Zdjęcie autorskie Izabelka
Po książkę sięgnęłam z kilku powodów.
Okładka przyciąga wzrok. Mnie się bardzo podoba.
Tytuł intrygujący. I ciekawy.
Jest to pozycja pachnąca nowością . A takie lubię.
I książkę na okładce rekomenduje sama Magdalena Witkiewicz słowami Świetna komedia małżeńska.
Przyznajcie! To dobra "garść" powodów, żeby sięgnąć po książkę.
I niestety! Czuję się oszukana i wpuszczona "w maliny"...
Tak dobrze się zapowiadało...
Autorka przestawia historię małżeństwa z kilkuletnim stażem. Oboje są nauczycielami: on uczy historii w gimnazjum, ona uczy dzieci w klasie "O". Mają synka czteroletniego, duży dom, mamę Zuzanny mieszkającą naprzeciw, siostrę i przyjaciółkę w jednym za płotem. Idylla? No niekoniecznie. Zuza jest nieszczęśliwa, bo mąż nie zwraca na nią uwagi. I o tym jest ta książka. Co zrobić by mąż zaczął traktować cię jak partnerkę, a nie jak mebel?
Historia jakich wiele w życiu, można powiedzieć. Ale przedstawiona w sposób prosty i, dla mnie, infantylny.
Autorka bawi się w tej książce stereotypami: wiecznie narzekający nauczyciele, mąż ciągle poza domem, ojciec nie umiejący nawiązać relacji z dzieckiem obojętny na życie domowe. A kiedy jest już w domu, to siedzi wiecznie przed telewizorem. Matka i żona nieszczęśliwa, bo mąż jej nie zauważa i jest skoncentrowany na swoich spotkaniach z kolegami. Narzekająca matka Zuzy wtrącająca się do wszystkiego, nielubiana szwagierka z wizytacją, a nie z wizytą. Kosz pełen stereotypów. Ehhh...
Historia banalna, temat potraktowany "po łebkach", bohaterowie mdli i bez wyrazu, akcja jak w zwolnionym tempie, zakończenie naciągane niczym stara guma.
I te metody zwrócenia na siebie uwagi męża... dla mnie żenada.
I to ciągłe narzekanie... porażka.
Mam małą podpowiedź dla autorki: a może Zuza POROZMAWIAŁABY z mężem? U mnie skutkuje. Szczera rozmowa, a nie krzyki i żale. Ja temu małżeństwu nic dobrego nie wróżę skoro po czterech latach pożycia są już "wypaleni". Podkreślam z całym moim doświadczeniem małżeńskim: ROZMOWA!
I tyle!
Czuję się rozczarowana.
A jeśli ktoś się chce przekonać czy mam rację, niech sięgnie po książkę.
Ja NIE polecam.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz