TYTUŁ: Jak się nie zakochać
AUTOR: Nina Majewska-Brown
WYDAWNICTWO: Rebis
GATUNEK: Literatura obyczajowa/współczesna
GATUNEK: Literatura obyczajowa/współczesna
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik |
Boki zrywać!
Ubaw po pachy!
Rechot powodujący niemal popuszczenie;)
Jest to trzecia część serii Pasje i namiętności już teraz pluję sobie w brodę, że mój wrodzony popęd do szybkiego czytania książek, niekoniecznie zgodnie z chronologią sprawił, że zaczęłam przygodę z Panią Nina od trzeciej części. Bo już wiem, co było w poprzednich, ale i tak muszę je przeczytać. Tym bardziej jeśli humor i potężna dawka pozytywnej energii jest takich samych rozmiarów jak w "Jak się nie zakochać" (a podobno jest;)).
Nina to kobieta po przejściach. Doświadcza ogromnej tragedii i próbuje podźwignąć się pod brzemieniem obowiązków dnia codziennego. Stara się ustabilizować swoje życie i życie swoich dzieci. Jednocześnie, niezależnie od siebie, staje się pierwszoplanową bohaterką przekomicznych sytuacji. Nina to dla mnie taka damska wersja Jasia Fasoli=)
-jeśli ktoś ma się potknąć na skórce od banana, to oczywiście Nina, w szpilkach;)
-Nina zakłada rozmemłany dres, ubrudzoną bluzkę i nie myje zębów - liczba spotkanych na jej drodze osób wzrasta trzykrotnie względem dnia powszedniego;)
Perypetie Niny, jej konfrontacja z teściami, przedszkolankami, zatrudnianymi przez nią pracownikami, policją, siostrą, kuracjuszami sanatorium oraz przyjacielem z lat szkolnych zawsze kończą się niepohamowanym wybuchem śmiechu, najczęściej kończącym się opluciem książki;)
Zbyt wiele o fabule nie napiszę, bo to sama przyjemność w odkrywaniu czym nowy dzień zaskoczy niesforną Ninę i jak ona bidula sobie z tym poradzi. I pytanie zasadnicze - czy w ferworze walki o normalność, odzyskanie stabilności emocjonalno-finansowej znajdzie się miejsce na brudne skarpetki rodzaju męskiego, które najpierw przyczajają się obok kanapy, aby w odpowiednim momencie dawać wyraźne sygnały dla zmysłu powonienia o ichniej obecności?;)
Swobodny styl autorki to największa zaleta książki. Jak się nie zakochać połyka się na raz. W towarzyszących temu połknięciu konwulsjach śmiechu;) idealna na wakacje=) Polecam całym sercem=) Ja już "puściłam książkę w świat". Niech inni też się pośmieją=)
Jedyne co mnie uwierało w fabule, to, kolokwialnie pisząc, "czepianie się" księży, zakonnic i kościoła. Nie jestem moherowym beretem, ale nie sposób zareagować na nieprawdę - nie wszyscy księża wymachują paluchami, krzyczą na dzieci i sprawiają, że zamiast cieszyć się z wiary, dzieci się do niej zniechęcają.
Kilkakrotnie powtarzałam, że kapłani nie są jedynymi filarami naszej wary!Podstawowym budulcem tych filarów jesteśmy my sami, nasze potrzeby, nasza ufność, pokora. Nasza wiara. Jeśli ktoś twierdzi, że wierzy, ale nie lubi księży, wiec nie chodzi do kościoła, to bredzi. Ksiądz - jak każdy może mieć powołanie do wykonywanych czynności, albo tego powołania nie mieć.
Jeśli boli nas ząb, idziemy do dentysty. Dentystka okazuje się wstrętnym, grubym babsztylem z brodawką na nosie, który nie dość, ze niemiły to jeszcze na robocie się nie zna. Ząb do poprawy. Ale wobec zaistniałej sytuacji nie stwierdzamy - aha! taka beznadziejna dentystka, to ja już nigdy do dentysty nie pójdę, nie będę myć zębów,nie będę ich nitkował. Niedobra dentystka! Jeszcze ja jej pokażę! Durnota prawda? Owszem, można się zrazić, ale dla własnego dobra lepiej spróbować leczyć się gdzieś indziej, bo jedyną osobą, która z tego tytułu będzie cierpiała, jesteśmy my sami.
Pozwolę sobie na taką małą dygresję=) Chciałabym zwrócić uwagę, czego jak do tej pory nie robiłam, na przepiękne wydanie książki! Sztywna okładka, piękne kolory. Książka jest dopracowana i trzymając ją w dłoniach utwierdzam się w przekonaniu, że książka to takie małe dzieło sztuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz