środa, 19 października 2016

Jesteś tylko mój. Joanna Sykat [Izabelka]

TYTUŁJesteś tylko mój
AUTOR: Joanna Sykat
WYDAWNICTWO: Replika
GATUNEK: powieść obyczajowa
Zdjęcie autorskie Izabelka

Jest to moje kolejne spotkanie z twórczością pani Joanny. Przeczytałam już Cztery strony miłości i Jutro zaświeci słońce. Obie te książki mnie zachwyciły, więc postanowiłam sięgnąć po kolejną.

Książka, której fabułę można streścić w dwóch słowach: zdrada małżeńska. W literaturze powstała już niejedna książce o tej tematyce, niejedno już powiedziano i napisano.
I znowu czuję się usatysfakcjonowana literacko.

Ale ta książka jest inna. Jesteś tylko mój szarpie serce i zniewala umysł. Pokazanie tych samych wydarzeń z perspektywy żony i kochanki wywołuje bardzo mieszane uczucia. Raz współczułam żonie, a raz kochance.

Emocje, które wywołuje ta książka są bardzo podobne do tych, które wzbudziła we mnie Pestka Anki Kowalskiej. I tematyka podobna, i emocje zbliżone.

Jeśli oczekujecie ode mnie streszczenia fabuły, to się nie doczekacie. Tej pozycji nie da się opowiedzieć bez zdradzania istotnych wątków. Ją trzeba przeżyć. To daje ogromną radość.
W trakcie czytania nachodziły mnie różne refleksje.
Czy zawsze winna zdrady jest żona? A może to wina męża?
Czy kochanka zawsze jest tą złą kobietą?
Czy mężczyzna kochany przez dwie kobiety naprawdę jest tego wart?
Czy wszystkie dzieci kochamy tak samo?
I wiele jeszcze innych pytań tłucze mi się po głowie.

Pani Joanna, tradycyjnie już, zachwyciła mnie słowem.
Są takie zdania, które nagle wyskakują z tekstu i walą cię między oczy. Nazywam je "petardami". Mnóstwo takich "petard" znalazłam w tej pozycji. Aż żal, że książka z biblioteki, bo z wielką chęcią zaznaczyłabym fragmenty...

"Oczywiście, naszym niepisanym zwyczajem, nie rozmawialiśmy o swoich problemach. (...) Gośka nazywała to po swojemu - pudrowaniem syfu".

"Mogłabym powiedzieć, że w zasadzie mój świat ograniczył się do tej klaustrofobii uczuć".

"Objadaliśmy się naszym czasem jak deską serów".

"Ludzie z miłości potrafią zrobić dziwne rzeczy... Ale chyba jeszcze dziwniejsze z jej braku".

I wiele innych... ale nie będę przecież przepisywać książki.

Lektura ta wzbudziła we mnie emocje, których się nie spodziewałam. Na początku historii współczułam zdradzanej żonie, potem żal mi było kochanki. Były momenty, że chętnie trzepnąłbym w łepetynę Pana Męża. W końcu się zastanawiałam ile empatii może pomieścić w sobie jedna kobieta....

To już druga książka w ostatnich tygodniach, która spowodowała, że zaczynam przekonywać się do współcześnie żyjących piszących.
Bo nie każdy umie umieścić w swojej książce tyle emocji i strzelać do mnie taki słowami - petardami.

Polecam gorąco.

I lecę dalej buszować w bibliotece w poszukiwaniu książek pani Joanny.

P.S I najdziwniejsze jest to, że najbardziej wkurzał mnie Pan Mąż. Bardzo wkurzał. 

2 komentarze:

  1. Chętnie poznam pióro tej autorki. Zapisuję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam gorąco!
    Tylko proszę się nie zniechęcać po kilku stronach. Wolno się rozkręca.
    Pozdrawiam
    Iza

    OdpowiedzUsuń