niedziela, 5 lutego 2017

Zapach czekolady. Ewald Arenz [izabelka]

TYTUŁ: Zapach czekolady
AUTOR: Ewald Arenz
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo W.A.B
GATUNEK:  powieść niemiecka


Zdjęcie autorskie Izabelka


Ja to mam szczęście! Chociaż nie... ja to mam niezawodny nos mola książkowego!
Trafiłam na przepiękną lekturę!
Trochę Wam o niej opowiem... ale tylko trochę, bo chcę abyście sięgnęli po tę książkę.

Jest rok 1881. Wiedeń. Porucznik cesarsko-królewskiej armii August Liebeskind składa dymisję. I zaczyna pracę u wuja w fabryce czekolady. Poznaję Elenę, kobietę odważną i niebanalną, ale zamężną. Pojawia się między nimi miłość. Wielka, gorąca, nieprzewidywalna. Ale nic nie trwa wiecznie... Elana ginie w pożarze teatru. August jest zrozpaczony... Rzuca się w wir pracy. Poszukuje idealnego smaku, aby oddać hołd ukochanej. Eksperymentuje, łączy smaki znane i nieznane. Okazuje się, że pan porucznik, zwany przez wielbicieli swoich czekoladek "czekoladowym żołnierzem", ma niesamowity węch. Czuje zapachy, które są przez innych niewuczuwalne. 

I tu pan Arenz dokonał czegoś, co nie udaje się każdemu autorowi: dostałam ślinotoku! Tak opisał zapachy i smaki w tej książce, że wystarczyło abym zamknęła powieki, a wszystko widziałam oczami wyobraźni. Szelest sukni, zapach cygar, stalowe chmury, stukot kopyt przejeżdżającej dorożki i zapach trotuaru po wiosennym deszczu. Malarz nie pisarz z tego Ewalda normalnie....

Wszystko to napisane jest pięknym językiem. Czytelnik normalnie się zanurza w tych zapachach i smakach: wanilia, pomarańcza, cynamon, kardamon, kakao. Oszaleć można.

"Zapachy to obrazy, tak było, odkąd pamiętam. To tak jakby[...] na niektórych ludziach wisiały zapachy, a w raz z nimi historie, które przeżyli".

A sam proces tworzenia:

"August roztarł kilka kwiatów kasztanowca i dołożył do nadzienia czekoladek. [...] Smakują jak wiosna i jesień jednocześnie".

Mogłabym tak cytować bez końca...

"Zapach sadzy i aromat Josefowego koniaku połączyły się z zapachem egzotycznych przypraw płynącym od Louise, tworząc niepowtarzalną, ekscytującą mieszankę. Tak, w ten sposób powinno się robić czekoladę, pomyślał August. Żeby smakowała jak życie.".

Znacie to uczucie? Zamykacie oczy i wspominając wakacje nad morzem czujecie zapach rozgrzanego słońcem piasku i słony smak morskiej bryzy. Albo po urlopie w Bieszczadach czujecie zapach rozgrzanych połonin i aromat bukowego lasu na szlaku. 
Tak ja, w trakcie czytania, przenosiłam się w XIX wiek do Wiednia. I choć tam nie byłam, to czułam jego zapachy i smaki. 
Zapach rozgrzanych ciał końskich, które ciągnęły dorożki.
Drażniący zapach kawy.
Słodki aromat świeżych ciast prosto z cukierni.
Intensywny zapach palonych cygar.
Dźwięk dzwonów kościelnych i głosy nawoływań gońców.
Stukot końskich kopyt i szelest sukni.
Rewelacyjne uczucie!

I to zakończenie. Zaskakujące, niebanalne, nieoczywiste. Jak wisienka na torcie. Eeehh...

Ale to nie jest prosta historia. To opowieść o miłości i poszukiwaniach siebie. To historia pasji i tworzenia przyjaźni i rodzinnych powiązaniach. Konwenanse, wina i kara, wolność, przywiązanie. Cały wachlarz emocji.
Zapachów.
Smaków.
Oto, o czym jest ta książka.
Koniecznie przeczytajcie.
Ona jest baśniowo-romantycznie-czekoladowo doskonała.

PS. Brawa dla wydawnictwa za okładkę. Idealna.

Zdjęcie autorskie Izabelka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz