czwartek, 13 października 2016

Czarna samica kruka. Lot nad krawędzią świadomości. Dariusz Pawłowski [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Czarna samica kruka. Lot nad krawędzią świadomości
AUTOR: Dariusz Pawłowski
WYDAWNICTWO: Oficynka
GATUNEK: kryminał/thriller/powieść grozy
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Autora i Wydawnictwa


Zdjęcie autorskie Rudaczyta (Anna Sukiennik)
Jak wyglądałaby książka napisana wspólnie przez Stephena Kinga, Elizę Orzeszkową i Wojciecha Chmielarza? Patrz: zdjęcie powyżej.  
Czarna samica kruka. Lot nad krawędzią świadomości to bardzo udany "kolaż gatunkowy" autorstwa Dariusza Pawłowskiego. Mimo kilku niedociągnięć i braków książkę z czystym sumieniem mogę polecić fanom mrocznych thrillerów. Pół-horror, pół-kryminał z solidną porcją elementów paranormalnych i brutalnych opisów na pograniczu dobrego smaku.

Nad brzegiem Wisły zostają odnalezione zwłoki. Ustalenie personaliów ofiary nie należy do najłatwiejszych zadań, ponieważ mężczyzna ma zmasakrowaną twarz. Wstrząsająca zbrodnia jest jednak dopiero początkiem serii brutalnych morderstw, które paraliżują mieszkańców Warszawy. Komisarz Eryk Osowski wraz z Kazimierzem Lewandowskim z Komendy Stołecznej Policji próbują odnaleźć sprawcę oraz zahamować tę erupcję zła i brutalności. Profil psychologiczny wskazuje, że sprawca jest bardzo inteligentną osobą, z traumatyczną przeszłością, epizodami agresji w dzieciństwie. 

Dziecko powinno być karane, ale ta kara ma mieć za zadanie uświadomienie mu, ze pewnych rzeczy robić nie wolno. W żadnym wypadku nie wolno dziecka upokarzać.

Mimo ewidentnych zaburzeń psychicznych poszukiwany nie jest typem wyalienowanej, dziwnej i rzucającej się w oczy postaci, to prawdopodobnie mężczyzna potrafiący w idealny sposób wtopić się w otoczenie. Typowy obraz socjopaty. Jednak wskazówki profilera nie gwarantują jego odnalezienia i unieszkodliwienia.

On nie czuje nienawiści do ofiar jako takich, czuje nienawiść do tego, co one symbolizują, bo stanowią dla niego pewien obiekt, który ma on potrzebę za wszelką cenę zniszczyć.

Bał się go. Nie był to fizyczny strach przed jego siłą, ale przed szaleństwem.

Jednak Czarna samica kruka. Lot nad krawędzią świadomości nie jest typowym kryminałem z zagmatwaną zagadką i spektakularnym zakończeniem. Autor nie podsuwa mylnych tropów, nie bawi się z czytelnikiem w "kotka i myszkę", ponieważ to nie wątek kryminalny jest kluczowym elementem książki. Bazą dla fabuły jest bowiem Czarna Samica Kruka, będąca synonimem śmierci, mrocznej strony człowieka i zła głęboko zakorzenionego w każdym z nas. Te fragmenty, w których mrok przysłania niebo oraz wnętrze mordercy były najbardziej niepokojące i odrobinę psychodeliczne. Wprowadzały specyficzny klimat i stan niepewności w czytelniku. Autor ma dar realistycznego i wciągającego charakteryzowania przyrody i zjawisk fizycznych. Niczym Eliza Orzeszkowa w Nad Niemnem bajecznie, niemal lirycznie, ale, co ważne! ciekawie, opisuje krajobraz, wprowadzając czytelnika w wykreowany, mistyczny świat chaosu.

Promienie popołudniowego słońca dotykały lśniącego lustra wody, odbijając się odeń światłem tak mocnym, że musiał zmrużyć oczy.

Wszystko urządzone z nierzucającym się w oczy delikatnym przepychem, tak odróżniającym się od nowobogackiej prostej wulgarności, jakiej pełno w dzisiejszych czasach na każdym kroku.


 
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik
Porywające i zabawne dialogi nie są mocną stroną tej pozycji. Rozmowy między policjantami są bardzo nierealne, brak w nich swobody, odrobinę razi także nieobecność kolokwializmów i wulgaryzmów;). Czarna samica kruka. Lot nad krawędzią świadomości to bardziej powieść grozy z "kingowskimi" wstawkami ze świata mistycznego i fantastycznego. Podjęty przez Autora wątek kryminalny jest jakby dodatkiem, ale bardzo ciekawym i intrygującym. Tym bardziej ubolewam nad rozczarowującą końcówką. Nie oczekiwałam pościgu, strzelaniny w stylu Jamesa Bonda,  pułapek zastawianych przez chory umysł socjopaty, ale liczyłam na poznanie motywów, którymi kierował się morderca, klucza, według którego wybierał swoje ofiary oraz kilka słów podsumowania.
Co bardziej delikatnego i wrażliwego czytelnika mogą zniesmaczyć i przerazić bardzo dokładne opisy tortur, którym poddawane są ofiary socjopatycznego dewianta. Może zabrzmi dziwnie ale lubię element pikanterii i realizmu w książkach tego typu, ale niektóre fragmenty nawet i u mnie inicjowały odruch wymiotny... opis aktu kanibalizmu to jednak za dużo, nawet dla mnie;)

Niebanalna, intrygująca, niepokojąca i straszna. Bardzo polecam... osobom odpornym psychicznie;)i "literacko wymagającym".


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

8 komentarzy:

  1. Też miałam wrażenie, że książka bardziej przypomina powieść grozy, a pojawiająca się samica kruka wzmacniała poczucie mrocznego klimatu. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O:) jak miło, że mamy podobne zdanie :) trochę szkoda tego niedokończonego wątku kryminalnego, ale mam nadzieję, że w kolejnej części zostanie to dopracowane :)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  2. Sporo słyszałem o tej książce. Podejrzewam, że wkrótce dołączy do mojej książkowej kolekcji.
    Serdecznie zapraszam do mnie, jest i muzycznie i książkowo -> http://alive117.blogspot.nl/?view=flipcard

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz - a ja na te książkę, można powiedzieć, trafiłam przez przypadek. I ciesze się, że tak się stało=) Mroczna, niepokojąca i brutalna. Momentami obrzydliwa.
      Polecam=)
      (widzę, że i Ty lubisz Kinga;))

      Usuń
  3. To ta książka!
    Piszę to ta, bo na lubimyczytać autor bardzo zachęcał do zapoznania się ;)
    Jednak wiesz, że to propozycja nie dla mnie, gdyż mrok z niej emanuje z olbrzymią potęgą :(
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie mrok to podstawa tej książki... Dlatego zmuszać nie będę, ale delikatnie zachęcam ;) może kiedyś "najdzie Cię ochota" na mroczniejsze klimaty, to pamiętaj o tej książce. Będzie jak ulał :)

      Usuń
  4. Mój apetyt na tę książkę wciąż rośnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie :) na zachętę dodam, że książkę pochłania się "na raz" - za jednym podejściem :) jak naprawdę dobry obiadek - więc nie dziwię się, że apetyt rośnie;)

      Usuń