poniedziałek, 31 października 2016

Ocalałem z Buchenwaldu. Flint Whitlock, Louis Gros [Izabelka]

TYTUŁOcalałem z Buchenwaldu
AUTOR: Flint Whitlock, Louis Gros
WYDAWNICTWO: Replika
GATUNEK: dokument, historia
Zdjęcie autorskie Izabelka

Jak ja mam ocenić czyjeś wspomnienia?
Trudna sprawa. Skupię się na innych sprawach, równie ważnych.

Na początek trochę faktów:
Obóz w Buchenwaldzie został założony w lipcu 1937 roku i funkcjonował do 11 kwietnia 1945 roku jako niemiecki obóz koncentracyjny. W 1940 roku zostało otwarte pierwsze krematorium w obozie.
Loius Gros urodzony w 1924 roku trafia do Buchenwaldu w roku 1944 r. Łatwo policzyć: ma 20 lat. I całe życie przed sobą. A trafia  jak członek francuskiego ruchu oporu. Choć tylko roznosił ulotki.

Autor bardzo dokładnie opisuje podróż i pobyt w obozie. A także moment wyzwolenia przez Amerykanów. Opisuje fakty, ale też swoje emocje. Jak radość i niedowierzanie pomieszane z brakiem sił towarzyszyły mu w momencie opuszczania obozu. 
Opisy głodu, brudu, chorób, katorżniczej pracy są bardzo szczegółowe i wnikliwe.
Wielokrotnie łzy stawały mi w oczach. Ale nie dlatego, że autor użalał się nad sobą i swoim życiem, ale porażała mnie szczegółowość opisów i przedstawianych emocji.

Pięknym i jednocześnie przerażającym dodatkiem do książki są zdjęcia. Część pochodzi z archiwum autora, a część zrobił Flint Whitlock. Bo takie zestawienie zdjęć obozu z czasu jego działalności i z czasów współczesnych robi wrażenie. Dużo tych zdjęć... Robią wrażenie...
Jakość wydania tej książki mnie zachwyciła.

Jest to smutna pozycja. Do czego zdolni są ludzie? 
Ale też dająca nadzieję! Człowiek może znieść wiele! Tylko jaką cenę za to zapłaci?

Polecam.

Ślady. Jakub Małecki [Izabelka]

TYTUŁ: Ślady
AUTOR: Jakub Małecki 
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo SQN
GATUNEK: powieść współczsna

Zdjecie autorskie Izabelka


Cudowna! Jak ten człowiek potrafi pisać!
To mój drugie spotkanie z twórczością autora.  "Dygot" mnie zachwycił i wysoko podniósł poprzeczkę.
Miałam obawy czy ta książka będzie równie dobra.
Moim zdaniem jest! Zauroczona jestem tym, jak autor "bawi się" słowami i jak potrafi przy niewielkiej ich ilości trafić w sedno. W tej książce jest mnóstwo moich ukochanych zdań-petard. Takich, które czytasz i czujesz się jakbyś dostała między oczy. Ale, wyjątkowo, dziś nie przytoczę żadnego. Sami musicie przeczytać i sprawdzić czy mam rację.
Chociaż nie! Podam Wam jeden, który świetnie opisuje książkę:

"Życie jest bardziej jak zbiór opowiadań. Poszarpane, nieprzewidywalne... Ono nie układa się w jedną całość."

"Ślady" są jak patchwork skrojony z ludzkich losów. Każdy życiorys jest inny, ale… jednak są ze sobą nierozerwalnie związane. Każdy precyzyjnie skrojony, każdy piękny na swój sposób. Bo życie takie właśnie jest: piękne w chwili, a szare na co dzień. Okrutne czasami, często niesprawiedliwe, z pewnością zaskakujące. 
Każdego człowieka można potraktować jako jednostkę, albo jako część układanki. 
Wiele z historii przedstawionych przez Małeckiego można znaleźć obok siebie, albo przejść obojętnie. Wszystko zależy od Twojej wrażliwości.
Postacie są cudownie wykreowane. Wystarczy kilka zdań by przedstawić bohatera danej opowieści. Pan autor zrobił tak, jak robią to świetni rysownicy: im też wystarczy kilka kresek, by stworzyć postać.

Te krótkie ludzkie historie oscylują pomiędzy życiem a śmiercią. Tym wszystkim, co można zawrzeć między tymi dwoma zdarzeniami: miłość, choroba, zdrada, lęk, samotność, szaleństwo...
Czy ktoś inny, upośledzony, zamknięty w sobie, wyśmiewany może być szczęśliwy? Czy po każdej traumie można się podnieść i iść do przodu? Czy w naszym życiu potrzeba jest trochę magii? Czy wszystko w życiu można racjonalnie wytłumaczyć?

I na koniec jeszcze jedno: cudowna okładka! Dla mnie idealnie oddaje treść książki.

Panie Autorze! Proszę nie spoczywać na laurach tylko brać się za kolejną książkę. Bo ja czekam.

Bo każdy ma w sobie jakieś ślady… i nieważne czy jest to blizna po operacji czy wspomnienie wielkiej miłości…

Polecam.

niedziela, 30 października 2016

Drugie życie. S. J. Watson [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Drugie życie
AUTOR: S. J. Watson
WYDAWNICTWO: Sonia draga
GATUNEK: Thriller

Zdjecie autorskie Anna Sukiennik

W pewnej chwili flirt on-line może stać się niebezpieczny, ale czy ktokolwiek umie określić, kiedy to następuje?

Drugie życie przeczytałam z rozpędu, zaraz po rewelacyjnym Zanim zasnę tego samego autora. Nie była to dobra decyzja, bo nie sposób tych dwóch książek do siebie nie porównywać. I o ile Zanim zasnę dostarczyło niezapomnianych wrażeń dodatkowo scementowanych dzięki obejrzeniu ekranizacji tejże książki, to w Drugim życiu dostrzegam niemal wyłącznie niewykorzystany potencjał.
Julia Plummer to kobieta po przejściach. Burzliwa młodość obficie zakrapiana alkoholem, podsycana wolną miłością i doprawiona narkotycznymi transami. Pełna swoboda niemal nie zakończyła się dla niej tragicznie. 
A dziś wiedzie ustabilizowany, spokojny żywot u boku męża szanowanego i znanego chirurga. Razem wychowują Connora, który jest synem siostry Juli Kate. I to właśnie tragiczna śmierć Kate burzy sielankę państwa Plummer. Mimo starań policji zabójca Kate nie zostaje ujęty. Julia postawiania wziąć sprawę w swoje ręce. Jej prywatne śledztwo szybko daje rezultaty jej siostra notorycznie korzystała z portali, w których użytkownicy uprawiali cybersex. Tym sposobem sama wpada w sidła wirtualnego flirtu erotycznego. Poznaje tajemniczego Lucasa, a ich znajomość wykracza poza internetowe zauroczenie. Julia wikła się w romans...
Sam pomysł na fabułę jest bardzo dobry. Ale gorzej z całą resztą. Nudnymi dialogami, mało rzeczywistymi, jednowymiarowymi postaciami oraz kiepskim wątkiem kryminalnym. Aż wierzyć się nie chce, że mimozowata Julia była w stanie odkryć więcej niż policja. W Drugim życiu jest za dużo "wszystkiego": niewyjaśnione zabójstwo, trudne dzieciństwo, narkotyki, nieszczęśliwa miłość, niespełnione ambicje, romans, alkoholizm, zastraszanie, przemoc. Zamiast delikatnego makijażu dostajemy wytapetowaną twarz z doklejonymi rzęsami, brokatem na policzkach i tipsami w gratisie.
Julia, jako główna bohaterka, budzi skrajne emocje. Ja rozumiem, że kobieta to specyficzna istotna, którą wykwintne i niebanalne komplementy obcego, atrakcyjnego mężczyzny mogą zauroczyć... Ale żeby aż tak bagatelizować ewidentnie niepokojące oznaki i oślepnąć na wyraźne sygnały świadczące o tym, że "coś z tym kolesiem nie tak"... Upośledzony instynkt samozachowawczy jedynie to znajduję jako wyjaśnienie infantylnego zachowania Julii.
Szkoda, że autor nie skupił się na opisie flirtowania on-line, nie przestawił mechanizmów, etapów cybersexu, skoncentrował się tylko na destrukcyjnym rezultacie takiej nieostrożności i niefrasobliwości. 
Całość jest nudnawa. Rozwiązanie zagadki kryminalnej zbyt zakręcone i niewiarygodne.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Doktorzy z piekła rodem. Vivien Spitz [Izabelka]

TYTUŁDoktorzy z piekła rodem
AUTOR: Vivien Spitz
WYDAWNICTWO: Replika
GATUNEK: dokument, historia

Zdjęcie autorskie Izabelka


Książka ma podtytuł "Przerażające świadectwo nazistowskich eksperymentów na ludziach".
I dokładnie taka jest. Przerażająca.
Pomimo tego, iż tematykę wojenną zgłębiam od lat, to jestem  poruszona. 
Gdyby zapytać mnie o eksperymenty na ludziach prowadzone przez nazistów, to PIERWSZE, co mi przychodzi o głowy, to oczywiście doktor Mengele. I myślę, że tak odpowie większość.
A ta pozycja zupełnie zmienia mój obraz wojny. Zmienia swoimi porażającymi szczegółami.

Vivien Spitz została wysłana przez Departament Wojny USA do Norymbergi jako dziennikarka mająca dokumentować przebieg procesów nazistowskich zbrodniarzy. A miała dopiero 22 lata i była jedną w niewielu kobiet. Oprócz samego procesu Vivien opisała także życie amerykańskich reporterów w Norymberdze. Brak wygód takich jak ciepła woda czy poczucie stałego zagrożenia życia, to była codzienność w powojennych Niemczech.
A jeśli chodzi o same eksperymenty, to mamy tu cały wachlarz "pseudobadań": eksperymenty z dużymi wysokościami prowadzone w Dachau, eksperymenty z zamrażaniem, malarią, z gazem musztardowym, z sulfanilamidum, z wodą morską, żółtaczką zakaźną, z tyfusem, z trucizną, z bombą zapalającą, z ropowicą, polygalem i fenolem oraz sterylizacją.
"Badania" te prowadzone były w różnych obozach przez niemieckich lekarzy. Choć "lekarzy" to w tym przypadku nieodpowiednie słowo: bardziej pasuje "rzeźnicy". Bo jak można nazwać człowieka, który przeprowadza "badania" bez jakichkolwiek zasad na ludziach, którzy zostali zmuszeni do takich działań i traktowani są jak króliki doświadczalne. Jak można zadawać cierpienie drugiemu człowiekowi i spokojnie na nie patrzeć? 
Szczegółowość tej książki jest porażająca i jednocześnie godna podziwu. 
Autorka przytacza zeznania ofiar, przedstawia wypowiedzi nazistów przed sądem i inne dokumenty procesowe. Zdjęcia są dopełnieniem książki. I dzięki nim można spojrzeć nazistom w oczy... I obejrzeć skutki ich badań w postaci zdjęć ofiar.
W moim odczuciu pokazanie życia reportera poza salą sądową daje pełniejszy obraz tamtego okresu.
Choć spotkałam się z zdaniem, że to minus tej książki.
W ostatnich rozdziałach autorka opisuje swoje życie i to, jak ono się zmieniło po wizycie w Norymberdze i jak wpłynęło na nią to doświadczenie.
Książka ta poraża i skłania do refleksji. Osobom szczególnie wrażliwym odradzam.
Zainteresowanym polecam.

sobota, 29 października 2016

System. Tom Rob Smith [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: System
AUTOR: Tom Rob Smith
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: Thriller

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

"Rosja to nie kraj, to stan umysłu" w sieci krąży mnóstwo zabawnych, idiotycznych i niewiarygodnych zdjęć potwierdzających tę teorię. Internet drwi, ale tak naprawdę ta humorystyczna otoczka maskuje strach. Autentyczne poczucie zagrożenia przed nie tyle potęgą militarną, ale właśnie przed stanem umysłu przed wiarą mieszkańców w państwo, władzę i w panujący ustrój. Bo, w kontekście tej książki, człowiek wrzucony w mechanizm systemu nie ma szansy na jego opuszczenie. Opuszczenie jako żywy...

Związek Radziecki za czasów panowania Stalina. Władza ingerowała w każdą dziedzinę życia.  Poziom indoktrynacji przerażał, ale to i tak nic w porównaniu z bezmiarem strachu jaki odczuwał każdy obywatel brakiem poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji i wiary w lepsze jutro. Nikomu nie można było ufać, nawet najbliższym. Władza największy nacisk kładła na szerzenie propagandy o bezpiecznym i stale wzbogacającym się państwie, w którym nie ma przestępstw, a podwyższenie standardów życiowych to kwestia czasu. Wszelkie zło jakie ma miejsce pochodzi z zewnątrz od szpiegów i zza granicy. Dlatego to właśnie szpieg jest największym wrogiem państwa, władzy i bezpieczeństwa narodowego. A jaką działalność można określić mianem szpiegowskiej? Nie wiadomo...

Dlaczego ta kategoria więźniów [winnych agitacji antyradzieckiej, działalności kontrrewolucyjnej i szpiegostwa] wzbudza we wszystkich największy lęk? Każdy może się krzepić nadzieją, że nigdy się nie dopuści kradzieży, gwałtu, czy morderstwa, lecz nikt nie może być pewien, czy nie jest winien agitacji antyradzieckiej, działalności kontrrewolucyjnej i szpiegostwa, bo nikt, nie wyłączając Lwa, nie wie, czym właściwie są te zbrodnie.

Lew Stiepanowicz Demidow pracuje w Ministerstwie Bezpieczeństwa Państwowego. W swojej pracy respektuje i ślepo wierzy w prawdy będące filarami nowego społeczeństwa rosyjskiego: 
przestępstwo nie istnieje 
lepiej, żeby ucierpiało dziesięciu niewinnych ludzi, niż pozwolić uciec jednemu człowiekowi podejrzanemu o działalność szpiegowską 
nie wolno lekceważyć podstawowej zasady służby: domniemanie WINY 
walka o przetrwanie ustroju usprawiedliwia wszystkie czyny
Do czasu. Pierwszą rysą na nieskazitelnej wizji państwa rosyjskiego i służbie jego dobru jest sprawa Brodskiego weterynarza oskarżonego o działalność antyradziecką.

Nic nie jest trudniejsze do obalenia niż fakty. Właśnie dlatego tak ich nie znosicie. Drażnią was. [...] moja niewinność was drażni, bo chcecie żebym był winny. Chcecie żebym był winny, bo mnie aresztowaliście.

Drugą rysą jest śmierć syna kolegi Lwa. Rodzina utrzymuje, że ich synek został zamordowany, jednak oficjalny dokument, sekcja i lekarska ekspertyza utrzymują, że był to nieszczęśliwy wypadek. Pomijają niewyjaśnione i trudne do zinterpretowania fakty.
A kiedy MGB oskarża o działalność wywrotową jego żonę Raisę - kilka rys tworzy wyraźne pęknięcie. Pęknięcie, którego nie da się zbagatelizować. A obraz idealnego państwa już nie jest tak wyraźny. Jednak nie zburzenie wewnętrznej hierarchii wartości Lwa jest kluczowym elementem fabuły, ale działalność seryjnego mordercy. Bo, że takowy działa, nie ma żadnych wątpliwości.

Ile takich zdarzeń zatuszowano? Nie wiemy, nigdy się nie dowiemy. Nasz system jest tak zorganizowany, że ten człowiek może zabijać tyle razy, ile zapragnie. My natomiast wciąż będziemy aresztować nie tych ludzi, niewinnych ludzi, których nie lubimy, którzy się nam nie podobają, a on ciągle będzie zabijał.

Problem polega na tym, że Lew chcąc zapobiec kolejnym zabójstwom dzieci musi przyznać, że zabójca istnieje tym samym przyznać, że system się myli innymi słowy jest zdrajcą narodu. Pokręcone? Rosja to nie kraj, to stan umysłu.

Tom Rob Smith odwalił kawał dobrej roboty. Nie będę udawała mądrzejszej niż jestem o historii Rosji, totalitarnym państwie wiem tyle, ile nauczano w liceum. W klasie o profilu biologicznochemicznym ;) ale widać, że Autor przygotował się do napisania tej książki. Głód, bezsilność, uległość i przede wszystkich wszechogarniający i obezwładniający strach to uczucia niemal namacalne, towarzyszące nam od pierwszej strony do samego końca. Obraz biedy, zrezygnowania, ciężkiej pracy i beznadziei dnia codziennego. Obraz wykreowany przez Smitha jest bardzo wiarygodny i plastyczny. Polityczne manipulacje i koneksje dopełniają wizję sztucznego i zakłamanego narodu.

Niewątpliwie zagadka kryminalna stanowi główny wątek fabuły, ale na pierwszy plan wysuwa się także pokrętna ideologia oraz kłamstwa jakimi karmieni byli ludzie w okresie panowania Stalina. Motywy, którymi kierował się zabójca oraz jego tożsamość dość długo były dla mnie zagadką, ale prawdziwe niespodzianki nadchodzą z innej strony. System obfituje bowiem w spektakularne zwroty akcji, godne rewelacyjnej powieści sensacyjnej.

Autor poprzez bardzo barwy język maluje przed czytelnikiem obraz, w którym dominują barwy: szary (terror), czarny (strach przez władzą), ciemnozielony (bieda) oraz brązowy (realia życia codziennego).

To powieść dopracowana, zaskakująca i wstrząsająca. Nie może się nie spodobać: rewelacyjnie wykreowane tło, wyraziste postaci z ich dylematami moralnymi i przemianami mentalnymi oraz ciekawa i zagmatwana zagadka kryminalna. Bardzo polecam. 

czwartek, 27 października 2016

Pracownia dobrych myśli. Magdalena Witkiewicz [Izabelka]

TYTUŁPracownia dobrych myśli
AUTOR: Magdalena Witkiewicz
WYDAWNICTWO: Filia
GATUNEK: powieść obyczajowa

Zdjęcie autorskie Izabelka


Czuję się zawiedziona. Dlaczego ta książka jest taka krótka? I dlaczego tak szybko „się przeczytała”?
Ona nie jest dla wszystkich.
Jeśli nie lubisz ciepłych, optymistycznych powieści, to nie sięgaj po tę pozycję.
Jeśli nie lubisz pozytywnych i przewidywalnych zakończeń, to omijaj z daleka.
Jeśli uważasz, że pieniądze są ważniejsze niż wszystko inne, to nie czytaj.

Pracownia dobrych myśli jest wspaniałą historią o przyjaźni, miłości, tęsknotach i pragnieniach.
O losie, który potrafi płatać figle. O tym, że życie układa się nie zawsze tak, jak chcemy.
Główną bohaterką, dla mnie oczywiście, jest kamienica przy ulicy Przytulnej 26 w Miasteczku.  Była świadkiem wielu zdarzeń i wiele mogłoby opowiedzieć. Dawno temu mieszkała w niej Pani Pelagia, która prowadziła pracownię krawiecką. W pracowni tej zszywała ludzkie losy niczym kolorowy patchwork. Jednak Pelagię poznajemy już jako babkę nieboszczkę. W kamienicy mieszkają obecnie jej córka malarka Grażyna z synem Florianem.  Oprócz nich mieszka Giga Ziętarska, dziewczyna, która podjęła pierwszą po studiach pracę w telewizji. Poznajemy samotną Ewę z córką. Pana Zbyszka – starszego mężczyznę, który pomaga pani Wiesi. No i gwiazda tej kamienicy: Pani Wiesia, kobieta już po osiemdziesiątce, która uwielbia prowadzić obserwacje życia z poziomu swego parapetu. I jest lepsza niż niejeden monitoring osiedlowy. ;)

Każdy z nich ma swoją historię. Każdy z nich ma swoje problemy. Lecz kiedy Florian otwiera kwiaciarnię, wszystko się zmienia. Jak? To musicie przeczytać sami.
Pozycja ta jest idealna na jesienne wieczory, kiedy za oknem szaleje wiatr i pada deszcz. Kiedy po całym dniu wracasz ledwo żywa do domu. Kiedy los płata figle i życie nie układa się po twojej myśli.
Kiedy potrzebujesz uwierzyć, że są ludzie na tym świecie, którzy mają w sobie dużo ciepłych uczuć, którymi skłonni są się z tobą podzielić.
Lektura ta trafiła idealnie w mój nastrój. Nie lubię pluchy za oknem, krótkich dni i ponurych ludzi.
P.S. Pokochałam Panią Wiesię całym serem. Mamy wspólne hobby: nie lubimy kłopotów i kochamy  nalewki ;)
I to jest jeden z niewielu przypadków, kiedy okładka idealnie pasuje do treści. Piękna.
Dziękuję Pani Magdo!
Polecam.

Zdjęcie autorskie Izabelka

środa, 26 października 2016

Zanim zasnę. S. J. Watson [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Zanim zasnę
AUTOR: S. J. Watson
WYDAWNICTWO: Sonia Draga
GATUNEK: Thriller

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Czy kiedykolwiek obudziliście się z myślą "Osz K###A! Gdzie ja jestem? Jak się tu znalazłem?". Oczywiście, że tak przecież tzw "urwany film" to wierny towarzysz nadmiernego spożycia alkoholu dnia poprzedniego. Budzimy się zdezorientowani, pal licho, że z bólem głowy, mdłościami i innymi dolegliwościami kacowymi. Ważne, że w swoim (oby!;)) łóżku, obok swojego (oby!) partnera i ze świadomością kim jestem...
Christine cierpi na specyficzny rodzaj amnezji: wsteczną i następczą jednocześnie. Każdego dnia budzi się z totalną pustką w głowie. Nie pamięta kim jest, nie pamięta dnia poprzedniego ani żadnego innego zaklasyfikowanego do "przeszłości". Codziennie budzi się obok obcego (w jej przekonaniu) mężczyzny, który twierdzi, że jest jej mężem. Każdego dnia dowiaduje się, że nie jest dwudziestolatką, tylko ponad pięćdziesięcioletnią, dojrzałą kobietą. Każdy poranek to początek jej życia, każde zaśnięcie to jego koniec.

Nasze życie to pudełko puzzli. Każdego dnia dokładamy jeden element do całości. I tak budujemy własną osobowość, własne życie, przeszłość, teraźniejszość. Patrząc na do tej pory ułożone elementy możemy także spodziewać się co czeka nas w przyszłości. Christine ma utrudnione zadanie, bo wszystkie puzzle jej życia wyglądają tak samo i przedstawiają to samo. Nie jest w stanie sama "ułożyć obrazu swojego życia", bo jest to niemożliwe. Pomagają jej najbliżsi. Jej mąż Ben, który sukcesywnie, każdego dnia odpowiada na ten sam zestaw pytań i niemal codziennie opowiada tę samą historię. Oraz psychiatra Nash, który sugeruje głównej bohaterce, aby prowadziła pamiętnik. Dziennik, w którym zapisuje wydarzenia danego dnia, dnia następnego są skarbnicą wiedzy. Jednak sesje terapeutyczne Christine z doktorem są utrzymane w tajemnicy przed Benem. Bo Ben jej mąż nie mówi Christine całej prawdy. Nie wie, że kobieta w tajemnicy prowadzi dziennik, dlatego Christine może zrewidować to, jaką wersję przedstawia jej Ben każdego dnia. Dlaczego nie mówi jej wszystkiego? Dlaczego zataja przed nią informacje o wypadku, w wyniku którego utraciła pamięć? Dlaczego na pierwszej stronie swojego dziennika Christine napisała drukowanymi literami "NIE UFAĆ BENOWI!".
A może ta "teoria spiskowa" jest wynikiem skłonności pacjentów z amnezją do konfabulacji? Ponieważ nie rozumieją świata, nie wiedza kim są ludzie wokoło, chorzy muszą sami doszukiwać się sensu i tworzyć własną wizję rzeczywistości.

Czy czytanie co kilkanaście stron o tym jak Christine po raz kolejny poznaje siebie i zdobywa informację o swoim życiu może być pasjonujące i zapierać dech? Może.
Czy brak wartkiej akcji i spektakularnych zwrotów akcji mogą być częścią składową bardzo dobrego thrillera? Może.

Zanim zasnę ma kilka słabych punktów, ale nie jestem przekonana, czy książkę można była napisać lepiej. Przecież główna bohaterka jest specyficznym przypadkiem klinicznym, a akacja książki nie dzieje się w ciągu jednego dnia. Prawdę o swoim życiu i wielkich kłamstwach jakimi była karmiona poznaje przez kilka tygodni. Autor musiał przemyśleć i dopracować wiele kwestii, aby Zanim zasnę była spójna i jak najbardziej realna. Widzę mankamenty mało wartką akcję, powtarzalność oraz szczyptę mało wiarygodnych zbiegów okoliczności, a mimo to polecam ją z czystym sumieniem.
Już pierwsze kilka stron książki wsysa nas w brytyjski, deszczowy, ponury klimat i zasiewa w nas ziarenko niepokoju. Niepokoju, który zmusza nas do jak najszybszego poznania rozwiązania zagadki życia Christine.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Wstań. Amy Cuddy [Izabelka]

TYTUŁ: Wstań
AUTOR: Amy Cuddy
WYDAWNICTWO: Znak Literanova
GATUNEK: poradnik, motywacja
EGZEMPLARZ RECENZENCKI

Zdjęcie autorskie Izabelka

Amy Cuddy jest profesorem Harvardu. Psychologiem z długoletnim doświadczeniem. Zawodowym i osobistym. Autorka w wyniku wypadku doznała urazowego uszkodzenia mózgu. 
I to doświadczenie zaważyło na całym jej życiu.

Ta książka to poradnik. Poradnik, który można określić zdaniem: Wstań i rusz du#ę!

Pani Cuddy jest zdania, że pewność siebie można wytrenować.
Czym jest obecność? I czy jest naprawdę ważna?
Czy zawsze trzeba rozmawiać? A może lepiej milczeć i słuchać?
Czy bezsilność hamuje czy motywuje?

"Największym mocarzem jest ten, kto ma władzę nad sobą". Seneka Młodszy

Czy język ciała ma znaczenie? Czy można przekazać więcej bez słów? 
Czy postawa ciała ma znaczenie? Czy garbienie bądź prostowanie jest ważne dla naszego ego?

Autorka podaje mnóstwo przykładów, które popiera wieloma badaniami.
Mnie się czytało dobrze, czasami się uśmiałam, czasami zastanowiłam.
Zaletą Wstań jest też to, że napisana jest przystępnym językiem. Zupełnie "nieprofesorskim".

Specjalnie nie piszę o samej treści za wiele, bo chcę abyście sięgnęli po tę książkę.
Jest ona szczególnie potrzebna w dzisiejszych czasach. W czasach, w których panuje tyle nieuzasadnionej krytyki i hejtu.
Bo trzeba być twardym jak orzech i słodkim jak pigwa :)

Polecam. Szczególnie tym niezdecydowanym.

wtorek, 25 października 2016

Lebensborn. Życie i miłość w III Rzeszy Jo Ann Bender [Izabelka]

TYTUŁLebensborn. Życie i miłość w III Rzeszy
AUTOR:  Jo Ann Bender
WYDAWNICTWO: Bellona
GATUNEK: powieść obyczajowo-historyczna

Zdjęcie autorskie Izabelka


Na początek zadanie. Wyobraźcie sobie taką sytuację:
Francja. Późna wiosna. Małe miasteczko z ratuszem pośrodku. I ona: piękna siedemnastoletnia dziewczyna o piwnych oczach. Córka mera. Wrażliwa, młoda kobieta należąca do małomiasteczkowej inteligencji.
I pojawia się on: wysoki, przystojny, niebieskooki facet ubrany przez firmę Hugo Boss. Wykształcony, inteligentny, elokwentny, kulturalny i świadomy swej atrakcyjności. 
Dziwi Was fakt, że zakochują się bez pamięci? Mnie nie.
A jak dołożę kilka faktów, które świadomie pominęłam wcześniej, to zmienicie zdanie?
Francja, rok 1941. Ona jest członkiem ruchu oporu. Piękna i bystra działaczka.
On - Niemiec, okupant, członek SS wierzący bezgranicznie w swoja ideologię, bezwzględny zabójca, sadysta i bezczelny bawidamek.
Zmienia się obraz sytuacji?
Podkreślę od razu, że to nie jest dokument ani pamiętnik. To jest książka obyczajowa. I tak należy do niej podejść.
Antoinette i majora Hursta łączy coś niesamowitego. Ale tak myśli tylko dziewczyna. Bo kiedy SS-man dowiaduje się, że dziewczyna jest w ciąży wysyła ją do ośrodka Lebensborn w Niemczech. Tam  ma urodzić jego dziecko ku chwale Hitlera. A potem oddać je majorowi i jego narzeczonej.

Tak w skrócie o treści.
A teraz będę się czepiać.
Choć temat ciekawy, to napisany językiem infantylnym. 
Mieszanie opisów scen zbliżenia bohaterów i egzekucji mieszkańców na rynku miasteczka trochę mi przeszkadzało. Jak dla mnie: za duży rozmach emocjonalny. I przy mojej wyobraźni niepotrzebnie autorka wchodziła w szczegóły.
Kocham swoje zwierzęta, ale opis dramatu jaki przeżyli mieszkańcy po odebraniu im zwierząt przez nazistów trochę, jak dla mnie, przesadnie uwypuklony. W czasach kiedy śmierć bliskich osób jest codziennością, rozpaczać nad utratą psa czy kota?  Sama nie wiem...
I to zakończenie... Jakby napisanie bez przemyślenia i pośpiesznie.

Jeśli jeszcze się nie zniechęciliście do książki, to teraz opowiem co mnie się podobało.
Czyta się szybko i niesamowicie wciąga, pomimo fatalnego stylu i języka.
Świetnie opisane zauroczenie nastolatki młodym majorem, które z wraz z przeczytanymi kartkami przemienia się w nienawiść. 
Dobrze odmalowane emocje i rozterki Antoinette oraz brak skrupułów jej przyjaciółki Danielle.
Zakończenie i zaskakujące, i przewidywalne jednocześnie. 
Autorka niezwykle ciekawie przedstawiała wiarę oficerów SS w ideologię tej organizacji.
"Każda kobieta na świecie chciałaby mieć dziecko z oficerem SS. To jest obowiązek, twoja życiowa misja. Inne kobiety będą ci zazdrościły. Oficerowie Waffen-SS będą cię szanować za to, że wsparłaś dzieło Fuhrera. My, Niemcy, kochamy  i szanujemy nasze dzieci".
"Naszym patriotycznym obowiązkiem wobec Rzeszy Niemieckiej jest spłodzenie co najmniej czworga lub sześciorga potomków".
Mnie najbardziej przeraziło to, że oni w to wierzyli...
Ale po przeczytaniu tego fragmentu:
"Wstępują do Deutsches Jungfolk, kiedy mają dziesięć lat. Po czterech latach przechodzą do Hitlerjugend. Tam spędzają kolejne cztery lata. Później nie wracają do domu, lecz są od razu przyjmowani do partii: do Narodowego Frontu Pracy, do SA, do SS i tak dalej. Po kolejnych dwóch latach są już na wskroś narodowymi socjalistami, wyzutymi z wszelkich uczuć czy indywidualności".
Już się niczemu nie dziwię...

Pomimo niedociągnięć i osobistych uwag - polecam.


Zdjęcie autorskie Izabelka




poniedziałek, 24 października 2016

Rewers. Wojciech Chmielarz, Joanna Jodełka, Robert Małecki i inni [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Rewers
AUTOR: Wojciech Chmielarz, Joanna Jodełka, Robert Małecki i inni
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona
GATUNEK: Kryminał

Zdjęcie autorskie Rudaczyta (Anna Sukiennik)

Opowiadania, to moim zdaniem bardzo trudna forma literacka. W niewielką obojętność trzeba wtłoczyć maksimum talentu, bo i akcja musi być porywająca, i bohaterowie oryginalni, i zagadka ciekawa, aby zakończenie nie rozczarowało. Mile widziane byłby także dodatkowe bonusy w postaci barwnego języka oraz porywających wątków pobocznych. W powieściach mogą pojawić się niedoskonałości w postaci "dłużyzn", niedomówienia, potknięcia i wszelkie drobne nieścisłości. W przypadku opowiadania "to nie przejdzie", bo czytający "się skapnie", że autor odwalił fuszerkę. Jak poradzili sobie doskonali polscy pisarze w zbiorze opowiadań pt. Rewers? Generalnie? Dobrze =)

Polskie kryminały są najlepsze! Niepowtarzalny klimat, który nazywam "swojskością". Specyficzny język, żarty, które zrozumiemy tylko my Polacy. Wszystko to znajdziemy w Rewersie. Ale, jak to w przypadku zbiorów wszelkiego rodzaju bywa, są opowiadania rewelacyjne, dobre, ale są i kiepskie, totalnie rozczarowujące. Jedne aż do bólu realistyczne, inne z nutką nierealności, mroczności i irracjonalności.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Biorąc te tomiszcze w dłoń typowałam podium. Bo nie oszukujmy się, siłą rzeczy, porównujemy opowiadania. Z jedenastu nazwisk znam twórczość jedynie pięciu. Złoty medal przewidywałam dla Wojciecha Chmielarza, srebro dla Gai Grzegorzewskiej, a ciężką batalię o brąz stoczyć mieli Ryszard Ćwirlej, Marcin Wroński i Remigiusz Mróz. 
Nie zwiodłam się tylko na numerze jeden, czyli Babci Wiśniewskiej Wojciecha Chmielarza. I tylko ten typ przyniósłby mi kokosy, gdyby istniało coś takiego jak zakłady bukmacherskie STB (Star Typ Book). Kto mnie zna, ten wie, że darzę miłością platoniczną twórczość Pana Wojciecha Chmielarza, lekko nadwątloną Osiedlem marzeń, ale nadal dobrze prosperującą. To opowiadanie deklasuje pozostałe. Stawia poprzeczkę wysoko, za wysoko, aby konkurencja przymierzyła nawet skok o tyczce. Jest zagadka, jest styl! ach ten styl! i jest genialne rozwiązanie. 
Przypadki chodzą po mieście pana Ćwirleja, to zupełnie nie moja bajka. Nie ten klimat, nie ten styl, nie te realia. Twórczość Autora jest mi nieznana i tak prawdopodobnie zostanie. Opowiadanie nie zachęciło mnie, aby wprowadzić zmianę w tej kwestii.
Marta Guzowska w swojej Oszczędności przedstawiła bardzo dobrą cześć obyczajową. Rewelacyjnie przedstawiona została zaściankowość. To dobre opowiadanie, ale bez zachwytów.
Modus operandi miało szansę na bardzo wysokie noty, ale niestety świetne wykreowane postaci, ciekawa zagadka, powoli odsłanianie karty i charyzmatyczny komisarz zostały znokautowane przez zakończenie. Nieciekawe, rozczarowujące. Na szczęście książki Pani Joanny Opiat-Bojarskiej znam, cenię, lubię, dlatego uznaję to zakończenie za wypadek przy pracy;)
Największe rozczarowanie zbioru, czyli Przez ciemne okulary Remigiusza Mroza. Zapowiadało się ciekawie a wyszedł bohomaz z wątkiem gospodarczo politycznym? 
Czarcia łapa. Marcin Wroński. Jedyne opowiadanie, którego nie przeczytałam do końca. Może w przyszłości?
Opowiadanie Małgorzaty Sobieszczańskiej klimatem do złudzenia przypomina Domofon Zygmunta Miłoszewskiego. Jedno miejsce akcji, czyli blok (a dokładnie jedna klatka) z mieszkańcami. Specyficzna aura niepewności, momentami dało się odczuć powiew horroru, nierealności. Jednak zakończenie totalnie rozczarowało. Mimo niesmaku, który pozostał po ostatnich stronach z pewnością bliżej poznam twórczość tej Autorki.
Epitety mroczność i irracjonalność tyczyły się głownie opowiadania Gai Grzegorzewskiej Niedzielne popołudnia, które niestety nie przypadło mi do gustu. Jest niebezpiecznie, momentami strasznie. Jest zło w czystej postaci, jest mrok wchłaniający czytelnika wraz z przekręcaniem kolejnej strony... Lubię się bać, lubię grozę i elementy niewytłumaczalne. Ale w Niedzielnych popołudniach czegoś mi zabrakło... Wszak dobre opowiadanie nie może bazować tylko na klimacie.
I proszę Państwa, oto Czarny Koń wyścigu! Nie znałam wcześniej nazwiska Małecki przyznaje się bez bicia. Ale po lekturze Horyzontu ulegnie to zmianie. Opowiadanie ma jedna wadę, tylko jedną jest bardzo przewidywalne. Mimo tego czytałam z nieskrywanym zachwytem. Zaczyna się mocnym tąpnięciem po czym zagłębiamy się w retrospekcyjnych wspomnieniach głównego bohatera. Bardzo dobra historia, bardzo dobre zakończenie.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Chciała żyć to ciekawe opowiadanie o tajemniczym zniknięciu młodej, rudowłosej (ulalala!) kobiecie. Bogobojnej, pedantycznej i skrytej. Odniosłam wrażenie, ze pomysł Pani Marty Mizuro nie nadawał się na opowiadanie, tylko na dobrą powieść. Wątek główny, czyli znikanie rudowłosych kobiet, rozwiniecie zagadki wraz z warsztatem literackim Pani Mizuro (który miałam przyjemność poznać w Cichej przystani) mogły stanowić podstawę dobrego kryminału. Odrobinę za wcześnie poznajemy motyw działania zabójcy i nie do końca zostaje ta zagadka wyjaśniona. To jedyne mankamenty opowiadania
I na koniec prawdziwa bomba najlepszy pomysł, świetna realizacja, doskonale wyjaśnione motywy działania sprawcy, prawdziwa wisienka na torcie. Pani Joanna Jodełka przestrzegała Nie czytaj tego! i nie skończyło się tylko na chwytliwym tytule. Było ciekawie, było intrygująco i zachęcająco do poznania twórczości Autorki, czego nie miałam jeszcze okazji uczynić. Pani Jodełka zabawiła się z czytelnikiem w dziwna grę. Ci, którzy już czytali są w stanie wyobrazić sobie, a Ci z Was, którzy będą czytali dopiero się dowiedzą, jak bardzo nieswojo poczułam się, gdy na jednej z końcowych stron tego opowiadania znalazłam... rzęsę... przynajmniej tak to "coś" wyglądało...

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Rewers to dobry zbiór opowiadań. Odkrywa mroki polskich miast. Bo punktem stycznym wszystkich opowiadań zbioru jest niechlubna, zła i ciemna strona poszczególnych miejscowości. Ale po tak mocnej gwardii spodziewałam się wręcz narkotycznego transu kryminalnego, z wizjami, odlotem i erupcją euforii. Tymczasem popijałam kawkę, kończyłam jedne opowiadanie i płynnie przechodziłam do następnego. Bez zbytniego uniesienia i błogostanu.

Ten "przegląd autorski" ma jeden zasadniczy plus poznałam styl tych autorów, których wcześniej nie znałam. Dzięki temu wiem, że fanką twórczości pana Ćwirleja raczej nie zostanę, ale chętnie zapoznam się z książkami autorstwa Roberta Małeckiego i Joanny Jodełki.
Reasumując: Numer jeden Wojciech Chmielarz. Nr 2 Joanna Jodełka. Nr 3 Robert Małecki. 
Brawa dla laureatów i pozostałych "uczestników" ;)


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Części zdania. Części mowy. Małgorzata Strzałkowska [Izabelka]

TYTUŁCzęści zdania. Czyli wierszowany samouczek do wkuwania
AUTOR: Małgorzata Strzałkowska
WYDAWNICTWO: Media Rodzina
GATUNEK: dla dzieci

TYTUŁCzęści mowy. Czyli wierszowany samouczek nietypowy
AUTOR: Małgorzata Strzałkowska
WYDAWNICTWO: Media Rodzina
GATUNEK: dla dzieci





Dziś nietypowo.
Dwie książki w jednej recenzji.
Krótko.
I dla dzieci.
Z autorką spotkałam się już wcześniej, kiedy syn omawiał  w szkole Rady nie od parady czyli Wierszyki z morałem. Świetnie się wtedy bawiliśmy czytając tę lekturę i jej kolejne części.


Części mowy i Części zdania to bardzo dobre książeczki nie tylko dla dzieci. 
Rewelacyjnie wyjaśnione pojęcia z zakresu języka polskiego, rymowane fragmenty wpadają w oko i ucho przy czym utrwalają wiedzę. Wyróżnienia kolorem wyrazów to też dobry pomysł.
Podczas czytania wiedza, jakby sama wchodzi do głowy.
Szata graficzna kolorowa i ciekawa, sama oglądałam z zainteresowaniem.

"Rzeczowników jest bez liku. Służą nam do nazywania
istot, rzeczy, pojęć, zjawisk - od człowieka do kichania".
"Orzeczenia, rzeczniki i przydawki 
już nie będą wywoływać łez i czkawki".

Polecam wszystkim dzieciakom, ale też rodzicom. 
I nauczycielom.

niedziela, 23 października 2016

Nakarmić kamień. Bronka Nowicka [Izabelka]

TYTUŁNakarmić kamień.
AUTOR: Bronka Nowicka 
WYDAWNICTWO: Biuro Literackie
GATUNEK: współczesna poezja polska



Zacznę od tego, że lubię sięgać po książki, które dostały nagrody. Z ciekawości. 
Ta została laureatką nagrody Nike 2016. 
I grzecznie sobie leżała w bibliotece kiedy weszłam. Chyba czekała na mnie.

I powiem wprost: mnie się bardzo podobała. Ale ja mam specyficzny gust...

Lubię sięgnąć po poezję, gdy mnie przygniata proza życia codziennego.  

Nakarmić kamień może nie jest czystej wody poezją, bardziej bym powiedziała, że prozą poetycką.
W tej książce nie ma spisu treści, ale jest spis rzeczy. Przedmiotów codziennego użytku i innych rzeczy, które mają nie zawsze takie znaczenie, jakie mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. I nie dla każdego takie samo.
Jest to zbiór krótkich form, w których pomieszany jest zachwyt i obrzydzenie. 
Wszystko widziane oczami dziecka.
Wnikliwość i wnioski jakie dziewczynka wyciąga, zachwyciły mnie. A czasami zaskoczyły. 
Bo to nie jest książka do czytania w biegu. 
Dobra kawa i wygodny fotel i można oddać się czytaniu.
Lubię takie lektury.
Powodują, że patrzę na świat trochę inaczej. Doceniam to, co mam.
Podziwiam autorkę, że przy tak niewielkiej liczbie słów potrafiła wzbudzić we mnie takie emocje.
Za dobór słów, skojarzeń, przemyśleń.
A w Was jakie skojarzenia budzą kamień, kasztan i łyżeczka?

"Smutek mnie uczy, że służę do życia".
"Pracą smutku jest przyjść i być. Nic więcej".
"Pije kawę i wypowiada z siebie stare czasy, które zalegają w niej jak fusy na dnie szklanki".

Książka ta przywróciła mi wiarę, że polska poezja współczesna ma się dobrze. Że poezja to nie tylko Mickiewicz i Szymborska.

Polecam.

środa, 19 października 2016

Jesteś tylko mój. Joanna Sykat [Izabelka]

TYTUŁJesteś tylko mój
AUTOR: Joanna Sykat
WYDAWNICTWO: Replika
GATUNEK: powieść obyczajowa
Zdjęcie autorskie Izabelka

Jest to moje kolejne spotkanie z twórczością pani Joanny. Przeczytałam już Cztery strony miłości i Jutro zaświeci słońce. Obie te książki mnie zachwyciły, więc postanowiłam sięgnąć po kolejną.

Książka, której fabułę można streścić w dwóch słowach: zdrada małżeńska. W literaturze powstała już niejedna książce o tej tematyce, niejedno już powiedziano i napisano.
I znowu czuję się usatysfakcjonowana literacko.

Ale ta książka jest inna. Jesteś tylko mój szarpie serce i zniewala umysł. Pokazanie tych samych wydarzeń z perspektywy żony i kochanki wywołuje bardzo mieszane uczucia. Raz współczułam żonie, a raz kochance.

Emocje, które wywołuje ta książka są bardzo podobne do tych, które wzbudziła we mnie Pestka Anki Kowalskiej. I tematyka podobna, i emocje zbliżone.

Jeśli oczekujecie ode mnie streszczenia fabuły, to się nie doczekacie. Tej pozycji nie da się opowiedzieć bez zdradzania istotnych wątków. Ją trzeba przeżyć. To daje ogromną radość.
W trakcie czytania nachodziły mnie różne refleksje.
Czy zawsze winna zdrady jest żona? A może to wina męża?
Czy kochanka zawsze jest tą złą kobietą?
Czy mężczyzna kochany przez dwie kobiety naprawdę jest tego wart?
Czy wszystkie dzieci kochamy tak samo?
I wiele jeszcze innych pytań tłucze mi się po głowie.

Pani Joanna, tradycyjnie już, zachwyciła mnie słowem.
Są takie zdania, które nagle wyskakują z tekstu i walą cię między oczy. Nazywam je "petardami". Mnóstwo takich "petard" znalazłam w tej pozycji. Aż żal, że książka z biblioteki, bo z wielką chęcią zaznaczyłabym fragmenty...

"Oczywiście, naszym niepisanym zwyczajem, nie rozmawialiśmy o swoich problemach. (...) Gośka nazywała to po swojemu - pudrowaniem syfu".

"Mogłabym powiedzieć, że w zasadzie mój świat ograniczył się do tej klaustrofobii uczuć".

"Objadaliśmy się naszym czasem jak deską serów".

"Ludzie z miłości potrafią zrobić dziwne rzeczy... Ale chyba jeszcze dziwniejsze z jej braku".

I wiele innych... ale nie będę przecież przepisywać książki.

Lektura ta wzbudziła we mnie emocje, których się nie spodziewałam. Na początku historii współczułam zdradzanej żonie, potem żal mi było kochanki. Były momenty, że chętnie trzepnąłbym w łepetynę Pana Męża. W końcu się zastanawiałam ile empatii może pomieścić w sobie jedna kobieta....

To już druga książka w ostatnich tygodniach, która spowodowała, że zaczynam przekonywać się do współcześnie żyjących piszących.
Bo nie każdy umie umieścić w swojej książce tyle emocji i strzelać do mnie taki słowami - petardami.

Polecam gorąco.

I lecę dalej buszować w bibliotece w poszukiwaniu książek pani Joanny.

P.S I najdziwniejsze jest to, że najbardziej wkurzał mnie Pan Mąż. Bardzo wkurzał.