sobota, 17 grudnia 2016

Taktotu. Jakub Dąbrowski [Anna Sukiennik]

TYTUŁ: Taktotu
AUTOR:Jakub Dąbrowski
WYDAWNICTWO: Oficynka
GATUNEK: Thriller?/Utwór dramatyczny

Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik

Irytującogenialnoawangardowa zabawa Autora z czytelnikiem. I z treścią książki...

Główny bohater Jakub budzi się w pociągu z kacemgigantem. Nie wie co się dzieje, co się stało, jak się w owym pociągu znalazł. Na korytarzu spotyka znajomego Michasia. Gdy mdłości wywołane upojeniem alkoholowym dnia poprzedniego mijają, Jakub wraz ze znajomym wypalają skręta. I zabawa się zaczyna. Dowiadują się od stewarda, że w pociągu znaleziono zwłoki wielkiej, polskiej aktorki. Rozpoczynają śledztwo.
Brzmi ciekawie, logicznie i interesująco... ale..
Taktotu to miszmasz formy literackiej połowę książki santonowi coś na kształt zapisu didaskaliów, który mniej więcej w połowie książki płynnie przechodzi w typowy utwór dramatyczny, z podziałem na role i tradycyjnymi didaskaliami. Narrator w specyficzny sposób "opowiada" co dzieje się "na scenie" używając czasu przyszłego dokonanego. Absurd wznoszący się do granic akceptowalności.
Niemal od pierwszych stron kołatał mi w głowie głos mojej przemiłej Pani polonistki z liceum ogólnokształcącego: "co autor miał na myśli?", czego szczerze nie cierpiałam. Bo pytanie jest podchwytliwe: autor miał coś na myśli i nie liczy się to, jak ty to zrozumiałeś, tylko to, jak rozumie to autor. A gdzie wolność słowa i myśli, gdzie miejsce na własną interpretację? Autor usiłował ubrać w słowa swe przemyślenie, a jak zostanie to przez czytelnika odczytane to, moim zdaniem, już indywidualna sprawa.
W tym utworze można doszukiwać się głębi, ukrytych (bardzo dokładnie) prawd życiowych i aforyzmów godnych wydziergania na makatce i powieszenia nad łóżkiem. Bo Taktotu jest napisana pięknym językiem, z racji niewielkiej obojętności każde zdanie, każdy wyraz jest przemyślany i dokładnie przez Autora prześwietlony. Nie mogę opędzić się jednak od wrażenia, że Autor podczas czytania mógł wspomóc się jakimś powszechnie dostępnym środkiem ułatwiającym rozluźnienie, bujanie w obłokach, specyfik rozwiązujący język, również ten literacki w głowie. Słowa płynęły, mijając się niekiedy z sensem i racjonalnością. A niekiedy trafiając w punkt.

Proszę mi wierzyć, dowolna głupota zda się mądrością, jeśli tylko dostatecznie długo ją destylować.

Wielkim plusem tego utworu jest ironia oraz wysublimowane poczucie humoru z ogromną dozą sarkazmu.

Kawa pojawi się pod sześcioma rożnymi nazwami i w trzech formach, z których tylko jedna będzie płynna.

Jakub czuł, że stanowią zgrana parę., ani razu nie pogubili się, ona opowiadała on nie słuchał, a potem przychodziła zmiana, on mówił, ona nie słuchała, ryzyko kolizji nie występowało.

Z pewnością Taktotu nie jest łatwa lekturą. To w pewnym sensie groteska bo elementy absurdu ścielą się gęsto przez te 110 stron. Dominuje atmosfera zagubienia, niezrozumienia i ogólnie pojętej "dziwności". O tak: dziwna to idealny epitet opisujący tę książkę. 
Taktotu to druga część z serii swego rodzaj zabawy Autora (Jakub Dąbrowski to pseudonim) z czytelnikiem i z sama powieścią. Części pierwszej nie czytałam, ale śmiem wątpić, czy znajomość Surogata zmieniłaby mój nie do końca jasny odbiór i pozwoliła wyraźniej określić wrażenia po lekturze.
Już sama, z lekka psychodeliczna ale jednocześnie piękna, okładka przygotowuje nas na coś innego niż zwykle na entropię literacką.

Tak, pozwól mi bełkotać! W tym bezrozumie jest metoda.

Nie zniechęcam, nie namawiam zbyt gorąco, ale obiecać mogę, że będzie to bardzo oryginalne spotkanie z literaturą.

2 komentarze:

  1. Ciekawie się zapowiada. Może zobacze co to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz niebanalne lektury, trochę przypominające Ferdydurke, to się spodoba na bank :) ja chyba wolę tradycyjne kryminały, które mają ręce i nogi :)

      Usuń