wtorek, 12 lipca 2016

Furia mać. Sylwia Kubryńska

TYTUŁ: Furia mać
AUTOR: Sylwia Kubryńska
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona


Zdjęcie autorskie Izabelka

To jest moja i tylko moja opinia o książce! Nie piszę, że Furia mać jest zła, tylko, że mnie się bardzo, ale to bardzo nie podobała. Żeby było jasne - to tylko subiektywne odczucie.
Poprzednią książkę tej autorki: Kobieta dość doskonała, przeczytałam z przyjemnością. Ale tej po prostu nie da się czytać! To jest moja 120 przeczytana pozycja w tym roku i ma wielką szansę na pierwsze miejsce w kategorii "Porażka Roku". Niestety. 
Kiedy przeczytałam, że jest to napisana w porywającym stylu powieść, to od razu zrobiłam rezerwację w bibliotece.
A ja się pytam: w którym momencie jest tak porywająca? Wtedy, kiedy bohaterka bluźni (w tv to chociaż "wypikają")? Czy wtedy kiedy opisuje jak ją wkurzają porozrzucane skarpetki męża? Czy wtedy, kiedy przedstawia nienawiść do swojej matki?  Nie mam nic przeciwko "soczystej ku#wie", ale nasycenie tej książki taką ilością bluźnierstw przekroczyło, według mnie, granice dobrego smaku...
A komentarze do obecnej ekipy rządzącej, polityki, stanu gospodarki, Kościoła i... całokształtu obecnej sytuacji w Polsce, to po prostu Żenada, przez duże Ż. I nie chodzi nawet o to, czy mamy takie same poglądy polityczne czy różne... Zastanawiam się tylko, kto za klika lat będzie jeszcze pamiętał i umiał odnieść treść książki do historii kraju?

I cały czas się zastanawiam po co Kubryńska napisała Furia mać?  Bo ja odniosłam wrażenie, że jest to rodzaj psychoterapii dla samej autorki. Powtarzanie w kółko "nie radzę sobie" i "wszystko mnie wku#wia" ma jej w czymś pomóc?
Podczas czytania ze stron książki wiało jadem i negatywnymi emocjami. Dla mnie - mieszanka niestrawna.
Podobno Furia mać jest "trafną diagnozą społeczeństwa"! To ja się wypisuję z takiego społeczeństwa wku#wionych, rozżalonych, pełnych pretensji... bez powodów do radości i chwil szczęścia.

Ale! Ale ! Znalazłam coś, co mnie się podobało! Tak! Coś jednak znalazłam: autorka jest świetnym obserwatorem rzeczywistości i ma niezłe poczucie humoru. Gdyby tylko wykorzystała je w innej formie...

Zalecam omijanie książki szerokim łukiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz