poniedziałek, 13 lutego 2017

Sercem byliśmy wielcy. Yehuda Koren, Eilat Negev [Izabelka]

TYTUŁ: Sercem byliśmy wielcy
AUTOR: Yehuda Koren, Eilat Negev 
WYDAWNICTWO: Videograf II
GATUNEK: dokument/wspomnienia

Zdjecie autoskie Izabelka

Zacznę od wyjaśnienia. Książka ta została wydana dwukrotnie przez to samo wydawnictwo pod dwoma różnymi tytułami: "Sercem byliśmy wielcy" i "Kukiełki doktora Mengele". Dlaczego? Nie udało mi się odnaleźć odpowiedzi na to pytanie.

Pozycja ta, jak każda, która jest zapisem wspomnień wojennego okresu jest wstrząsająca. Dokument ten powstał na podstawie rozmów jakie przeprowadzili autorzy z ostatnią z rodu Ovitz - Perlą.

Perla Ovitz pochodziła z niezwykłej rodziny. Bardzo wyróżniającej się. Dlaczego? 
Byli żydowską rodziną zamieszkującą wioskę Rozavlea w Transylwanii. Ojciec, Szymszon, był karłem, a jego obie żony, Brana i Batja, były normalnego wzrostu. Pan Ovitz doczekał się w sumie z obu związków dziesięciorga dzieci. Podkreślam. Dziesięciorga! A tylko trójka z nich miała wzrost po matce. Reszta była karłami. Jak łatwo policzyć: siedmioro karłów... jak siedmiu krasnoludków z bajki o Śnieżce. Sama Perla używała takiego określenia: mówiła, że krasnoludki miały swoją Śnieżkę, a oni mieli swojego Mengele. Porównanie może i straszne, ale prawdziwe.

Historia zaczyna się w 1869 roku kiedy na świat przychodzi Szymszon Ovitz. Jako jedyny z piątki rodzeństwa jest karłem. Wie, że jest inny i że musi sobie radzić. Lekko nie jest: żyje w XIX wieku w zapadłej górskiej wiosce. Udaje mu się znaleźć żonę: Brana jest "normalnego wzrostu", ale rodzi 2 karlice: Rosikę i Franciszkę. I młodo umiera. Szymszon zostaje z dwójką małych dzieci i postanawia szybko się ożenić. Z Batją ma 8 dzieci: Avram, Frida, Sara, Miki, Lea, Elżbieta, Ariel i Perla.

Niezwykłość rodziny to nie tylko wzrost i wyznanie. Ovitzowie są wyjątkowi pod wieloma innymi względami: są bardzo muzykalni, grają na wielu instrumentach, śpiewają, tańczą i znają po kilka języków. Tworzą rodzinny zespół zwany "Trupą Liliputów". Są zaradni, uśmiechnięci, pracowici, otwarci na ludzi, pomimo swego kalectwa. Bardzo dbają o swój wygląd estradowy. Siostry szyją sceniczne kreacje, a panowie piszą teksty piosenek i skeczy. Dzięki swoim licznym umiejętnościom zwiedzają dużą część Europy, są chętnie zapraszani do dużych sal jak i na kameralne przyjęcia. Dobrze im się wiedzie. Jako pierwsi w wiosce mają samochód. Oglądać go przychodzą całe procesie mieszkańców Rozavlea.

Przychodzi rok 1939. Zaczyna się niespokojny czas. Ale Ovitzowie jakoś sobie radzą. Dalej koncertują.
Aż w maju 1944 roku trafiają do Auchwitz. Wprost pod skrzydła Doktora Mengele. "Anioł Śmierci" jest zafascynowany rodziną Ovitzów. Nie dość, że Żydzi, to jeszcze karły. Wspaniały "materiał" do badań. Umieszcza całą rodzinę w osobnych barakach. Nie każe im golić głów ani nosić pasiaków. 
Podaje ich ciągłym "badaniom" i pomiarom. Funduje im piekło na ziemi. Nie będę tu opisywać działań Mengele. Wszystko dokładnie opisane jest w książce. Bardzo dokładnie...

"Żyd nie może się uwolnić od swoich korzeni, tak jak i karzeł nie może zmienić swojego wzrostu".

Rok 1945, rok wyzwolenia obozu, nie przynosi dobrych dni. Wracają do rodzinnej wioski, ale nie mają tam czego szukać. Sąsiedzi są im nieprzychylni. I jak wielu ocaleńców wyruszają w podróż po Europie w poszukiwaniu swego miejsca na ziemi. Osiedlają się w Izraelu.
W powojennym świecie różnie im się wiedzie. Ale ich pracowitość i zaradność zdecydowanie im pomaga. 
W 1955 roku kończą karierę estradową i kupują kino. 

Jak przyznaje Perla Ovitz: przeżyli piekło wojny tylko dzięki temu, że trzymali się razem. 
Przetrwali wszyscy członkowie rodziny, co w świetle działań wojennych wydaje się niezwykłe.
Historia rodziny Ovitzów jest wzruszająca i niewiarygodnie barwna. Ale sama książka na kolana nie rzuca. Trochę nieporadnie napisana i aż się prosi o piękne opowiedzenie tej historii.
Nie wzbudziła we mnie wielkich emocji, ale i tak trudno było mi się oderwać od czytania.
Już oczami wyobraźni widziałam ekranizację tej książki. Byłby cudowny film.

I jeszcze jedno zasługuje na uwagę: siła miłości, rodzinne wsparcie, optymizm.
I tak sobie myślę, że główną bohaterką nie jest Perla ani jej rodzina.
Główną bohaterką jest MIŁOŚĆ. 
Uczucie, które potrafi wszystko przetrwać. Nawet piekło na ziemi...

Pomimo moich uwag bardzo polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz