wtorek, 1 listopada 2016

Zimne ognie. Simon Beckett [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Zimne ognie
AUTOR: Simon Beckett
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
GATUNEK: Thriller

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Nie jestem usatysfakcjonowana, tym bardziej, że miałam niezbyt wygórowane oczekiwania w stosunku do tej książki. Tu nawet nie chodzi o brak Huntera. Tu chodzi o brak Becketta. Pomysł byłby dobry, gdyby finalnie powstało opowiadanie nie powieść. Autor nieudolnie próbował odkształcić nieplastyczny i mało rozciągliwy materiał. 
Główną bohaterką jest Kate młoda kobieta sukcesu. Atrakcyjna, inteligentna, szczupła, mająca własną, dobrze prosperującą firmę Public Relation. Kate zakończyła niedawno toksyczny związek z Paulem i od pewnego czasu coraz bardziej doskwiera jej samotność. O ile na arenie zawodowej osiąga sukcesy, o tyle w sferze osobistej coraz wyraźniej odczuwa dojmującą samotność. Opacznie rozumie radę przyjaciółki Lucy, która sugeruje jej, aby pomyślała o założeniu rodziny. Kate decyduje się bowiem na sztuczne zapłodnienie, ale z pewna modyfikacją. Nie godzi się na fakt anonimowego dawcy nasienia sama postanawia znaleźć odpowiedniego partnera. Dopiero wówczas poddaje się zabiegowi. Sprawa, delikatnie pisząc, wymyka się spod kontroli, ponieważ Alex dawca, okazuje się sympatycznym, przystojnym psychologiem. Początkowy "biznes" przemienia się w nić sympatii, a ostatecznie kończy płomiennym romansem...
Jednak finału tej historii nie da się przewidzieć.
Beckett przyzwyczaił czytelnika do nieco innej formy budowania napięcia. Stosował bardziej wyrafinowane sposoby zaskoczenia nagłym zwrotem akcji. W Zimnych ogniach brakuje napięcia, dreszczyku emocji i niepokoju. Odniosłam wrażenie, że jedyną formą "podkręcenia atmosfery" jest pojawienie się trupa albo pobicie któregoś z bohaterów. Brak tempa akcji to jeden z ważniejszych mankamentów tej pozycji.
Policja była niewiarygodnie nieudolna i nieskuteczna,  pojawiała się tylko w celu poinformowania, że sprawca jeszcze nie został złapany. Dialogi Kate z komisarzem były jałowe, absolutnie nic nie wnosiły do akcji, a tym samym całkowicie zbędne dla fabuły.
A totalnym rozczarowaniem było dla mnie zakończenie. Melodramatyczne, prawie ckliwe i niewiarygodne. I tu znowu ukłon w stronę nieskazitelnej inteligencji detektywów i policji.
Autor w rekompensacie za brak wartkiej akcji zafundował czytelnikowi wnikliwe studium psychologiczne poszczególnych postaci. Mamy zagubioną Kate, brutalnego Paula i tajemniczego Alexa. Obserwujemy dysonans miedzy dwiema przyjaciółkami: Lucy, która odkrywa blaski i cienie bycia "kurą domową" a niezależną, samowystarczalną, ale samotną Kate. Na uwagę zasługuje powolne ale sukcesywne odkrywanie kart w relacji Kate & Alex, a rewelacje na temat przeszłości Alexa można potraktować jako nagrodę pocieszenia za brak tego, co u Becketta najlepsze.
Zimne ognie poruszają bardzo ważną kwestię korzystanie ze sztucznego zapłodnienia, tożsamości dawcy nasienia, potęgi i zasięgu portali społecznościowych w upublicznianiu danych informacji.
Jednak tych kilka plusów nie zmienia mojego zdania Zimne ognie to najsłabsza przeczytane przeze mnie do tej pory książka autorstwa Simona Becketta.


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz