piątek, 10 lutego 2017

Umeme Changa. Historia kameleona. Groszek Stanilewicz [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Umeme Changa. Historia kameleona
AUTOR: Groszek Stanilewicz
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: Literatura dziecięca
Egzemplarz recenzencki dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Umeme – uroczy kameleon udawał kogoś innego zbyt długo. Dlatego, mimo strachu i obaw o własne życie, wyrusza wgłąb dżungli na poszukiwanie samego siebie. Na jego drodze, już na samym początku wędrówki, staje lampart Fas, który udziela mu cennych wskazówek i dzieli się mądrością życiową.

Zawsze słuchaj szumu traw i pieśni ptaków rozbrzmiewających w twoim sercu.

Spotyka przekomiczną parę: żyrafę i guźca, którzy żyć bez siebie nie mogą, ale każde ich spotkanie przy wodopoju kończy się kłótnią. Czubią się i lubią, to takie ludzkie...

– Co znaczy "ludzkie"?
– "Ludzkie" to znaczy tak, jak to robią te dwunożne istoty z daleka. "Po ludzku"często oznacza robić odwrotnie niż się czuje. Na przykład darzyć kogoś całkiem odmiennego ogromną sympatią, ale robić to tak, żeby nikt nie domyślał się prawdy.

A zaraz po nich latające kwiaty – "słoneczne lekkoduchy" – motyle, leniwca, zapracowaną, lekko nadąsaną mrówkę. Lekcja ostateczna ale i brutalna to konfrontacja z przewrotnym i zakłamanym wężem. Co czeka Umeme na końcu tej wędrówki? Czy zgubne rady węża doprowadzą do katastrofy, czy wręcz przeciwnie? I skąd to dziwne imię: "Umeme"?

Piękna historia o poszukiwaniu siebie i sensu życia. Bajka wielowarstwowa. Dziecko odnajdzie w niej opowieść wędrówki kameleona, jego pierwsze spotkanie z dobrem, złem, próbę odnalezienia miejsca na ziemi. Osoba dorosła odnajdzie w poczynaniach małego gada analogię do życia.

Zagubieni w dżungli życia często zatracamy także swoją wyjątkowość, stapiamy się z otoczeniem, stajemy się niewidzialni. Nie wyróżniamy się – bo tak jest łatwiej, bo tak wygodniej. Jednak mały Umeme udawania, że poszukiwanie "ja" zatraconego w odmętach dziczy ma sens. W trakcie swej wędrówki spotyka wiele wspaniałych zwierząt, staje się świadkiem zabawnych sytuacji, przepięknych zjawisk oraz trudnych do zrozumienia zachowań społecznych. Całkiem tak jak człowiek, który każdego dnie usiłuje po prostu przetrwać. Tyle, że nie biega z maczugą, łukiem czy dzidą i z bojowym okrzykiem nie poluje na dzikiego zwierza. Usiłuje przetrwać kolejny dzień. Współczesny człowiek musi zmierzyć się z czymś mniej oczywistym i trudniejszym niż pierwotne lęki i potrzeby. To próba zachowania człowieczeństwa w świecie, w którym tak trudno o ludzkie odruchy, dobro, empatię i wrażliwość na piękno.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Zapoznanie się z treścią, po ówczesnym pobieżnym zerknięciu na oprawę graficzną, utwierdziło mnie w przekonaniu, że Umeme Changa. Historia kameleona to tak naprawdę bajka bardziej dla dorosłych. Grafika jest "mało dziecięca". Zdawać by się mogło, że książeczka, w której głównym bohaterem jest najbardziej "tęczowe" zwierzę – kameleon, zbombarduje czytelnika różnorodnością barw. Jest kolorowo – owszem – ale niezbyt intensywnie. Obrazki dziecka nie zachwycą, są oryginalne, troszkę dziwaczne, z lekka "przytłumioną" kolorystyką. A takie sformułowania jak rachityczna sylwetka, pokora, zdezelowana sprężyna potwierdzają moją tezę o grupie docelowej tej lektury. Jednak utwory wielowymiarowe mają to do siebie, że absolutnie każdy odnajdzie w nich coś dla siebie. Dziecko pozna mieszkańców dżungli (i uwaga, w dżungli pojawia się leniwiec, dlatego rodzic czuwa – i wyjaśnia, że leniwiec wpadł do dżungli tylko na urlop), zada nam mnóstwo pytań (co to znaczy "zmiennocieplny"? gad? czemu lampart zjadł zebrę?). Rodzic ma szansę na intensywną gimnastykę intelektualną. W gratisie dostaje przemyślenia natury egzystencjalnej. Bo to, że z Umeme warto udać się w podroż poszukiwania "własnego ja" to "oczywista oczywistość", ale czy ta podroż sprawi, że wyciągniemy wnioski i garściami czerpać będziemy mądrości życiowe zmyślnie ukryte w słowach, charakterach i postawach poszczególnych zwierząt? To już tak oczywiste nie jest. Polecam mocno się wczytać i doskonale bawić. Przy tej lekturze to jak najbardziej wykonalne =)

Siedząc tak z ptakami na wysokich drzewach mały gad zrozumiał żyrafę. Pojął, że czasem jest się tak blisko nieba, że można zapomnieć o przyziemności i ma się wtedy wrażenie bycia wybrańcem losu.

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz