TYTUŁ: Promyczek
AUTOR: Kim Holden
WYDAWNICTWO: Filia
GATUNEK: Literatura obyczajowa/ Romans
Zdjęcie autorskie Rudaczyta (Anna Sukiennik) |
Ciepła, nostalgiczna, ale bardzo przeciętna powieść. Zastanawiam się, dlaczego tak wielką popularnością cieszą się bardzo średnie książki, a te ambitne, napisane przepięknym językiem są niedoceniane. Reklama. Potęga reklamy dopada nawet świat książki...
Kate to miła, skromna i bardzo wrażliwa dziewczyna. Jest dobrym człowiekiem, taką pozytywną istotą, która we wszystkim widzi dobro, takim promykiem radości rozjaśniającym pochmurne niebo i przeganiającym najczarniejsze chmury. W swoim dwudziestoletnim życiu przeszła naprawdę wiele. Los jej nie oszczędzał. W ramach rekompensaty szykuje dla niej niespodziankę: miłość. Miłość, przed którą Kate wzbrania się rękoma i nogami. Miłość trudną, bo pełną niedomówień i utajonych ważnych spraw. Keller to skomplikowany i tajemniczy chłopak, który zakochuje się w Kate od pierwszego wejrzenia. Jednak ich związek nie ma przyszłości...
Ta książka to manifest i propagowanie dobra – postać Promyczka, jej zachowanie, działanie to wzór godny naśladowania. To pierwszy wielki plus. A drugi to wzruszająca fabuła, której zakończenie czytelnik może niestety przewidzieć niemal od razu. Mało ciekawe, mało zabawne i nieporywające dialogi. Przejaskrawione postaci i sytuacje, wszytko albo czarne, albo białe. Zbyt duży bagaż doświadczeń Kate odbiera wiarygodność, bo i problem z mamą, siostrą, ojcem i ze sobą. Alkohol, narkotyki, ucieczka, choroba, śmierć, kłopoty finansowe. Autorka chciała zapewne ukazać w ten sposób hart ducha głównej bohaterki, ale moim zdaniem połowa z tych doświadczeń była zbędna.
Jestem wrażliwa. Niekiedy płacze na reklamach, nie mówiąc o spotach reklamowych odnośnie maltretowanych zwierząt. Dlatego chyba nie w wysokim progu wrażliwości upatrywać trzeba mój brak zachwytu Promyczkiem. Może jestem za stara? To ewidentnie lektura skierowana do młodszego grona niż niespełna trzydziestoletnia kobieta... a jednak i wielu starszym osobom się ta książka podobała.
Podobno o gustach się nie dyskutuje. Bzdura: nie dyskutuje się o czymś oczywistym, czyli o faktach. O gustach trzeba rozmawiać, jednak nikt mnie nie przekona, że Promyczek to bardziej wartościowa lektura od chociażby Czterech stron miłości, którymi do tej pory jestem zachwycona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz