odwidziało nam się" męskiej dominacji: "nie mam w związku wolności! To despota, który podejmuje wszystkie decyzje za mnie, nie liczy się z moim zdaniem!". Albo tak, albo siak. Musimy wiedzieć z jakimi konsekwencjami wiążą się nasze wybory.

Jeśli ty piszesz, to oznacza, ze w połowie będzie to wywód filozoficzny połączony z historycznym wydarzeniem. I aluzje, konkluzje i dyrektywny wniosek. Wywód, który facet ująłby w jednym zdaniu.

Mężczyźni są prości, dla nich "nie" oznacza "nie". Dla kobiety "nie" to partykuła o określeniu wieloznacznym, najczęściej sprzecznym. Oznacza: tak, może, nie wiem, domyśl się, jestem obrażona, jestem przed okresem, jestem po okresie, jest mi smutno, zraniłeś mnie, przytul mnie, wynos się, milcz, jak możesz pytać? daj mi spokój; i w końcu może także, o dziwo!, oznaczać nie. Aby stworzyć idealny związek, w którym będziemy rozumiane musimy rozmawiać "po ludzku" bez domysłów, bez zachowań, które wzbudzają w naszych partnerach konsternację, bez niepotrzebnego komplikowania łatwych sytuacji. Rozmowa ale normalna, bez podtekstów.
 
najgorzej jest zakochać się we własnym wyobrażeniu.

bo znowu nie zachował się tak, jak sobie wyobrażałyśmy, że się zachowa?

Prawda to, oj prawda. Kobiety bardzo często idealizują obraz mężczyzny. Porozrzucane skarpetki wydzielające dwudniowy odór to zderzenie z rzeczywistością. Nie idealizujmy, tylko rozmawiajmy o tym, co nas wkurza, irytuje i co jest nie do zaakceptowania. Ale przede wszystkim starajmy się zrozumieć, że żyjemy obok człowieka, który ma wady. Nie jest alfą i omegą.

Miłość odmieniana przez przypadki to doskonała lektura dla kobiety. Otwiera oczy na wiele kwestii. Prawdopodobnie pomoże nam dostrzec wiele prawd, dzięki którym nasze życie z mężczyzną u boku stanie się po prostu prostsze.


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

2 komentarze: