środa, 20 lipca 2016

Dobra matka. Małgorzata Rogala [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Dobra matka
AUTOR: Małgorzata Rogala
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona
GATUNEK: Kryminał

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik


Zacznę od minusów, bo będzie krótko, zwięźle i na temat:

zupełnie nie porwała mnie strona obyczajowa Dobrej matki. Może z tego powodu, że nie czytałam Zapłaty pierwszej części z duetem policyjnym Górska&Tomczyk. A może dlatego, że była zwyczajnie lekko nudnawa.

spora część dialogów była jałowa i nic nie wnosiła do powieści.

postaci jednowymiarowe, bezbarwne. Brak autentyczności.
Pomimo obecności tych kilku minusów Dobrą matkę czyta się tempem ekspresowym. Chwyta naszą uwagę, zaangażowanie, koncentrację i nie puszcza aż do samego końca. Ale najważniejszym aspektem w tym kryminale jest temat.

W Lesie Kabackim zostaje znaleziona martwa, młoda kobieta. Nie została zgwałcona, nie została pobita, nie znęcano się nad nią przed śmiercią... wszystko wskazuje na fakt, że na kobiecie wykonano wyrok strzał w serce. Kilka dni później ginie kolejna młoda kobieta. Podobne okoliczności i identyczne modus operandi. Agata Górska i Sławomir Tomczyk zaczynają gubić się w wielowątkowym i skomplikowanym śledztwie, które prowadzi ich do kolejnych ślepych uliczek. Wszelkie znaki na niebie wskazują, że w sprawę zamieszany jest Tadeusz Szulc, bogaty, bezwzględny biznesmen. Ale jaki mógłby mieć motyw? I dlaczego morderca tuż przed zabójstwem wysyłał kobietom maile o treści "Bądź dobra matką"?

Ta książka to apel. Apel do "zwichrowanych mamusiek", które odsłaniają swoją prywatność, wręcz nią epatują, w celach marketingowych, a dokładniej rzecz ujmując w celu zbioru jak największej liczby lajków (komentarze także mile widziane). Żyjemy w świecie, w którym prywatność to towar deficytowy.
Ekshibicjonizm na poziomie zaawansowanym, skarbnica wiedzy dla złodziei i porywaczy.
Nie wystarczy cieszyć się dzieckiem w gronie najbliższych, trzeba mieć aprobatę całego świata, trzeba przeczytać pod zdjęciem "Jaki cudowny"; "Jaki śliczny"; "Jaki wspaniały".
Jako społeczeństwo jesteśmy bardzo niekonsekwentni. Nie chcemy, aby ktoś wsadzał nos w nasze sprawy, pouczał nas i krytykował. Ale sami odsłaniamy całą swoją prywatność, udostępniamy informacje o naszych sekretach, naszym dniu codziennym, zwyczajach i postępowaniach.  Niwelujemy tym samym barierę ochronną, jaką jest tajemnica naszej prywatności. Naszej i naszych najbliższych. Nigdy nie zrozumiem faktu "meldowania się" na Facebooku, gdzie jestem, co jem, co piję, jak długo tam będę. Umiejętność selektywnego dzielenia się swoimi opiniami odczuciami i sprawami prywatnymi to pojecie obce i powszechnie niestosowane. Wrzucamy wszytko, jak leci
począwszy od zdjęć prenatalnych dzidziusiów w brzuchu (z utęsknieniem czekam na zdjęcia z momentu poczęcia;)), samochodu jakim jeździmy, domu, w którym mieszkamy i kanapki, którą zjedliśmy przedwczoraj na kolację. To jest zabawne, ale mając na uwadze fakt, że ktoś może te informacje kolekcjonować i wykorzystywać do własnych celów... znika zabarwienie humorystyczne a pozostaje zwyczajny strach. I przyjmijmy o ile informacja o kawie i ciastku, którą wrzucamy na swą "fejsbukową" tablicę nie jest czymś nieostrożnym (tylko infantylnym), to udostępnianie zdjęć naszych dzieci już takie bezpieczne nie jest.
Ofiary w tym kryminale to matki, bardzo dobre matki, bo przecież:
Kochała Zuzię, sama ją wychowywała, właściwie miała na jej punkcie fioła. Ciągle zamieszczała jej zdjęcia na fejsie, była z niej dumna.
Jaką ja jestem wredną matką... nie umieszczam fotorelacji z urodzin i codziennych dokonań mojego Syna, sporadycznie wrzucam jedynie anegdotkę na temat Synka. Kiedyś mój znajomy podczas przypadkowego spotkania i szybkiej wymiany zdań zapytał się mnie:
"A co ty tak ukrywasz swoje dziecko. Wstydzisz się go, czy co?". Nie wstydzę się ja kocham mojego Syna i nie muszę szukać potwierdzenia o jego wyjątkowości wśród pół-obcych znajomych.
Odczuwam niesmak widząc umorusane lodami na buzi dziecko czy dziecko kąpiące się nago w basenie na podwórku. Ja odczuwam niesmak, ale pomyślmy co odczuwa pedofil?
Dobra matka dotyka nie tylko tematu nadmiernego eksploatowania swojej prywatności na Facebooku, Naszej Klasie i innych portalach społecznościowych. Potwierdza, że wiele zbrodni nigdy nie zostałoby odkrytych, gdyby nie popełniono innej zbrodni. Im głębiej szuka się rozwiązania zagadki kryminalnej, tym więcej niegodziwości wychodzi na jaw po drodze. Ludzkie zło i bestialstwo to studnia bez dna, ale najbardziej boli krzywda wyrządzona dziecku.

Lektura Dobrej matki, to dla nas ostrzeżenie, to odsłonięcie klapek na oczach i zrozumienie fundamentalnej kwestii: zastanów się dwa razy zanim udostępnisz cokolwiek na swoim profilu. Nigdy nie wiesz, kto tę informację przeczyta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz