czwartek, 20 kwietnia 2017

Krzyżyk niespodziany. Czas goralenvolk. Bartłomiej Kuraś, Paweł Smoleński [Izabelka]

TYTUŁKrzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk
AUTOR:  Bartłomiej Kuraś, Paweł Smoleński
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Czarne
GATUNEK: polska literatura współczesna
Zdjęcie autorskie Izabelka


Goralenvolk. Trudne słowo i trudny temat. 

Wydawnictwo Czarne pięknie wydało tę pozycję. Twarda oprawa, miła w dotyku okładka, piękne zdjęcie na okładce (jakkolwiek by do nie zabrzmiało), ciekawe fotografie pośród treści, no i ta treść...

Zaczęłam od tego co pierwsze rzuciło mi się w oczy, kiedy otworzyłam paczkę z przesyłką. Jakość wydania. Pierwszy plus.
Z obwoluty dowiedziałam się, że autorzy: Bartłomiej Kuraś to pisarz i dziennikarz urodzony w rodzinie góralskiej i zawodowo związany z tematyką Tatr i Podhala; Paweł Smoleński to reporter i publicysta. Dlaczego o tym piszę? Mnie się to wydaje istotne, gdyż ja, w trakcie czytania, poczułam i miłość do gór, i fachową rękę reportera.
Panowie wykonali kawał dobrej roboty. Treść przedstawiona jasno i klarownie, mnóstwo faktów, dat, nazwisk, cytatów. I jeszcze raz to podkreślę: dużo świetnych zdjęć, które dodają książce "smaczku". Albo ja po prostu lubię, kiedy w książce jest fotografika...

A jeśli chodzi o temat... 
Przyznam się szczerze, że pierwszy raz z tym tematem spotkałam się w książce "Śleboda" Małgorzaty i Michała Kuźmińskich. Nie przypominam sobie wcale faktu, aby ten temat był poruszany w szkole. Ale cóż się dziwić... Przecież ja zaczynałam edukacje w poprzednim ustroju politycznym, a kończyłam w XXI wieku. 
Goralenvolk to wstydliwa plama na historii naszego kraju. Przykład na to, że Polacy kolaborowali z Niemcami.

"Pomysł, że podhalańscy górale to w istocie Germanie rozpuszczeni w słowiańskim żywiole, był popularny wśród niemieckich naukowców przed II wojną światową".

Górale dostali kenkarty z literką "G".

"Na podstawie zachowanych dokumentów przeważa opinia, że karty "G" przyjęło osiemnaście-dwadzieścia procent mieszkańców Podhala, czyli około dwudziestu siedmiu tysięcy osób".

"Do dzisiaj trwa spór: czy było to raptem dwadzieścia siedem tysięcy, czy aż?".

Autorom udało się zachować bezstronność. Przedstawili temat bez oceniania, wysłuchując głosów z różnych stron. Opinię pozostawili czytelnikowi.
Pięknym podsumowaniem tych faktów historycznych jest zdanie księdza Mieczysława:

"Najważniejsze, żeby pamiętać, że wtedy nic nie było proste. Nie ma jednej miary, nawet dla tych samych uczynków. Nie ma jednej odpowiedzialności".

Wszystkich, których interesuje ta tematyka, zachęcam do sięgnięcia po książkę.
Mocno polecam.
Zdjęcie autorskie Izabelka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz