TYTUŁ:Gretel i ciemność
AUTOR: Eliza Granville
WYDAWNICTWO: PWN
GATUNEK: powieść współczesna
Zdjęcie autorskie Izabelka |
O! I dla takich książek warto zarywać nocki!
Jestem pod takim wrażeniem tej powieści, że nie wiem od
czego zacząć! Tyle chcę Wam przekazać.
Jak przyznaje sama autorka „pomysł na powieść <Gretel i
ciemność> narodził się, kiedy zaczęła badać wzmożone zainteresowanie baśniami
w czasach Trzeciej Rzeszy”. I to jest klucz do tej książki: baśnie i naziści.
I tak sobie myślę, że osoby, które nie czytały dzieła
Pullmana widocznego na zdjęciu będą mogły mieć problem z pełnym zrozumieniem
tej książki. Bo trzeba znać baśnie braci Grimm, by „zanurzyć się” w dziele pani
Granville. Jest tu ciemny las, zła jędza, czarownice i tytułowa Gretel - odpowiednik
naszej polskiej Małgosi, siostry Jasia. Atmosfera jest duszna, gęsta,
niepokojąca. Jak to w baśniach…
Fabuła toczy się dwutorowo. Z początku obie historie wydają
się nie mieć ze sobą nic wspólnego. Mnóstwo w nich niedomówień, tajemnic i… nic
do siebie nie pasuje. Zalecam cierpliwość.
Tak gdzieś do połowy książki miałam uczucie skołowania i braku
powiązań pomiędzy opowieściami. Lecz wraz z ilością przeczytanych kartek moje
zainteresowanie wzrastało coraz bardziej. Im bliżej było do końca, tym bardziej
wszystko się wyjaśniało i układało w spójną historię. Ale tylko po to, by
zakończeniem wbić mnie w fotel i pozostawić bez tchu ze łzami w oczach.
Pierwsza historia zaczyna się w 1899 roku w Wiedniu. Znany
lekarz Josef Breuer przygarnia do swojego domu poturbowaną psychicznie i
fizycznie przez życie dziewczynę. Nie wie jak się nazywa i twierdzi, że nie
jest człowiekiem, ale robotem pozbawionym uczuć. Medyk jest zauroczony młodą
kobietą i postanawia wyjaśnić tożsamość dziewczyny. Staje się to jego obsesją.
Opisany Wiedeń na przełomie wieków jest niesamowicie ciekawy
i jednocześnie przerażający. Gdyby wyjąć niektóre zdania z tej książki, to
wyłoni nam się biblijna Sodoma i Gomora. Ciekawych odsyłam do książki…
Druga historia rozgrywa się w latach trzydziestych w nazistowskich
Niemczech. Bohaterką jest trzynastoletnia Krysta, wychowywana przez ojca i
opiekunkę. Tata dziewczynki pracuje w dość tajemniczo brzmiącej „lecznicy dla
ludzi-zwierząt”. Dziecko spędza dużo czasu z swoją opiekunką, która próbuje
tłumaczyć otaczający świat poprzez baśnie. I tutaj przyda się właśnie znajomość
twórczości braci Grimm.
Ale w pewnym momencie w obu historiach pojawiają się słowa,
które zaczynają rozjaśniać nam w głowach. Głód, szczypiący w oczy dym z komina,
rozwścieczone psy z pianą na ustach, ból i krew, osierocone dzieci, poczucie
strachu i osamotnienia, drut kolczasty… Jakieś skojarzenia? Oczywiście, że nie
napiszę nic więcej, bo chcę żebyście sięgnęli po tę niesamowitą książkę.
Autorka stworzyła powieść o takiej konstrukcji, która czytelnika
porywa i otacza niczym mgła. Psychika dziecka i wpływ baśni na kształtowanie
się młodego człowieka pokazany w sposób piękny i przejmujący. Ja po
przeczytaniu książki Pullmana wykrzyknęłam „i to są baśnie dla dzieci? Wydłubywanie
oczu, obcinanie rąk, więzienie dzieci?”.
Tak! One takie są!
Eliza Granville stworzyła niesamowitą i mocno emocjonalną
książkę. O potędze baśni, o dziecięcej wyobraźni, o szukaniu granic pomiędzy
jawą a snem. Duża ilość niedomówień i sekretów oraz powolne odkrywanie przed
czytelnikiem całej historii zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Cudownie
zbudowane napięcie niepokoju. Czułam się jakbym zgubiła się we mgle. Długo długo nic nie widać, aż tu nagle pojawia się zakończenie niczym oślepiający
snop światła i zostajemy sparaliżowani na bezdechu.
Bardzo trudno było mi napisać o tej książce nie zdradzając
istotnych wątków fabuły. Mam tylko nadzieję, że Was zachęciłam. Nie? A jeśli
napiszę, że książka ląduje w moim TOP10 roku 2016?
Bardzo gorąco polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz