czwartek, 23 lutego 2017

Kukła i inne opowieści terapeutyczne. Lucyna Mijas [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Kukła i inne opowieści terapeutyczne
AUTOR: Lucyna Mijas
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: Powieść obyczajowa/ Bajka dla dorosłych
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Bajki dla dorosłych są jak makijaż. Pod kolorowym cieniem, wyrazistym tuszem, krzykliwą, karminową pomadką i stonowanym podkładem kryje się prawda. Skrywa się naturalność. Kompozycja odpowiednio dobranych kosmetyków podkreśla, uwydatnia to, co powinno zostać wyeksponowane, a ukrywa mankamenty. Kukła i inne opowieści terapeutyczne to właśnie taki doskonały makijaż wykonany przez profesjonalistę w renomowanym salonie kosmetycznym.
Ale makijaż, nawet ten permanentny, to tylko ułuda, bo pod warstwą misternie łączonych specyfików odkrywamy coś zgoła odmiennego. Aby tego dokonać potrzebujemy płynu do demakijażu, czyli włączenia myślenia. Bo owszem możemy podziwiać piękną fasadę, ale tylko od nas zależy, czy w poszczególnych opowiadaniach odkryjemy prawdziwe przesłanie.

Podobno najlepszą metoda na przeciwstawienie się swoim lękom jest... śmiech. Idąc tym tokiem rozumowania najskuteczniejszym sposobem na traumę, krzywdę i podjęcie się rozwinięcia tematów, które nas ranią, jest zdystansowanie się i przedstawienie problemu w innym świetle. Na przykład jako bajkę. Na przykład zamieniając nas w zwierzęta a nasze uczucia w uczucia tychże zwierząt. Od dawien dawna bajki stanowią doskonały przykład na to, że bogactwo mądrości można zawrzeć w z pozoru banalnej historii ze zwierzęciem w roli głównej. Wielopłaszczyznowość takich opowiadań odkrywana jest przez tych, którzy szukają głębiej, myślą bardziej i rozumieją więcej.

Pani Lucyna Mijas ofiarowała nam dziesięć wyjątkowych opowiadań. Każde z nich opisuje z pozoru banalne sytuacje. Ich bohaterowie to zwierzęta, lalki, przedmioty, kwiaty, bo w ten sposób najprościej wyrazić to, co trudne i bolesne. Niektóre poruszają bardziej, inne troszkę mniej. W zależności od tego, co "siedzi w człowieku" wychwytuje on, niczym radar, sygnały, jakie emitują konkretne opowiadania. Przypuszczam, że odbiór poszczególnych opowieści może być skrajnie rożny, zależny od poziomu naszej wrażliwości, empatii, gruboskórności oraz doświadczeń życiowych. Każdy, absolutnie każdy, znajdzie wśród tych dziesięciu historii taką, która poruszy jego serce i wyżłobi ślad łez na policzkach.
Dla mnie takim opowiadaniem był Mały. Antropomorfizacja dębu i klonu jest bardzo wyraźna i łatwo dostrzegalna. Przepiękna opowieść, w której Autorka zgromadziła całą paletę uczuć, wtłoczyła maximum wzruszenia, a końcówką pokaleczyła mą duszę. Mały zmusza do rachunku sumienia czy dostrzegamy, jak wielkim wsparciem jest dla nas "dąb", czy zdajemy sobie sprawę z tego, że bez jego pomocy każde najmniejsze załamanie pogody spowodowałoby naszą degradację, zniszczenie, śmierć? I w końcu najważniejsze -czy pamiętamy o bezinteresowności "dębu", czy pamiętamy o "dębie"? Przepiękna, wzruszająca i już teraz wiem nigdy nie ginąca w odmętach mej pamięci.
Mały to zdecydowanie mój numer jeden. Zadziałał na mnie jak intensywny płyn do demakijażu, a nawet jak peeling oczyścił z warstwy obojętności i zmusił do spojrzenia na niepodkolorowaną, nieupiększoną, niedoskonałą twarz. Kukła była przerażająco smutna, podobnie jak Pan Burza. Dwa opowiadania, dzięki którym człowiek docenia, że nie musi dźwigać balastu trudnych wspomnień. Szary i Pajęcza sieć sygnalizują problem "pędu życia". Wciąż za czymś gonimy, dążymy do wyimaginowanych celów, stawiamy sobie coraz większe wymagania, wyższe poprzeczki. Zapominając o tym, że na szóstym biegu nie dostrzeżemy szczegółów życia, czyli tych drobnych uciech dnia doczesnego, które skrupulatnie budują wielki postument zwany "szczęśliwe życie". 

Nie sposób nie wspomnieć o przepięknej szacie graficznej. Począwszy od okładki (sztywnej, stonowanej, z której wyraz "Kukła" niemal kłuje w oczy) skończywszy na dopracowanym wnętrzu. Każde opowiadanie zostało przepięknie zobrazowane przez Pana Bartosza Gruszewskiego. Nie ma w owych obrazkach najnowszej techniki, różnorodności barw, mnogości stylów. Tylko ołówek. Czar grafitowego ołówka, który wydobywa kwintesencję z danego opowiadania. Prostota, delikatność i piękno w czystej postaci. A grafiki do Pana Burzy, Szmacianki i Kukły (w takiej kolejności) to dla mnie prawdziwe dzieło sztuki.

Kukła i inne opowieści terapeutyczne jest doskonałą formą odkrywania samego siebie, uwrażliwiania oraz, oby!, sposobem na pokonanie mur obojętności, zaleczenia niezasklepionych ran i uaktywnienie drzemiących w nas głęboko pokładów siły aby nie ukrywać się, nie ulegać, tylko walczyć. Tylko żyć.


Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

2 komentarze:

  1. Bardzo dawno mnie tu nie było :(
    zobaczyłam ten tytuł i musiałam obowiązkowo tu zajrzeć!
    Wszędzie gdzie widzę słowo "terapeutyczne" działa na mnie jak magnes. No ale ja głównie interesuję się dziecięcymi opowiadaniami i bajkami...
    Tu mnie zaskoczyłaś i to miło :)
    Bardzo chętnie sięgnę po takie opowiadania. tym razem dla siebie, nie dla innych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Marta!=) 0 fajnie, że jesteś=) ja tez ostatnio zalatana, zabiegana, a takie opowiadania są fajnym "przystankiem" =) polecam bardzo!=) ja tez uwielbiam takie ksiązki=) zbiór pieknych mysli, które wskazuja, wyjasniaja i pomagaja=) polecam Ci takze "Biedronki sa ważne" i "Macierzynki" Joanny Sykat =) od tych ksiazek zakochałam sie w takiej "małej formie literackiej"=)

      Usuń