TYTUŁ: Straszko
AUTOR: Krzysztof Baliński
ILUSTRACJE: Agata Królak
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: Bajka dla dzieci
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik |
Pan Rysownik podłapał fuchę. Taką expresową fuchę z terminem oczywiście na wczoraj. Ma powstać straszne straszydło, straszniejsze od stracha na wróble. Najlepiej z zębiskami. Zatroskany Pan Rysownik wzbija się na wyżyny swojej zdolności manualnej i wyobraźni. Tak powstaje rysunek Straszka. Tak – można się przestraszyć.
Tylko coś idzie nie tak. Branża filmowa, te wszystkie scenariusze, plany, zamiary są zmienne. Jak, nie szukając daleko, kobieta. Więc Straszko, mimo iż gotowy na wczoraj, już w animacji dla dzieci wykorzystany nie będzie. Ląduje na szafie – czyli tam, gdzie mieszkają inne, troszkę zapomniane i odrobinę niepotrzebne rzeczy. Zapomniany. Niepotrzebny! Ale, ale! Istniejący. A skoro istnieje, to już niedaleka droga do tego aby czuć, mieć pragnienia, oczekiwania, plany i marzenia...
Ach nieśmiałe marzenia... Jaka to radość, gdy się spełniają!
Nie wolno marnować szansy istnienia, kiedy taką szansę dostaliśmy od losu. Straszko to wie i skrzętnie korzysta z każdego dna. Poznaje swoje otoczenie, ogląda, obserwuje.
Drzwi były niezwykłe. Dlaczego? Otóż drzwi umiały sprawić, że pan Rysownik całkowicie znikał, a po jakimś czasie całkowicie się pojawiał!
I nazywa =) Mamy zatem Rysownika, Rysownikochody, Niespadaki, Robienie krótkiej nocy, Spadaki, Siebie-obejrzyjka...
Tak, oprócz pokoju, który istnieje, bo go widać, istnieje też jakieś Gdzieś Indziej, którego nie widać...
Ale Straszko czuje się się samotny. Czy ma szansę na poznanie przyjaciół, czy dowie się czy zgrzytanie może się wyzgrzytać, czy raczej zgrzytanie lepiej wyłączyć przyciskiem, czy wychodzenie to jedyny sposób na realizację marzeń? Czy warto marzyć i czy warto próbować, aby nierealne wyrzuciło to "nie" z przodu? Dużo tych "czy" =)
Wiecie co? Świat byłby smutny bez bajek. Bez takich bajek. Najważniejsze i najtrudniejsze tematy najbezpieczniej ubrać w bajkową scenerię. Nie grozi nam spłycenie tematu. Wręcz przeciwnie. Bajkowa szata gwarantuje wiele przemyśleń i całą paletę interpretacji. Nie wiem – może tylko ja widzę pod postacią Straszka – rysunku, który miał być niezbędny a stał się niepotrzebny – kogoś zagubionego w życiu. Osobę, która miała być, a nie jest, osobę, która zgubiła sens życia. Może nadinterpretuję, ale kto mi zabroni? Przecież to niepisane prawo czytania bajek (i poezji) – sami wyobrażamy sobie to, co Autor chciał powiedzieć, nie pytając Autora o zgodę. Dla mnie Straszko, to straszydełko, które czuje i marzy, które jest świadome, że musi wziąć sprawy w swoje ręce i odważyć się na odkrywanie świata, na pokonywanie granic, na szukanie i próbowanie. Bo każdy jest kowalem swojego losu. I każdy jest potrzebny, niepowtarzalny i ważny.
Nie istniały przecież przedmioty, które nic nie robiły i były do niczego.
Straszko uczy nas także samoakceptacji. Tylko docenienie siebie i pogodzenie się ze swoim wyglądem i wnętrzem gwarantuje szczęście i przejście do kolejnego "levelu" w życiu. Brak zrozumienia dla samego siebie albo strach przed odkrywaniem własnego "ja" jest hamująca i destabilizująca.
Też bym chciał, żeby moje Ja wyglądało... nie aż tak strasznie. Ale jestem Straszkiem, tak zostałem narysowany.
Autor przemyca w bajce o Straszku wiele pięknych prawda życiowych. W pięknym, gawędziarskim (niemal "lejowodącym") stylu wypełnionym uroczymi neologizmami. Niespieszna akcja, czasami wręcz stojąca na czerwonym świetle, pozwala wczuć się w Straszkowate (swoje?) wnętrze. Spokój. Rzecz niespotykana w dzisiejszym świecie, w którym poranek to start w sprinterskim biegu naszego życia. Pędzimy kilkanaście godzin, aby zasnąć z głową przepełnioną myślami, kłopotami, planami na kolejny dzień, sprinterski dzień. Straszko tak nie pędzi, Straszko obserwuje i cieszy się ze swojego istnienia. Nieważne, że jednak okazał się zbędny, przecież żyje. A to najpiękniejszy dar. Szkoda byłoby zmarnować swoje życie na niepotrzebny bieg za niewiadomoczym i za nieosiagalnymczymś.
Ta bajka ma jedna wadę. Za mało w niej obrazków. Bo te, które są, to cud miód orzeszki. Z resztą sama okładka gwarantuje ucztę dla oka. "Artystyczne bohomazy" wewnątrz są po prostu doskonałe. Uwielbiam grafikę w książkach i ubolewam nad tym, że tak rzadko można podziwiać prace utalentowanych grafików w książkach. Jakby wydawnictwa obawiały się, że rysunki w, dajmy na to, dobrym kryminale, odbierały mu wiarygodności i ważności. Błąd. Grafika potrafi rozśmieszyć, zasmucić, wystraszyć, pogruchotać, zaskoczyć i uwrażliwić na tekst. Agata Królak zaprezentowała w Straszku graficzną interpretację Straszkowych wizji rzeczywistości. Wizję uroczą, dziwaczną, dziecięco–dorosłą.
Bajka dla dzieci, ale i dla dorosłych. Niespieszna, stopująca i dająca na tacy tak wiele prostych prawd życiowych, które poprzez swą prostotę właśnie są troszkę zakurzone. Jak się robi kurz? Na to pytanie i Straszko stara się odpowiedzieć, ale ani ja, ani on nie znajdujemy odpowiedzi. Wiemy tylko tyle, że kurz pokrywa rzeczy nieużywane i długo lezące w miejscu. Życzę każdemu, aby te proste prawdy, stanowiące filary dobrego życia nigdy nie pokryły się kurzem. I aby każdy dzień był taki, o:
Ach nieśmiałe marzenia... Jaka to radość, gdy się spełniają!
Nie wolno marnować szansy istnienia, kiedy taką szansę dostaliśmy od losu. Straszko to wie i skrzętnie korzysta z każdego dna. Poznaje swoje otoczenie, ogląda, obserwuje.
Drzwi były niezwykłe. Dlaczego? Otóż drzwi umiały sprawić, że pan Rysownik całkowicie znikał, a po jakimś czasie całkowicie się pojawiał!
I nazywa =) Mamy zatem Rysownika, Rysownikochody, Niespadaki, Robienie krótkiej nocy, Spadaki, Siebie-obejrzyjka...
Tak, oprócz pokoju, który istnieje, bo go widać, istnieje też jakieś Gdzieś Indziej, którego nie widać...
Ale Straszko czuje się się samotny. Czy ma szansę na poznanie przyjaciół, czy dowie się czy zgrzytanie może się wyzgrzytać, czy raczej zgrzytanie lepiej wyłączyć przyciskiem, czy wychodzenie to jedyny sposób na realizację marzeń? Czy warto marzyć i czy warto próbować, aby nierealne wyrzuciło to "nie" z przodu? Dużo tych "czy" =)
Wiecie co? Świat byłby smutny bez bajek. Bez takich bajek. Najważniejsze i najtrudniejsze tematy najbezpieczniej ubrać w bajkową scenerię. Nie grozi nam spłycenie tematu. Wręcz przeciwnie. Bajkowa szata gwarantuje wiele przemyśleń i całą paletę interpretacji. Nie wiem – może tylko ja widzę pod postacią Straszka – rysunku, który miał być niezbędny a stał się niepotrzebny – kogoś zagubionego w życiu. Osobę, która miała być, a nie jest, osobę, która zgubiła sens życia. Może nadinterpretuję, ale kto mi zabroni? Przecież to niepisane prawo czytania bajek (i poezji) – sami wyobrażamy sobie to, co Autor chciał powiedzieć, nie pytając Autora o zgodę. Dla mnie Straszko, to straszydełko, które czuje i marzy, które jest świadome, że musi wziąć sprawy w swoje ręce i odważyć się na odkrywanie świata, na pokonywanie granic, na szukanie i próbowanie. Bo każdy jest kowalem swojego losu. I każdy jest potrzebny, niepowtarzalny i ważny.
Nie istniały przecież przedmioty, które nic nie robiły i były do niczego.
Straszko uczy nas także samoakceptacji. Tylko docenienie siebie i pogodzenie się ze swoim wyglądem i wnętrzem gwarantuje szczęście i przejście do kolejnego "levelu" w życiu. Brak zrozumienia dla samego siebie albo strach przed odkrywaniem własnego "ja" jest hamująca i destabilizująca.
Też bym chciał, żeby moje Ja wyglądało... nie aż tak strasznie. Ale jestem Straszkiem, tak zostałem narysowany.
Autor przemyca w bajce o Straszku wiele pięknych prawda życiowych. W pięknym, gawędziarskim (niemal "lejowodącym") stylu wypełnionym uroczymi neologizmami. Niespieszna akcja, czasami wręcz stojąca na czerwonym świetle, pozwala wczuć się w Straszkowate (swoje?) wnętrze. Spokój. Rzecz niespotykana w dzisiejszym świecie, w którym poranek to start w sprinterskim biegu naszego życia. Pędzimy kilkanaście godzin, aby zasnąć z głową przepełnioną myślami, kłopotami, planami na kolejny dzień, sprinterski dzień. Straszko tak nie pędzi, Straszko obserwuje i cieszy się ze swojego istnienia. Nieważne, że jednak okazał się zbędny, przecież żyje. A to najpiękniejszy dar. Szkoda byłoby zmarnować swoje życie na niepotrzebny bieg za niewiadomoczym i za nieosiagalnymczymś.
Ta bajka ma jedna wadę. Za mało w niej obrazków. Bo te, które są, to cud miód orzeszki. Z resztą sama okładka gwarantuje ucztę dla oka. "Artystyczne bohomazy" wewnątrz są po prostu doskonałe. Uwielbiam grafikę w książkach i ubolewam nad tym, że tak rzadko można podziwiać prace utalentowanych grafików w książkach. Jakby wydawnictwa obawiały się, że rysunki w, dajmy na to, dobrym kryminale, odbierały mu wiarygodności i ważności. Błąd. Grafika potrafi rozśmieszyć, zasmucić, wystraszyć, pogruchotać, zaskoczyć i uwrażliwić na tekst. Agata Królak zaprezentowała w Straszku graficzną interpretację Straszkowych wizji rzeczywistości. Wizję uroczą, dziwaczną, dziecięco–dorosłą.
Bajka dla dzieci, ale i dla dorosłych. Niespieszna, stopująca i dająca na tacy tak wiele prostych prawd życiowych, które poprzez swą prostotę właśnie są troszkę zakurzone. Jak się robi kurz? Na to pytanie i Straszko stara się odpowiedzieć, ale ani ja, ani on nie znajdujemy odpowiedzi. Wiemy tylko tyle, że kurz pokrywa rzeczy nieużywane i długo lezące w miejscu. Życzę każdemu, aby te proste prawdy, stanowiące filary dobrego życia nigdy nie pokryły się kurzem. I aby każdy dzień był taki, o:
[...] Dzień Dzisiejszy aż rwie się do tego, żeby być dniem nie gorszym niż Dzień Wczorajszy[...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz