niedziela, 18 września 2016

Farma. Tom Rob Smith [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Farma
AUTOR: Tom Rob Smith
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: Thriller

Zdjęcie autorskie Rudaczyta (Anna Sukiennik)
To 103 książka przeczytana przeze mnie w tym roku. I najlepsza. Dawno nie czytałam tak wciągającego kryminału/thrillera, napisanego pięknym stylem i o tak zaskakującym zakończeniu.
Farma ma wszystko, co powinien zawierać doskonale skonstruowany thriller i ma jeszcze "to coś" magiczny pyłek który wyróżnia ją od innych w tym gatunku.
Uwagę przykuwa konstrukcja fabuły, która to oparta jest w zdecydowanej większości na monologu matki Daniela, z niezbyt częstymi wtrętami dialogu matki z synem. Ta prostota w warstwie konstrukcyjnej rekompensowana jest w rozbudowaną fabułą wzbogaconą retrospekcyjnymi wydarzeniami z dzieciństwa Tilde.
Farma przypomina mi genialną Dolores Claiborne Stephena Kinga, w której to także mamy do czynienia z "bajdurzeniem" i gawędziarstwem głównej bohaterki. A które to bajdurzenie ostatecznie rysuje nam obraz tragicznych wydarzeń, mających swoje źródło, jak to najczęściej bywa, w skomplikowanej przeszłości.
Daniel to młody londyńczyk wychowywany w kochającej i szanującej się rodzinie. Tilde i Chris jego rodzice zapewnili mu spokojne, poukładane dzieciństwo, bez kłótni, bez przemocy, w pełnym zrozumieniu i zgodzie. Na "stare lata" rodzice Daniela postanawiają kupić farmę w Szwecji ojczyźnie Tilde, i tak wieść spokojne życie emerytów. Dlatego gdy Daniel odbiera telefon i dowiaduje się od ojca, że jego mama została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym i nie czuje się zdrowa na umyśle, jest to dla niego jak uderzenie obuchem w łeb. Jednak prawdziwym nokautem jest telefon numer dwa tym razem od matki, która twierdzi, że ma niezbite dowody na to, że na farmie i jej najbliższych terenach doszło do tragicznych wydarzeń, a sprawcy próbują sprawę zatuszować. Sprawcy pedofile, do których należy... ojciec Daniela. A jej rzekome szaleństwo i psychoza to sposób na podważenie jej racji. Matka informuje Daniela, że niebawem wyląduje w Londynie i aby odebrał ją z lotniska. Wszystko mu wyjaśni i udowodni. Tak zaczyna się genialnie skonstruowana, wielowarstwowa intryga.

"To straszne: mówić, być słyszanym i spotykać się z niewiarą".

Bardzo trudną sztuką jest wtłoczyć w monolog tak potężną dawkę akcji i tyle emocji. Sprzecznych. Bo sami do końca nie jesteśmy pewni, czy Tilde nie zwariowała. Momentami dajemy jej wiarę, aby za chwilę kwestionować jej tezy i podważać zasadność oraz prawdziwość dowodów.
Stylistycznie rewelacja. Zachwycił mnie język. I zawstydził. Czytając takie dzieła traci się wiarę we własne umiejętności operowania słowem.
Klimat nie wystarczy osadzić akcji w mroźnej i mrocznej Szwecji, aby kryminał uznać za dobry. Smith mógłby na miejsce akcji wybrać Kozią Wólkę a i tak historię czytałoby się z wypiekami na twarzy.
Zdrada, przemoc, tajemnice z przeszłości, ułuda i pedofilia. Tematyka wielkiego kalibru rozwinięta przez Smitha w spektakularny sposób.

"Najważniejsze decyzje powinnyśmy podejmować, kierując się tym, co myślimy o sobie, gdy jesteśmy sami".

POLECAM. Drukowanymi literami;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz