TYTUŁ: Czerń i purpura
AUTOR: Wojciech Dutka
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Albatros
GATUNEK: powieść historyczno/obyczajowa
Zdjęcie autorskie Izabelka |
I kolejna piękna książka, która trafiła ostatnio w moje ręce.
Chociaż piękna to niezbyt trafne określenie. Bardziej pasuje: szarpiąca emocje, poruszająca serce albo skłaniająca do zastanowienia się.
Powieść ta zachwyciła mnie z trzech powodów: bardzo dobra lekcja historii, niesamowicie ukazana historia dwojga bardzo różnych osób oraz przepięknie plastyczny język jakim jest to wszystko opowiedziane.Książkę Dutki można rozpatrywać na dwóch płaszczyznach: historycznej i obyczajowej. Obie bardzo ciekawe. Ja jednak zacznę od historycznej. Wszak Dutka jest historykiem. I autorem pięciu powieści historycznych.
W tej pozycji autor rewelacyjne przedstawił historię drugiej wojny światowej jak i lata tuż przed nią. Zrobił to tak, że pewnie niektóre osoby czytające nawet się nie zorientują, że w trakcje czytania są na lekcji historii. Powieść zaczyna się w 1938 roku na Słowacji i w Austrii. Poznajemy głównych bohaterów: Franza Weimerta i Milenę Zinger. Ona jest Słowaczką, on Austriakiem. Autor przedstawia życie tych osób na tle historii omawianego czasu. I tak wplata fakty historyczne takie jak Anschluss Austrii, noc kryształowa w Niemczech, aneksja Sudetów przez Hitlera, wprowadzanie ustaw norymberskich w życie. Autorowi udało się bardzo dobrze oddać nastroje panujące w Europie przed wybuchem drugiej wojny światowej. Dla mnie było naprawdę ciekawe poznać motywy, którymi kierowali się młodzi Austriacy kiedy wstępowali do SS.
"Esesman miał być nadczłowiekiem o wyjątkowych predyspozycjach ciała i ducha, czystym owocem eugenicznej myśli dzielącej ludzi na doskonałych i zarazem godnych życia i na tych, którzy nie byli tego życia warci."
Dutka także dość dokładnie i obrazowo przedstawił realia życia w obozie: strach, głód, brud, wycieńczenie. Tak od strony więźniów:
"Wszy to najmniejsi drapieżcy w łańcuchu pokarmowym Auschwitz. I te małe potwory nie były nawet w przybliżeniu tak straszne jak ludzie."
A od strony nazistów:
Ale autor porusza także inne tematy. Tematy o których nie często czyta się w książkach o Auschwitz: rywalizacja pomiędzy więźniami, wykorzystywanie seksualne, homoseksualizm, wszechobecna korupcja, łapówkarstwo, pijaństwo i rozpasanie seksualne wśród esesmanów.
Płaszczyzna obyczajowa jest równie emocjonująca jak historyczna.
Milenę poznajemy jako utalentowaną muzycznie Słowaczkę pochodzącą z szanowanej żydowskiej rodziny. Jej życie się zmienia kiedy do władzy na Słowacji katolicki ksiądz Josef Tiso. Żydzi stają się obywatelami drugiej kategorii. Ale on taki dobry człowiek był...:
"Niemcy chcieli tysiąc pięćset marek za każdego Żyda, ale księdzu udało się wytargować tylko pięćset. Ale zapłacimy Niemcom dopiero po wszystkim, kiedy będziemy wiedzieli, ilu Żydów pojechało na roboty na wschód".
Franza spotykamy w Austrii. Nastolatek oddany rodzinie i Kościołowi. Nawet jest ministrantem. Lecz pod wpływem wielu wydarzeń wstępuję do Hiltlerjugend. A potem do SS. I właśnie na jednym ze szkoleń SS musi zastrzelić przyjaciela, który odmówił wykonania rozkazu.
"W tej chwili, kiedy wódka była mocna i po raz pierwszy w życiu naprawdę kurewsko dobrze mu smakowała, w sumieniu Franza Weimerta ścierało się dwu ludzi. Franz Weimert esesman, który zastrzelił swojego kolegę, i Franciszek ministrant. Żołnierz gardził ministrantem".
Od tego momentu rozpoczyna się przemiana Franza.
Franz i Milena spotykają u bram piekła. Na rampie w Auschwitz. Chodź nic tego nie wróży, to esesman zakochuje się z czasem w Żydówce. Wyznaje jej miłość i chroni ją. Ona jest sparaliżowana strachem.
Nie będę opisywała dokładnie fabuły, bo chcę abyście sięgnęli po książkę. Bo naprawdę warto!
Przemiana Franza z bogobojnego ministranta w bezwzględnego zabójce pokazana bardzo ciekawie. Wątpliwości jakie targają Weimertem targają również czytelnikiem. Były momenty kiedy współczułam mu, ale i takie kiedy miałam ochotę chwycić za broń.
Autorowi udało się nie popaść w banał i kicz. Bo przecież nie on jeden opisywał już uczucie pomiędzy Żydówką a nazistą. Język jakim posługuje się Dutka jest bardzo plastyczny, a każde zdanie jest dopracowane i cudownie skonstruowane. Porównania i niektóre zwroty wbijają w fotel. Nic nie przytoczę. Czytajcie! A sposób w jaki przedstawia emocje, wrażenia, wątpliwości, przemyślenia bohaterów jest idealny do wyciskania łez. Zalecam do tej lektury chusteczki.
Ale mam jedno ALE: autor czasami wpada w pułapkę powtórzeń. Zwróciłam na to uwagę bo sama często w nią wpadam. I bardzo mnie wkurzało np kiedy opisując przedwojenne życie Mileny powtarzał w kółko: "ksiądz prezydent Josef Tiso". Przecież wystarczyło napisać "słowacki prezydent" albo "prezydent Tiso". I tak każdy czytelnik wiedziałby o kogo chodzi. A jeszcze znalazłabym kilka takich przypadków.
"Czerń i purpura" to niebanalna książka. Można powiedzieć, że rewelacyjna. Mnie skłoniła do wielu przemyśleń. I utwierdziła w przekonaniu, że nie każdy Niemiec jest zły, a każdy Żyd dobry.
Polecam gorąco! Daje 10/10.
Zdjęcie autorskie Izabelka |
Chociaż pierwsze spotkanie z autorem nie wypadło najlepiej, mam ogromna ochotę na tę książkę. Sporo czytałam o II Wojnie Światowej z perspektywy ofiar. A chciałabym poznać jak przestawiała się rzeczywistość z drugiej strony. Przecież nie produkowano funkcjonariuszy SS w fabrykach zła. To byli normalni ludzie, mieli rodziny, marzenia, pasje...
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco! Emocje gwarantowane :)
UsuńBardzo mi miło, że doceniła Pani moją książkę. Zapraszam na bloga www.wojciechdutka.piszecomysle.pl Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWojtek Dutka :) To ja dziękuję :) Niesamowita książka! Proszę o jeszcze :) Pozdrawiam Iza
Usuń