TYTUŁ: Odprysk
AUTOR: Sebastian Fitztek
WYDAWNICTWO: Amber
GATUNEK: Thriller
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik |
Wiecie czego boję się najbardziej? Że któregoś pięknego dnia obudzę się, rozejrzę dookoła i zadam sobie pytanie "gdzie ja jestem?", człowiek leżący obok mnie będzie nazywał mnie "żoną" a ja nie będę kojarzyła tego kolesia. Do sypialni wbiegnie mały człowiek z uśmiechem na ustach i słowami "mamusiu"... a ja nie będę wiedziała co to za dziecko. Będę otwierała pudełko ze wspomnieniami "rodzina", a tam pusto, pudełko "dom" – pusto, "praca" – pusto, "przyjaciele" – pusto. Totalna dewastacja wspomnień i kompletny reset gromadzonych doświadczeń. Zero. Pustka.
Czy może być coś gorszego? O tak! Wracam do domu, próbuję otworzyć drzwi swojego domu i nie mogę. Klucz nie pasuje. Szparę za klamkę, otwiera mój kochany mąż, który patrzy na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem i pyta się "o co chodzi, kim pani jest?"... Totalna autodestrukcja i kompletne niezrozumienie. I zasadnicze pytanie? Czy to się dzieje naprawdę i czy ja istnieję naprawdę?
Marc Lucas po tragicznym wypadku, w którym ginie jego żona oraz nienarodzone dziecko nie potrafi odnaleźć sensu życia. Przez przypadek (jak początkowo myśli) trafia na ogłoszenie kliniki, w której dokonywany jest eksperyment z wykasowaniem traumatycznych wspomnień. Chociaż "uczenie się zapominania" brzmi wręcz idiotycznie... postanawia zaryzykować i udaje się na spotkanie... ale po przeanalizowaniu wszelkich "za" i "przeciw" nie zgadza się na terapię. Przynajmniej tak mu się wydaje. Bo decydując się na wyparcie z pamięci wypadku, wypiera całe życie z ukochaną Sandrą, wszelkie wspomnienia, wspólne lata i świadomość, że mieli zostać rodzicami. Czy ukojenie bólu i straty jest warte wykasowanie całej przeszłości z ukochaną?
Marc wraca do domu... ale nie może otworzyć drzwi. Tabliczka z jego nazwiskiem została zmieniona... a po dłużej szarpaninie z klamką słyszy w swoim mieszkaniu kroki. Drzwi otwiera jego żona, która 6 tygodni temu zginęła na miejscu w wyniku zderzenia ich samochodu z drzewem. Jego żona Sandra w zaawansowanej ciąży. Jego żona Sandra, która nie ma pojęcia kim on jest.
Lucas zaczyna wyścig z czasem – o odzyskanie tożsamości, wspomnień, które nie tak dawno pragnął wymazać oraz próby zrozumienia o co chodzi? Komu może ufać, kto jest prawdziwy i kto istnieje a kto jest tylko imaginacją?
Fitzek stworzył genialny thriller. Podjął się rozwinięcia bardzo trudnego tematu, jakim jest strata najbliższych i próba życia bez nich. Świetna charakterystyka postaci Marca.
Lektura Odprysku to jazda na kolejce w wesołym miasteczku. Bez pasów i bez zabezpieczeń. Jest tak wiele zwrotów akcji, że można pogubić się w domysłach, przypuszczeniach i wnioskach wyciągniętych na postawie skrawków informacji. A i tak nie jesteśmy w stanie domyśleć się co nas czeka na samym końcu tego kolejkowego szaleństwa. Nie ukrywam, że w pewnym momencie miałam wrażenie, że Odprysk to tylko i wyłącznie sensacyjne zwroty akcji. Pobicia, włamania, znikające budynki i pościgi. Niektóre elementu uważam za zbędne i rozwiązanie zagadki nie tak oczywiste i odrobinę nierealne. Niemniej jednak to bardzo dobry thriller. Głęboki, dający kopa emocjonalnego. Autor tak zgrabnie przedstawia dylematy poszczególnych postaci, że czujemy ich ból i jesteśmy czynnymi uczestnikami fabuły.
Odprysk czytamy ekspresowym tempem – na szóstym biegu, kiedy tylko można (lub teoretycznie – nie można) prasując, sprzątając, jedząc, ćwicząc.
Zakończenie mnie zwyczajnie zasmuciło. Dołujące. Wzruszające.
Bardzo polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz