wtorek, 1 listopada 2016

Przekonaj mnie, że to Ty. Anna Karpińska [Izabelka]

TYTUŁPrzekonaj mnie, że to Ty
AUTOR:  Anna Karpińska 
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
GATUNEK: współczesna powieść obyczajowa

Zdjęcie autorskie Izabelka


Zacznę od tego, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Karpińskiej i jednocześnie jej najnowsza książka. Pierwsze i zarazem bardzo udane.
Zastanawiałam się wielokrotnie czy pora roku ma wpływ na mój wybór książek.
I doszłam do wniosku, że tak. W deszczowe i pochmurne dni szukam książek pogodnych i ciepłych.
I ta taka jest. Idealna na ponure listopadowe wieczory.
Można by nawet użyć określenia "babskie czytadło", ale tutaj w znaczeniu pozytywnym.

Dwie główne bohaterki to matka i córka. Urszula i Edyta. Dwie kobiety, które nie mogą się dogadać.
Urszula prowadzi pensjonat w nadmorskiej Krynicy, a Edyta jest na życiowym zakręcie: zdała maturę i zastanawia się co dalej. W takiej sytuacji poznajemy obie panie. Niestety, życie potrafi zaskakiwać. Umiera mąż Urszuli, a ona sama popada w depresję. Edyta postanawia zostać z matką i odłożyć swoje plany na później. Tak zaczyna się ta książka.
Widzimy później jak układają się losy kobiet, jakich dokonują wyborów, jakie maja dylematy i jak zmagają się z przeznaczeniem.
Pozycja ta, jak napisałam wyżej, jest idealna na ponure wieczory. Edyta marzy o wyjeździe do Hiszpanii. Udaje jej się to, choć zupełnie nie tak jak to sobie zaplanowała. I razem z nią biegamy po hiszpańskich plażach, próbujemy regionalnych przysmaków i nucimy przeboje Julio Iglesiasa. Zwiedzamy Sewillę i poznajemy kulturę kraju Banderasa. Relaks murowany.

Ale Przekonaj mnie, że to Ty nie jest tak do końca słodką opowieścią. Raczej słodko-gorzką.
Bo, oprócz świetnych informacji o Hiszpanii, mamy też chwilę, kiedy łza kręci się w oku. Śmierć ukochanego męża, problemy finansowe, traumatyczne wspomnienia z młodości, utrata dziecka czy zdrada przez mężczyznę, z którym chciało się spędzić życie, to tematy, które do lekkich nie należą.

Miałam obawy czy autorka nie otrze się o kicz i banał w opisie wszystkich tych przeżyć bohaterek.
Ale nie! Pozycja ta napisana jest sprawnie i bardzo szybko się ją czyta.
I ostatnia uwaga. Sposób prowadzenia narracji podobny jak u Jodi Picoult. To znaczy, że jeden rozdział to spojrzenie Urszuli, a drugi to przemyślenia Edyty.
Zakończenie może i przewidywalne, może i przesłodzone. Ale co tam! Ja lubię happy endy.

Książkę polecam jako wspaniały relaks na jesienne dni. Może to nie jest książka, która wywołuje achy i ochy, ale jest godna polecenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz