sobota, 19 listopada 2016

Teraz albo nigdy. Sarah Dessen [Anna Sukiennik]

 TYTUŁ: Teraz albo nigdy
AUTOR: Sarah Dessen
WYDAWNICTWO: Harper Collins
GATUNEK: Literatura młodzieżowa

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik
Ideał, perfekcja, nieskazitelność. Sterylna bańka bez jakichkolwiek niedoskonałości. A co, jeśli ta perfekcja zaczyna irytować, przeszkadzać? Uwiera jak kamień w bucie – najpierw nieznacznie, potem nie do zniesienia.
Cały świat Macy wydaje się dopracowany w najmniejszym szczególe. Ona sama żyje w iluzji o nieskazitelnym życiu z poukładanymi w odpowiednich szufladkach dziedzinami życiowymi. Idealny chłopak służbista, wyprany z emocji, dążący do zrealizowania zamierzonych celów i tego, aby cele Macy był kompatybilne z jego własnymi. Życie towarzyskie uzależnione i w pełni zsynchronizowane z życiem towarzyskim chłopaka – Jasona.  Pedantyczna matka, u której Perfekcyjna Pani Domu oblałaby „test białej rękawiczki”. Szkoła bez zastrzeżeń, najlepsze oceny, brak problemów w nauce. Nudna praca z wymuskanymi, nudnymi i sztywnymi współtowarzyszkami. Macy tkwi w stanie „w porządku, wszystko w porządku”. Starannie wykrochmalone (krochmalone! kto w dzisiejszych czasach krochmali rzeczy?!) i wyprasowane ubrania, wakacje spędzone na nauce, a wolne wieczory na praniu i prasowaniu. Jej życie to maska, niczym makijaż permanentny – imitująca naturalność, ale nią niebędąca. Ta poza uzewnętrznia głęboko skrywany ból i nieuzasadniony żal do samej siebie po stracie bliskiej osoby. Pod płaszczykiem doskonałości skrywa hektolitry łez i bezdenne poczucie pustki. W idealnej harmonii i porządku znajduje ukojenie po śmierci ojca. Próbując stać się najlepszą wersją samej siebie, ma punkt zaczepienia – cel do zrealizowania, który skupia sto procent jej uwagi, uniemożliwiając myślenie o tym, co boli.
I całkiem przypadkiem ustabilizowane życie Macy trafia na pełną chaosu, niezorganizowania i improwizacji firmę cateringową Fortuna i jej właścicielkę Delię, której życiowa dewiza brzmi „od czasu do czasu dezorganizacja jest dobra, bo potrafi się docenić, jeśli coś się uda”. Zaskakując samą siebie, podejmuje u Delii pracę. Tak totalnie odmienną od monotonnej, tak kompletnie różną pod każdym względem od pracy w bibliotece… i od całego jej życia.

[…] niektórym rzeczom jest pisane, żeby się popsuły. Maja wady. Widać w nich tylko chaos. Wiesz, wszechświat dba o zróżnicowanie krajobrazu. Musi zostawić kilka dziur na drogach. Jak to w życiu.

Poznaje pracowników Fortuny: Kristy, Monicę, Berta. I Westa… przystojnego, inteligentnego, uzdolnionego artystycznie i bardzo nieidealnego chłopaka. Ich wspólna praca, podobne doświadczenia życiowe i z pozoru niewinna gra w Prawdę sprawia, że koleżeńska relacja powoli przemienia się w coś poważniejszego.

Uczucia i działania zawsze się ze sobą wiążą, nie mogą bez siebie istnieć.
Tak jest z każdą rzeczą: niezależnie od tego, czy chodzi o miłość, czy o życzenia, czy o cokolwiek innego – wszystko zależy od sposobu, w jaki się je odczyta.

Rozpoczyna się mała-wielka metamorfoza Macy. Bohaterka zaczyna dostrzegać, że jej dotychczasowe życie to wydmuszka niespełniająca celu – niedająca poczucia bezpieczeństwa, a jedynie wprowadzająca marazm, nudę, egzystencję wyzutą ze spontaniczności. A tak się żyć nie da. To miraż.

Tak jakbym pośród całego tego porządku i czystości starała się udowodnić, że żyję.Jak się długo krzywiło, to nie naprostujesz od razu.

Teraz albo nigdy to bardzo zwyczajna książka (bynajmniej nie przeciętna!) I bardzo dobrze! Autorka nie wtłacza w dialogi jak największej dawki humoru, luzu i pozornej swobody. Dialogi są takie, jakie być powinny – między rówieśnikami spontaniczne i pełne ekspresji, miedzy dorosłymi i młodzieżą – stonowane i nudnawe. Postacie nie są przejaskrawione, tylko naturalne. Akcja nie gna, nie wywołuje przyspieszonego bicia serca, ale właśnie taka ma być. Fabuła pozwala zanurzyć się w świecie nastolatki, która próbuje znaleźć samą siebie. Każdy dialog do czegoś prowadzi, najmniejszy szczegół ma znaczenie. Na tę książkę potrzeba wolnego wieczoru, aby móc dostrzec sterylne białe ściany, błyszczące kuchenne blaty, perfekcyjnie skomponowane dodatki i wielką pustkę, która wypełnia przestrzeń miedzy nimi. Autorka porusza bardzo ważne i trudne kwestie, jak śmierć najbliższej osoby, problemy w relacjach matka-córka, młodzieńcza miłość pełna niepewności, okres dorastania i buntu. W sprytny sposób przemyca w treści książki ważne pytania i nie udziela nam żadnych odpowiedzi. To my sami musimy je odnaleźć. Teraz albo nigdy zmusza czytelnika do zaniechania konkurencji z samym sobą w wyścigu po doskonałość…
Bycie idealnym jest możliwe. Tylko po co? Zamiast być idealnym, lepiej po prostu być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz