środa, 2 listopada 2016

Najgorsze dopiero nadejdzie. Robert Małecki [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Najgorsze dopiero nadejdzie
AUTOR: Robert Małecki
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona
GATUNEK: Kryminał, sensacja
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Nie. Nie. I jeszcze raz nie. Pan Czubaj prawdę rzekł. Najgorsze dopiero nadejdzie NIE może być debiutem. Wartka akcja, dopracowane szczegóły, wiarygodne postaci, a to wszystko napisane swobodnym stylem i z poczuciem humoru. Książka jest wciągająca i bynajmniej nie nosi znamion powieści debiutanckiej.

W przeszłym wcieleniu, jeśli takowe istnieje, Marek Bener musiał porządnie narozrabiać. Bo trudno nazwać pechem te ciosy na pograniczu nokautu, którymi częstuje go życie. Kilka lat wstecz był szczęśliwie zakochany, miał cudowna żonę, dobrze prosperującą pracę w gazecie, zyskał sławę jako odważny, bezkompromisowy dziennikarz, miał wiele planów na przyszłość. Tymczasem poznajemy go w momencie kiedy traci pracę, a jego poszukiwania znów trafiają w próżnię. Trzy lata wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach znika jego żona Agata. Wyparowuje, nie pozostawiając śladu, listu, wiadomości. Marek nie godzi się z tym stanem rzeczy, każdą wolną chwilę, energię, wszystkie oszczędności przeznacza na poszukiwania. Bezskutecznie. Na domiar złego w pożarze ginie jego były przyjaciel. Wygląda to na celowe wmiecenie przez kogoś ognia w celu zatarcia śladów. Sprawa się komplikuje, a Marek jest zupełnie nieświadomy tego, że to on jest w centrum wydarzeń i grozi mu niebezpieczeństwo.

Nigdy nie wiesz o sobie wszystkiego.
Nigdy, dopóki nie staniesz na krawędzi i nie zrobisz czegoś, do czego jak sądzisz nie byłbyś zdolny, a co w konsekwencji zmienia cię na zawsze.

Marek, mimo zwątpienia, rezygnacji i stanu przed-depresyjnego podejmuje się swojego ostatniego reporterskiego śledztwa. Śledztwa, które ma na celu wyjaśnienie zagadki śmierci Wojtka, zniknięcia jego żony Weroniki oraz odnalezienia powiązań między tymi wydarzeniami a lokalną polityką i toruńskim światkiem mafijnym, jeśli można tak nazwać świtę Butrycha.

Wszystko co do tej pory wydawało się prawdą, było kłamstwem, a co mogło być kłamstwem, okazywało się prawdą. Wciąż wiele puzzli nie pasowało do układanki, ale sporo ułożyłem już prawidłowo.

Autor zafundował czytelnikowi kilka godzin pasjonującej i wciągającej lektury. Jednak Najgorsze dopiero nadejdzie, to moim zdaniem bardziej powieść sensacyjna niż pełnokrwisty kryminał. Owszem mamy tutaj intrygę w najlepszym wydaniu, zagmatwaną, ale sukcesywnie i skrupulatnie wyjaśnianą. Główny bohater jest charyzmatyczny, oryginalny, a jednocześnie wiarygodny i taki prawdziwy. Z rewelacyjnym gustem muzycznym na dokładkę (rockowe brzmienia, z naciskiem na utwory genialnego Dżemu to dodatkowy plus dla Autora). Wątek obyczajowy oraz wątki poboczne bardzo ciekawe, tworzące dobre tło i podstawę do budowania akcji głównej. Nie ma zbędnych elementów, przejaskrawionych postaci, drętwych dialogów i niepotrzebnych opisów.
W Najgorsze dopiero nadejdzie mamy wiele elementów charakterystycznych dla powieści sensacyjnej: wiele zwrotów akcji, spektakularnych i lekko nierealnych, porachunki mafijne, porwania, machinacje finansowe, tajemnicze nagrania, szantaż.  Dlatego moim zdaniem to nie jest kryminał, a powieść sensacyjna z wątkiem kryminalnym właśnie.
Jako absolutna fanka kryminalnej rzezi wolę mniej akcji, mniej ucieczek, pogoni, skatowanej facjaty i przyczajonych w bramie opryszków. W Najgorsze dopiero nadejdzie było zbyt wiele scen rodem z Jamesa Bonda. Marek, co prawda kondycyjnie może i brytyjskiemu przystojniakowi dorównywał, ale moim zdaniem zbyt wiele razy oberwał i zbyt wiele razy przeżył starcie facetoface z lufą nabitej broni. Ten jeden jedyny mankament czyli zbyt "hamerykanskie" jak na polskie realia sploty wydarzeń rekompensowane są przez rozwiązanie zagadki kryminalnej. Wyjaśniona, umotywowana i dokładnie przedstawiona. Niezbyt wydumana a tym samym wiarygodna.
Nie sposób nie wspomnieć raz jeszcze o swobodnym stylu i lekkim piórze autora, dzięki czemu powieść czyta się "na raz". Dosłownie. 406 stron przeczytałam na jednym wdechu;) rodzina głodna, oczy zbuntowane, kręgosłup zdrętwiały, ale satysfakcja gwarantowana.

Graviora manent najgorsze dopiero nadejdzie. Moim zdaniem dopiero nadejdzie, ale "najlepsze", bo Autor wyraźnie zasugerował, że ciąg dalszy nastąpi. Oby jak najszybciej!

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz