TYTUŁ: Przekonaj mnie, że to Ty
AUTOR: Anna Karpińska
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
GATUNEK: współczesna powieść obyczajowa
Zdjęcie autorskie Izabelka |
Zacznę od tego, że to moje pierwsze
spotkanie z twórczością pani Karpińskiej i jednocześnie jej najnowsza książka.
Pierwsze i zarazem bardzo udane.
Zastanawiałam się
wielokrotnie czy pora roku ma wpływ na mój wybór książek.
I doszłam do wniosku, że tak. W deszczowe
i pochmurne dni szukam książek pogodnych i ciepłych.
I ta taka jest.
Idealna na ponure listopadowe wieczory.
Można by nawet
użyć określenia "babskie czytadło", ale tutaj w znaczeniu pozytywnym.
Dwie główne
bohaterki to matka i córka. Urszula i Edyta. Dwie kobiety, które nie mogą się
dogadać.
Urszula prowadzi
pensjonat w nadmorskiej Krynicy, a Edyta jest na życiowym zakręcie: zdała
maturę i zastanawia się co dalej. W takiej sytuacji poznajemy obie panie.
Niestety, życie potrafi zaskakiwać. Umiera mąż Urszuli, a ona sama popada w
depresję. Edyta postanawia zostać z matką i odłożyć swoje plany na później. Tak
zaczyna się ta książka.
Widzimy później
jak układają się losy kobiet, jakich dokonują wyborów, jakie maja dylematy i
jak zmagają się z przeznaczeniem.
Pozycja ta, jak
napisałam wyżej, jest idealna na ponure wieczory. Edyta marzy o wyjeździe do
Hiszpanii. Udaje jej się to, choć zupełnie nie tak jak to sobie
zaplanowała. I razem z nią biegamy po hiszpańskich plażach, próbujemy
regionalnych przysmaków i nucimy przeboje Julio Iglesiasa. Zwiedzamy Sewillę i
poznajemy kulturę kraju Banderasa. Relaks murowany.
Ale Przekonaj mnie, że to Ty nie jest tak do końca słodką opowieścią.
Raczej słodko-gorzką.
Bo, oprócz
świetnych informacji o Hiszpanii, mamy też chwilę, kiedy łza kręci się w oku.
Śmierć ukochanego męża, problemy finansowe, traumatyczne wspomnienia z
młodości, utrata dziecka czy zdrada przez mężczyznę, z którym chciało się
spędzić życie, to tematy, które do lekkich nie należą.
Miałam obawy czy
autorka nie otrze się o kicz i banał w opisie wszystkich tych przeżyć
bohaterek.
Ale nie! Pozycja
ta napisana jest sprawnie i bardzo szybko się ją czyta.
I ostatnia uwaga.
Sposób prowadzenia narracji podobny jak u Jodi Picoult. To znaczy, że jeden
rozdział to spojrzenie Urszuli, a drugi to przemyślenia Edyty.
Zakończenie może i
przewidywalne, może i przesłodzone. Ale co tam! Ja lubię happy endy.
Książkę polecam
jako wspaniały relaks na jesienne dni. Może to nie jest książka, która wywołuje
achy i ochy, ale jest godna polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz