czwartek, 14 lipca 2016

Zanim się pojawiłeś. Jojo Moyes [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Zanim się pojawiłeś
AUTOR: Jojo Moyes
WYDAWNICTWO: Świat Książki
GATUNEK: Literatura obyczajowa/Romans

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Zanim się pojawiłeś, Zanim się pojawiłeś, Zanim się pojawiłeś.
Media wszelakie bombardowały mnie tym tytułem. Momentami czułam się przytłoczona... a nawet zawstydzona, że jeszcze nie przeczytałam tej wybitnej książki. Dzieła literackiego, które wpisze się w kanon lektur obowiązkowych.
A tymczasem Zanim się pojawiłeś jest idealnym przykładem na to, jak z naprawdę dobrego tematu zrobić bardzo kiepskie (nie znoszę tego słowa, ale je tutaj użyję, bo pasuje jak ulał) BABSKIE CZYTADŁO.
Już dawno żadna z książek mnie tak nie rozczarowała...

Lou traci posadę kelnerki w kawiarni. W biurze pośrednictwa pracy dostaje ofertę opieki nad sparaliżowanym mężczyzną. Willem. Bogatym, niepogodzonym z własnym losem, a tym samym aroganckim i niemiłym (co zrozumiałe, zważywszy na okoliczności).
Lou, z jej gadatliwością, swobodnym stylem bycia i swego rodzaju niefrasobliwością wizualną malutkimi kroczkami wpuszcza promienie słoneczne w ciemny, smutny i przepełniony bólem świat Willa.

Brzmi świetnie - prawda? Ale toporne pióro autorki niweluje pierwsze wrażenie. 
Styl i język jest co najwyżej akceptowalny. Brak polotu widać na każdym kroku, nieudolna próba charakterystyki zarówno miejsc jak i postaci. O uczuciach nie wspominając. Zastanawiam się jak można tak spłycić historię, która ma głębię i niesie ze sobą gigantyczny ładunek emocjonalny?!
Niezwykle nieudanym zabiegiem były przeskoki narracyjne - raz narratorem była Lou, później Pani Traynor, Pan Traynor, ba! nawet pielęgniarz Nathan i siostra Lou - Treeny. Szkoda, że zabrakło kilka słów od kilkuletniego Thomasa... Kompletnie nieudana próba wiwisekcji emocjonalnej.
To naprawdę trudny temat, którego rozwijania nie powinny podejmować się osoby nieobdarzone talentem.
Może z racji mojego wykształcenia, albo po prostu z upodobania do szczegółów i książek pełnych realizmu zabrakło mi dokładniejszych informacjo o dniu codziennym Willa. W jaki sposób przebiega jego rehabilitacja, pielęgnacja, informacje o lekach, przebytych chorobach. Gdyby takowe się pojawiły książka zyskałaby na wiarygodności. Nie wystarczy napisać "Will trzy razy miał zapalenie płuc"... Jak można tak obcesowo potraktować temat?
Wiele osób z nielicznej grupy krytykujących tę książkę wspomina o negatywnym przekazie, jaki niesie za sobą Zanim się pojawiłeś. Książka rzekomo ma być ambasadorem "samobójstwa na życzenie". Owszem, momentami można odnieść wrażenie, że autorka próbuje usprawiedliwić osoby, które decydują się na taki krok, ale nie wyolbrzymiałabym tej kwestii. Nie potępiam, nie pochwalam. Ale rozumiem zarówno przeciwników, jak i zwolenników. Zawsze są dwie strony medalu. O ile sami nie znajdziemy się w podobnej sytuacji, nasze słowa i górnolotne stwierdzenia będzie tak naprawdę czczą gadaniną. Punkt widzenia ZAWSZE zależy od punktu siedzenia.
Zanim się pojawiłeś jest bardzo przewidywalna (bynajmniej nie poczytuje tego jako minus) - dokładnie wiemy, jak się zakończy. Zapewne jest to jednym z głównych powodów nierozumienia przeze mnie, dlaczego 80% osób "płakało jak bóbr".
Plusem tej książki, co po raz kolejny podkreślam, jest temat, przesłanie i zmuszenie do refleksji na wielu płaszczyznach.  

Nie polecam, ale na nic zda się moje zdanie, bo i tak przeczytacie;) kilka razy można się uśmiechnąć, można i łez kilka uronić, ale nawet najlepsza wieprzowina staje się niezjadliwym schaboszczakiem, kiedy jej nie doprawimy, przypalimy i na dodatek podamy na plastikowym talerzyku.

6 komentarzy:

  1. popieram , to bardzo trafna ocena ale każdy ma prawo do własnego zdania.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - każdy ma prawo do własnego zdania:) i to jest piękne w różnych gustach:)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Założę się,że to taki sam gniot jak "Gwiazd naszych wina".
    Nie przeczytam "Zanim się pojawiłeś" bo nie znoszę książek, nad ktorymi wszyscy pieją zachwyty.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też drażni nadmierna i przesadzona reklama, która działa odstraszająco i irytująco. Ale kierując się zasadą "nie przeczytam, bo zbyt popularna" można przegapić cudowne i wartościowe książki;) ps "Gwiazd naszych wina" przy "Zanim się pojawiłeś" to cud, miód, malina;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń