wtorek, 23 sierpnia 2016

List z powstania. Anna Klejzerowicz [Izabelka]

TYTUŁList z powstania
AUTOR: Anna Klejzerowicz
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Filia

Zdjęcie autorskie Izabelka

Przepiękna historia. Takie jak lubię, czyli tajemnice rodzinne z historią w tle.
Matka i córka. Ich skomplikowane relacje. I tajemnicze zniknięcie kobiety w czasie powstania warszawskiego.
Tuż prze wojną w pięknej willi na Żoliborzu mieszkają państwo Bańkowscy. On lekarz, ona przykładna żona i one dwie wspaniałe córki: Hania i Julia. Dziesięcioletnia Julia wraz z nastaniem wojny zostaje wywieziona na wieś do rodziny. Po zakończeniu wojny ma wrócić na łono rodziny. Hania zostaje w stolicy i zostaje łączniczką w Szarych Szeregach. W trakcie powstania Hanna znika... Dosłownie: nie ma od niej żadnej wiadomości, nikt jej nie widział, nie znaleziono ciała.
Mijają lata...
Czasy się zmieniają, Julia dorasta, zakłada rodzinę, rodzi córkę Mariannę. Ale cały czas towarzyszy jej paraliżujące uczucie jakim jest NIEPEWNOŚĆ. Czy siostra żyje? Czy może zginęła w powstaniu? I szuka... Całe swoje dorosłe życie poświęca na poszukiwaniu siostry. Nawet kłóci się z córką o zasadność powstania warszawskiego...
Wyjaśnienie losów siostry staje się obsesją Juli.
I tak podróżujemy w czasie: od okresu przedwojennego, przez okres drugiej wojny światowej, powstanie warszawskie, okres PRL-u, czas bezpieki, stan wojenny aż do czasów współczesnych.
Pięknie opowiedziana historia, w której podziwiamy determinację głównej bohaterki, rozważamy z nią wszelkie możliwe sytuacje zaginięcia siostry, odwiedzamy żyjących powstańców.
Historia pewnie jakich wiele, ale opowiedziana przepięknym językiem, w niesamowitym klimacie tajemnic i niedomówień, z napięciem niesłabnącym do ostatniej strony. 
Poddałam się tej opowieści zupełnie. Dałam się wciągnąć w wir wydarzeń. Snułam przypuszczalne losy Hani wraz z przewracanymi kartkami, lecz takiego zakończenia się nie spodziewałam...
Zamknęłam książkę i siedziałam jak sparaliżowana. Myśli puszczone samopas szalały! Łzy stały w oczach, a gula w gardle. Nie tego się spodziewałam...
Polecam.
PS. Kiedy ja chodziłam do szkoły, a było to w czasach... dawnych, to nikt nie zastanawiał się czy powstanie warszawskie było potrzebne czy nie. Autorka świetnie wplotła te rozważania nie dając jednoznacznej odpowiedzi. Mnie poruszyła i urzekła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz