czwartek, 25 sierpnia 2016

Ta chwila. Guillaume Musso [Izabelka]

TYTUŁ: Ta chwila
AUTOR: Guillaume Musso
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Albatros 


Zdjęcie autorskie Izabelka

To już 8 z 12 książek Pana Musso przeczytana przeze mnie. Piszę o tym na początku, bo to jest ważna informacja w kontekście tego co napiszę później.
Ten przystojny Francuz napisał kolejną niesamowitą książkę pełną niewyjaśnionych zdarzeń z emocjonalną karuzelą w tle. A ponieważ Pan Autor ma tak zwane lekkie pióro, czytałam szybko i z przyjemnością. Lubię tę atmosferę tajemniczości, niedomówień i paranormalnych sytuacji.
I okładka ma znaczenie. Mnie się bardzo spodobała i z niecierpliwością czekałam na rozwikłanie tajemnicy jaką skrywa ta latarnia morska.
Kilka słów o samej treści. Arthur Costello, nowojorski lekarz, otrzymuje w spadku latarnię morską o niezwykłej nazwie: Latarnia Dwudziestu Czterech Wiatrów. Nie może jej sprzedać i nie może otworzyć tajemniczych drzwi w latarni. Takie warunki stawia ojciec, spadkodawca. Niepokorny syn, oczywiście, wiedziony ciekawością otwiera zakazane wrota i... znika. 
I odtąd pojawia się tylko w jeden dzień roku. Raz w roku na jeden dzień.
Spotyka się Lisą, która z początku nie chce wierzyć, że Arthur jest znikającym człowiekiem, jak sam o sobie mówi. 
I tak mijają kolejne lata... 
Pojawia się i znika... 
Mnie podobało się, że Pan Costello pojawiał się w dniach ważnych dla świata, jak np 11.09.2001 roku. Dla mnie to była taka mała powtórka z historii.
I to już wszystko co mnie się w tej książce podobało.
A teraz mała "garść minusów":
* zakończenie okropne! czuję się oszukana!
* i co z tą tajemnicą latarni?
* przedstawianie tych dni, w których pojawiał się Arthur pod koniec książki stawało się nudne, zero zaskoczenia
* powtarzanie pewnych motywów w kilku książkach może zniechęcać do twórczości autora.
I to na tyle. 
Podkreślam z całą stanowczością: książka świetnie napisana, wciąga, odurza, nęci i kusi. Podróże w czasie i rodzinne tajemnice. To jest idealna mieszanka w sam raz dla czytelnika, który nie zna jeszcze twórczości pana Musso. I dlatego napisałam na wstępie, którą książkę tego francuskiego powieściopisarza przeczytałam. Czuję przesyt. Podczas czytania odniosłam ważenie, że autor nie do końca przemyślał cała koncepcję książki, trochę tak jakby pisał na kolanie, trochę jakby na szybkie zlecenia wydawnictwa.
Dwa cytaty utkwiły mi w głowie:
"Nie zapomnij, że mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, gdy uświadomisz sobie, że żyje się tylko raz", 
"Historia naszego życia, to historia naszych lęków".
I na koniec przyznam się szczerze: zastanawialiście się kiedyś jak to jest przeżyć jeden dzień w roku i zniknąć? A potem znów się pojawić i odkryć, że u bliskich minął rok? Jak przeżyć taki dzień? W jaki sposób nacieszyć się bliskimi?
PS. Na zdjęciu filiżanka jest pusta... bo gdybym ja wpadała tylko na jeden dzień do swojej rodziny, to nawet bym pewnie kawy nie zdążyła wypić...
Polecam. Pomimo moich minusów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz