TYTUŁ: Bestia. Studium zła
AUTOR: Magda Omilianowicz
WYDAWNICTWO: Od deski do deski
GATUNEK: Literatura faktu
Egzemplarz recenzencki dzięki uprzejmości Wydawnictwa Od deski do deski
Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek jakaś książka wprawiła mnie w stan niemocy recenzenckiej. Od kilku dni dopadł mnie nieprzyjemny i uciążliwy dysonans – pustka w głowie i natłok przemyśleń po lekturze.
Leszek Pękalski przyznał się do zabójstwa 67 osób. Wiek i płeć nie grała roli. Jego ofiarami były kobiety, mężczyźni i dzieci. Najmłodsza ofiara miała 6 miesięcy, najstarsza 79 lat.
– Panie komisarzu, a jak ja bym zrobił coś złego, to i tak bym nie poszedł do więzienia, prawda? Ja jestem upośledzony, to wzięliby mnie do zakładu.
Leszek Pękalski urodził się w 1966 roku w Osiekach koło Bytowa. Od dziecka wykazywał symptomy niedorozwoju psychicznego. Ciężkie dzieciństwo, alkoholizm matki, brak ojca, autorytetu, wsparcia i czułości sprawiły, że defekt psychiczny się pogłębił. W 1977 roku trafił do zakładu dla dzieci upośledzonych prowadzonego przez siostry zakonne. Były to, jak sam twierdzi, najlepsze lata jego życia. Jednak troska, opieka, namiastka normalności jaką otrzymał nie zahamowały drzemiącej w nim bestii. Wciąż narastające pożądanie i nieustający popęd płciowy doprowadziły do pierwszej tragedii, które zainicjowały lawinę zdarzeń...
Albo się pani da wyruchać, albo ja panią kijem zabiję.
Dusił lub rozbijał głowę ciężkim przedmiotem. Wielokrotnie gwałcił i bezcześcił zwłoki.
Pierwsze doświadczenie seksualne, emocje mu towarzyszące utrwalają się w naszej pamięci i rzutują na późniejsze zachowania, upodobania, oczekiwania. Leszek po raz pierwszy zaspokoił swój popęd płciowy z nieżyjącą kobietą. Potem nastąpiła reakcja łańcuchowa.
Bestia. Studium zła to tytuł adekwatny do treści. Autorka z wielka precyzją, zaangażowaniem i dbałością o szczegóły przybliża czytelnikowi każdy element składający się na obraz Leszka Pękalskiego. Podejmuje się próby etymologii tego pierwotnego zła, które doprowadziło do tragedii. Szuka winnych, próbuje odpowiedzieć na wiele pytań zaczynających się od słów "a gdyby...?".
Magda Omilianowicz przeprowadziła wiele rozmów z ekspertami z dziedziny psychologii, policjantami, członkami rodziny Leszka, sąsiadami, rodzinami osób zamordowanych, przedstawicielami sądownictwa, opieki społecznej. Przeczytała tony akt, ekspertyz. Szukała, drążyła, wypytywała. Rozmawiała z samym Leszkiem Pękalskim. Efektem wieloletniej pracy jest książka, która absolutnie i bezsprzecznie winna zawierać w tytule słowo "studium". Skrupulatna praca zaowocowała przerażającą historią, której czytelnik nie będzie w stanie zapomnieć. I nie chodzi tutaj o makabryczne szczegóły, opis zwłok, ubrane w słowa fantazje Bestii. Fakty. Suche fakty wyzute z emocji, a wzbogacone jedynie fabularyzowanymi fragmentami oraz przerażająco smutnymi elementami fikcji literackiej. To właśnie te ostatnie wzruszały najmocniej. Autorka zastosowała bardzo odważny zabieg: opisywała ostatnie myśli ofiar Bestii. Obawa przed klasówką z matematyki nazajutrz, snucie planów odnośnie wakacji, odwiedziny mamy i chęć ofiarowania jej prezentu, zaparzenie sobie gorącej herbaty. Autorka jest brutalna – opisuje plany tych kobiet, a my wiemy, że za drzewem, w krzakach, w łanach zbóż już czai się Leszek. Za każdym razem czytelnik ma nadzieję, że ta kobieta przeżyje. Za każdym razem i tak tli się w nas iskierka nadziei, że im się uda... tyle że nasza nadzieja umiera razem z tymi kobietami.
Kluczowym elementem jest odpowiedź na pytanie: czy Leszek Pękalski jest normalny czy chory psychicznie. Czy zdaje sobie sprawę z popełnionych czynów, czy jest w stanie nad nimi zapanować? I czy na niepoczytalności można budować linię obrony?
Leszek nieustannie wspomniał o tym, że jest chory psychicznie, kreował się na osobę upośledzoną.
Był wystraszony, zahukany, zalękniony. Do czasu. Kiedy poczuł, że skupia na sobie uwagę ludzi zmieniał się nie do poznania. Podczas wizji lokalnych zachowywał się jak aktor filmowy. Czy tak zachowuje się osoba niepoczytalna?
Jak nazwać istotę, która zaspakaja tylko dwa podstawowe instynkty: głód i popęd płciowy. To nie człowiek, bo, jak wiadomo, charakteryzujemy się różnorodnością odczuć i pragnień. Zwierzę zabija tylko w obliczu zagrożenia, w świecie zwierząt nie istnieje bezsensowne, brutalne odbieranie życia innemu zwierzęciu motywowane czymś innym niż głód lub bezpośrednie zagrożenie życia swego lub potomstwa. Kim/czym jest więc Leszek Pękalski? Podpowiedź w tytule książki. Prymitywna istotna, która dopuszcza się budzących wstręt, lubieżnych czynów. I czegoś jeszcze – gwałtu na empatii. Stosował sprawdzony sposób: "branie na litość". Kobiety uznawały go za niegroźną ofiarę losu, litowały się. Granie na ludzkiej wrażliwości, na tak pięknym poczuciu empatii zostało zszargane, zdeptane. Przez takich ludzi jak Pękalski człowiek traci wiarę w dobro, boi się nieść pomoc. Bo człowiek, któremu współczujemy i staramy się pomóc może okazać się bezwzględnym mordercą.
Autorka próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy ta nieszczęsna lalka z sex-shopu mogłaby uratować życie kobietom, czy jest to tylko pobożne życzenie? Zwraca także uwagę na bardzo ważną kwestię: "morderca celebryta". Media powinny informować, edukować, dokształcać, ostrzegać i swoimi działaniami starać się zapobiegać podobnym historiom, a nie kreować morderców na pseudo-bohaterów. To chore i karygodne. Trzeba znać granicę miedzy chęcią służenia społeczeństwu a tanią sensacją, inicjowaniem niezdrowej fascynacji czynami psychopatów i nadmuchiwaniem ich ego.
W przypadku takich zbrodni jak zabójstwo Sylwii media nie ganiły morderstwa na młodej dziewczynie, ale zrobiły z Pękalskiego celebrytę. To duży i wciąż powtarzany błąd.
Mnie poruszyło jeszcze jedno zagadnienie. Prawa więźnia i jego pieniądze. Pękalski dostaje rentę, która regularnie wpływa na jego konto. Dlaczego człowiek, która zabił tak wiele osób, pogwałcił prawo życia i szereg innych fundamentalnych praw człowieka ma mieć swoje własne wymagania, prawa i zarobki. Wobec osób, które dopuściły się takich okropieństw nie powinno obowiązywać poszanowanie ich godności.
Skazany, gdyby pracował, musi dostać najniższą średnia krajową. I ja się tak kulturalnie pytam – dlaczego? Dostaje wyżywienie, zakwaterowanie, prąd, gaz, opał. ubrania, książki. Dlaczego taka osoba za to nie płaci? I dlaczego miałaby dostawać za pracę wynagrodzenie? Więźniowie powinni pracować WŁAŚNIE DLATEGO, że w więzieniu mają zagwarantowane jedzenie, dach nad głową, opiekę medyczną.
Na zakończenie coś, co wprawiło mnie początkowo w osłupienie, aby wyzwolić pokłady kłębiącej się, brudnej i niepohamowanej agresji:
Fragment listu Leszka Pękalskiego do prezydenta Polski z prośbą o ułaskawienie:
[...] a gdy ten wyrok się skończy będę miał 51 lat i jeszcze ta internacja psychiatryczna. Nie wytrzymam ciągłego podawania leków lub zastrzyków i tak będę miał już prawie zepsutą wątrobę.
Facet brutalnie morduje ponad 60 osób, dopuszcza się najgorszej formy bezczeszczenia – wielokrotnie gwałci zwłoki. Zabija półroczne dziecko, starsze kobiety i on się, k*rwa mać!!!, martwi o swoja wątrobę?!?!
Leszek Pękalski zgodnie z prawem w roku 2019 kończy wyrok 25 lat pozbawienia wolności (plus 2 lat cofnięcia zawieszenia). W chwili wyjścia z wiezienia będzie 53-letnim mężczyzną w kwiecie wieku. Biegli są pewni, że zabije znowu.
Leszek Pękalski przyznał się do zabójstwa 67 osób. Wiek i płeć nie grała roli. Jego ofiarami były kobiety, mężczyźni i dzieci. Najmłodsza ofiara miała 6 miesięcy, najstarsza 79 lat.
– Panie komisarzu, a jak ja bym zrobił coś złego, to i tak bym nie poszedł do więzienia, prawda? Ja jestem upośledzony, to wzięliby mnie do zakładu.
Leszek Pękalski urodził się w 1966 roku w Osiekach koło Bytowa. Od dziecka wykazywał symptomy niedorozwoju psychicznego. Ciężkie dzieciństwo, alkoholizm matki, brak ojca, autorytetu, wsparcia i czułości sprawiły, że defekt psychiczny się pogłębił. W 1977 roku trafił do zakładu dla dzieci upośledzonych prowadzonego przez siostry zakonne. Były to, jak sam twierdzi, najlepsze lata jego życia. Jednak troska, opieka, namiastka normalności jaką otrzymał nie zahamowały drzemiącej w nim bestii. Wciąż narastające pożądanie i nieustający popęd płciowy doprowadziły do pierwszej tragedii, które zainicjowały lawinę zdarzeń...
Albo się pani da wyruchać, albo ja panią kijem zabiję.
Dusił lub rozbijał głowę ciężkim przedmiotem. Wielokrotnie gwałcił i bezcześcił zwłoki.
Pierwsze doświadczenie seksualne, emocje mu towarzyszące utrwalają się w naszej pamięci i rzutują na późniejsze zachowania, upodobania, oczekiwania. Leszek po raz pierwszy zaspokoił swój popęd płciowy z nieżyjącą kobietą. Potem nastąpiła reakcja łańcuchowa.
Bestia. Studium zła to tytuł adekwatny do treści. Autorka z wielka precyzją, zaangażowaniem i dbałością o szczegóły przybliża czytelnikowi każdy element składający się na obraz Leszka Pękalskiego. Podejmuje się próby etymologii tego pierwotnego zła, które doprowadziło do tragedii. Szuka winnych, próbuje odpowiedzieć na wiele pytań zaczynających się od słów "a gdyby...?".
Magda Omilianowicz przeprowadziła wiele rozmów z ekspertami z dziedziny psychologii, policjantami, członkami rodziny Leszka, sąsiadami, rodzinami osób zamordowanych, przedstawicielami sądownictwa, opieki społecznej. Przeczytała tony akt, ekspertyz. Szukała, drążyła, wypytywała. Rozmawiała z samym Leszkiem Pękalskim. Efektem wieloletniej pracy jest książka, która absolutnie i bezsprzecznie winna zawierać w tytule słowo "studium". Skrupulatna praca zaowocowała przerażającą historią, której czytelnik nie będzie w stanie zapomnieć. I nie chodzi tutaj o makabryczne szczegóły, opis zwłok, ubrane w słowa fantazje Bestii. Fakty. Suche fakty wyzute z emocji, a wzbogacone jedynie fabularyzowanymi fragmentami oraz przerażająco smutnymi elementami fikcji literackiej. To właśnie te ostatnie wzruszały najmocniej. Autorka zastosowała bardzo odważny zabieg: opisywała ostatnie myśli ofiar Bestii. Obawa przed klasówką z matematyki nazajutrz, snucie planów odnośnie wakacji, odwiedziny mamy i chęć ofiarowania jej prezentu, zaparzenie sobie gorącej herbaty. Autorka jest brutalna – opisuje plany tych kobiet, a my wiemy, że za drzewem, w krzakach, w łanach zbóż już czai się Leszek. Za każdym razem czytelnik ma nadzieję, że ta kobieta przeżyje. Za każdym razem i tak tli się w nas iskierka nadziei, że im się uda... tyle że nasza nadzieja umiera razem z tymi kobietami.
Kluczowym elementem jest odpowiedź na pytanie: czy Leszek Pękalski jest normalny czy chory psychicznie. Czy zdaje sobie sprawę z popełnionych czynów, czy jest w stanie nad nimi zapanować? I czy na niepoczytalności można budować linię obrony?
Leszek nieustannie wspomniał o tym, że jest chory psychicznie, kreował się na osobę upośledzoną.
Był wystraszony, zahukany, zalękniony. Do czasu. Kiedy poczuł, że skupia na sobie uwagę ludzi zmieniał się nie do poznania. Podczas wizji lokalnych zachowywał się jak aktor filmowy. Czy tak zachowuje się osoba niepoczytalna?
Jak nazwać istotę, która zaspakaja tylko dwa podstawowe instynkty: głód i popęd płciowy. To nie człowiek, bo, jak wiadomo, charakteryzujemy się różnorodnością odczuć i pragnień. Zwierzę zabija tylko w obliczu zagrożenia, w świecie zwierząt nie istnieje bezsensowne, brutalne odbieranie życia innemu zwierzęciu motywowane czymś innym niż głód lub bezpośrednie zagrożenie życia swego lub potomstwa. Kim/czym jest więc Leszek Pękalski? Podpowiedź w tytule książki. Prymitywna istotna, która dopuszcza się budzących wstręt, lubieżnych czynów. I czegoś jeszcze – gwałtu na empatii. Stosował sprawdzony sposób: "branie na litość". Kobiety uznawały go za niegroźną ofiarę losu, litowały się. Granie na ludzkiej wrażliwości, na tak pięknym poczuciu empatii zostało zszargane, zdeptane. Przez takich ludzi jak Pękalski człowiek traci wiarę w dobro, boi się nieść pomoc. Bo człowiek, któremu współczujemy i staramy się pomóc może okazać się bezwzględnym mordercą.
Autorka próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy ta nieszczęsna lalka z sex-shopu mogłaby uratować życie kobietom, czy jest to tylko pobożne życzenie? Zwraca także uwagę na bardzo ważną kwestię: "morderca celebryta". Media powinny informować, edukować, dokształcać, ostrzegać i swoimi działaniami starać się zapobiegać podobnym historiom, a nie kreować morderców na pseudo-bohaterów. To chore i karygodne. Trzeba znać granicę miedzy chęcią służenia społeczeństwu a tanią sensacją, inicjowaniem niezdrowej fascynacji czynami psychopatów i nadmuchiwaniem ich ego.
W przypadku takich zbrodni jak zabójstwo Sylwii media nie ganiły morderstwa na młodej dziewczynie, ale zrobiły z Pękalskiego celebrytę. To duży i wciąż powtarzany błąd.
Mnie poruszyło jeszcze jedno zagadnienie. Prawa więźnia i jego pieniądze. Pękalski dostaje rentę, która regularnie wpływa na jego konto. Dlaczego człowiek, która zabił tak wiele osób, pogwałcił prawo życia i szereg innych fundamentalnych praw człowieka ma mieć swoje własne wymagania, prawa i zarobki. Wobec osób, które dopuściły się takich okropieństw nie powinno obowiązywać poszanowanie ich godności.
Skazany, gdyby pracował, musi dostać najniższą średnia krajową. I ja się tak kulturalnie pytam – dlaczego? Dostaje wyżywienie, zakwaterowanie, prąd, gaz, opał. ubrania, książki. Dlaczego taka osoba za to nie płaci? I dlaczego miałaby dostawać za pracę wynagrodzenie? Więźniowie powinni pracować WŁAŚNIE DLATEGO, że w więzieniu mają zagwarantowane jedzenie, dach nad głową, opiekę medyczną.
Na zakończenie coś, co wprawiło mnie początkowo w osłupienie, aby wyzwolić pokłady kłębiącej się, brudnej i niepohamowanej agresji:
Fragment listu Leszka Pękalskiego do prezydenta Polski z prośbą o ułaskawienie:
[...] a gdy ten wyrok się skończy będę miał 51 lat i jeszcze ta internacja psychiatryczna. Nie wytrzymam ciągłego podawania leków lub zastrzyków i tak będę miał już prawie zepsutą wątrobę.
Facet brutalnie morduje ponad 60 osób, dopuszcza się najgorszej formy bezczeszczenia – wielokrotnie gwałci zwłoki. Zabija półroczne dziecko, starsze kobiety i on się, k*rwa mać!!!, martwi o swoja wątrobę?!?!
Leszek Pękalski zgodnie z prawem w roku 2019 kończy wyrok 25 lat pozbawienia wolności (plus 2 lat cofnięcia zawieszenia). W chwili wyjścia z wiezienia będzie 53-letnim mężczyzną w kwiecie wieku. Biegli są pewni, że zabije znowu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz