sobota, 1 października 2016

Smak śmierci. Michael Tsokos [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Smak śmierci
AUTOR: Michael Tsokos
WYDAWNICTWO: Amber
GATUNEK: Kryminał/Thriller
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Amber

Zdjęcie autorskie Rudaczyta (Anna Sukiennik)
Kryminał, który nie powoduje przyspieszonego bicia serca i nie wydobywa z nas okrzyku zachwytu. Ale ma jeden zasadniczy i bardzo ważny walor edukacyjny. Autor w bardzo zgrabny i jasny sposób przemyca w fabułę podstawowe informacje dotyczące profilowania, motywów i mechanizmu działania umysłu psychopaty oraz zasad, którymi kieruje się lekarz podczas sekcji zwłok. Nie jest to nic dziwnego zważywszy na fakt, że autor Michael Tsokos to światowej sławy ekspert z dziedziny medycyny sądowej, podobnie jak główny bohater  Smaku śmierci.

Doktor Fred Abel to wybitny lekarz medycyny sądowej. Równie dobrze odnajduje się w roli komisarza, detektywa i profilera bo sprawa, jakiej podejmuje się w Smaku zbrodni wymaga nie lada umiejętności i synchronizacji wszystkich wymienionych profesji. Zabójca ewidentnie napędzany jest przez wielkie zło, którego doświadczył w przeszłości. Zło, którego eskalacja przybiera niepokojące wymiary. Ofiarami zwyrodnialca są bowiem starsze siedemdziesięcioletnie, osiemdziesięcioletnie kobiety. Niewinne staruszki zostają uduszone we własnym mieszkaniu, a na ich ciałach zabójca pozostawia enigmatyczny napis "Respectez Asia”. Sprawca jak do tej pory pozostaje bezbłędny. Nie pozostawia śladów. Jedyne, czym dysponują śledczy jest rysopis. Poszukiwany to ciemnoskóry mężczyzna, bardzo dobrze zbudowany, zwinny i młody około 30 40-letni. Na domiar złego zabójca nie ogranicza się w swym szaleństwie zabijania i ulegania chorym podszeptom swojego umysłu li tylko do jednego państwa. Do tragicznych wydarzeń dochodzi bowiem w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, we Włoszech.
Na podstawie haplotypu określonego na podstawie śladowych ilości DNA Y-chromosomalnego doktor Abel zawęża liczbę podejrzanych. Niepokojącym jest fakt, że głównym podejrzanym jest dawny przyjaciel doktora były żołnierz, Lars, który wprost idealnie wpasowuje się w profil tajemniczego mordercy. Na jego niekorzyść świadczy brak alibi. Albo Lars ma niesamowitego pecha i potrafi znaleźć się dwa razy w ciągu tygodnia w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, a na dodatek w dwóch rożnych państwach... albo po prostu jest winny. Jednak Fred Abel nie wierzy w winę dawnego przyjaciela.
Sprawa nabiera wymiaru emocjonalnego, ponieważ Lars zostaje zatrzymany, osadzony w więzieniu, a jego kilkunastoletnia córeczka umiera w szpitalu na białaczkę. Pozostało jej kilka dni życia. Jej jedynym marzeniem jest pożegnać się z tatą... który jest podejrzany o zabójstwo dwóch kobiet i nie wchodzi w grę ewentualna przepustka z aresztu. Abel postanawia jak najszybciej odnaleźć "opisywacza trupów", aby jego przyjaciel zdążył... Zaczyna się wyścig z czasem wyścig o życie kolejnych niewinnych kobiet i wyścig, który pozwoli Larsowi być przy córce...
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik
Każde z nas jest produktem swojej przeszłości.

Największą zaletą Smaku śmierci jest umiejętne i proste wdrożenie czytelnika w skomplikowane procedury oraz trafne i umiejętnie skonstruowane zdania, które w klarowny sposób wyjaśniają nie do końca zrozumiałą nomenklaturę i terminy medyczne. Dowiadujemy się czym jest haplotyp i jak na jego podstawie możemy wyeliminować pewne osoby z grona podejrzanych. Autor wyjaśnia takie pojęcia jak "undoing", "PZSP", "profil geograficzny" oraz wyraźnie zaznacza różnice między psychopatą a socjopatą. Próbując rozgryźć umysł mordercy wtajemnicza nas czytelników w swoje przemyślenia, wnioski płynące z wieloletniego doświadczenia zawodowego.
Dowiadujemy się, że w przypadku seryjnego sprawcy część spełnienia chorych żądz i fantazji ujawniających się w akcie okaleczenia ofiar to element jego sygnatury.

Cały czas zadawaj sobie pytania, co dokładnie robił sprawca z rzeczy, które nie były konieczne do dokonania zbrodni ani do jej zatuszowania. Te elementy postępowania są częściami puzzli, z których składa się jego podpis, a wiec klucz do jego osobowości.

Po lekturze Smaku śmierci motyka nie będzie zwykłym przyrządem ogrodniczym, obsesja na punkcie stóp nie będzie zwykłą fascynacją, poznamy nowe zastosowanie bielizny damskiej i nie będziemy tak beztrosko używać powiedzenia "spadł mi kamień z serca".
Poza walorami edukacyjnymi niestety nie ma w tym kryminale tego, co lubię najbardziej wartkości akcji i spektakularnych jej zwrotów. Bohaterowie dość wyraziści, bardzo wzruszający wątek chorej na białaczkę Lilly. Debiut udany, z którym warto się zapoznać, zważywszy na fakt, że historia opisana w Smaku śmierci jest oparta na prawdziwych wydarzeniach... 
Zakończenie nie wbija w fotel, chociaż pozostawia otwartą furtkę dla autora. Ciąg dalszy nastąpi...


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

5 komentarzy:

  1. Oj tym razem coś zbyt brutalnego dla mnie. Przeczytałabym gdyby to nie był kryminał. Niestety moja wrażliwa psychika nie pozwala mi czytać tego typu książek (a bardzo żałuje).
    Zaciekawiła mnie tu jednak postać głównego bohatera, jego iście sherlock'owskie podejście do sprawy. Lubię zagadki ale w połączeniu z tym, z czym jeszcze musiałabym się zapoznać czytając (zbrodniami), to nie widzę tego zbyt dobrze :(

    Tak czy siak, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej brutalności nie ma tutaj aż tak wiele... Ale jest ;) więc albo lepiej się nie skusić ba lekturę, albo wznieść na wyżyny odporności emocjonalno-psychicznej ;)
      Abstrahując od tematu książki, mam do Ciebie pytanie czysto techniczne - chciałam obserwować Twój blog...Ale nie mogę go znaleźć w wyszukiwarce :D czy jest gdzieś jakiś magiczny przycisk "obserwuj", którego nie potrafię zlokalizować? :) byłabym wdzięczna za podpowiedz ;)
      Cieplutkie pozdrowienia i miłej nocki :*:)

      Usuń
  2. Haha, chyba jednak narazie wstrzymam się z tym wzniesieniem na wyżyny, jednak powinnam kiedyś zacząć się uodparniać :o

    Co do spraw technicznych: przycisk do obserwacji mam na blogu u samej góry po prawej strony. Jeżeli przeglądasz go z telefonu to nie będzie go widać dopóki nie przejdziesz na tryb tradycyjny komputerowy. On jest chyba pod każdym postem na dole.
    Nie wiem czy coś zrozumiesz z tego chaosu xD
    Również dobrej nocy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, chyba jednak narazie wstrzymam się z tym wzniesieniem na wyżyny, jednak powinnam kiedyś zacząć się uodparniać :o

    Co do spraw technicznych: przycisk do obserwacji mam na blogu u samej góry po prawej strony. Jeżeli przeglądasz go z telefonu to nie będzie go widać dopóki nie przejdziesz na tryb tradycyjny komputerowy. On jest chyba pod każdym postem na dole.
    Nie wiem czy coś zrozumiesz z tego chaosu xD
    Również dobrej nocy ;)

    OdpowiedzUsuń