TYTUŁ: Lawendowy pokój
AUTOR: Nina George
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Otwarte
GATUNEK: powieść obyczajowa
Zdjęcie autorskie Izabelka |
Dziś będzie krótko.
Moje rozczarowanie miesiąca.
Taka piękna okładka, takie zachęcające opisy i co?
Jak dla mnie zmarnowana historia.
Choć może nie do końca.
Większość opinii, które czytałam skupia się na na tym, że Jean odnajduje list od ukochanej. Przeleżał on w szufladzie 20 lat. Nieotwarty. Kiedy księgarz przeczyta go, to zrozumie swój błąd. Wsiada na swoją łódź i wyrusza w podróż.
Ja jednak dojrzałam w tej historii zupełnie coś innego.
Mnie podobała się idea księgarni na wodzie. Przycumowanej do brzegu. Chętnie bym tam zajrzała. Poczytać z widokiem na rzekę...
Urzekła mnie nazwa księgarni: Apteka Literacka. A pan księgarz niczym farmaceuta sprzedaje książki niczym lekarstwa. I nie każda książka jest dla każdego. Każdy dostanie od Jeana taką książkę, jaka jest mu w danym momencie potrzebna. Świetny pomysł na fabułę.
Bardzo zachęcająca okładka. Ciepła i nastrojowa.
I to koniec moich zachwytów.
Dla mnie Lawendowy pokój to nie jest tylko pomieszczenie w mieszkaniu księgarza.
To stan umysłu. To miejsce, w którym chowamy to, o czym nie chcemy pamiętać.
To, co boli. To, co było. Taki symbol wyparcia i próby zapomnienia.
Historia jest ciekawa, ale opowiedziana zupełnie bez "iskry". Ziewałam podczas czytania.
Jak dla mnie: potencjał jest w tej historii, ale brakło tego "czegoś", co by mi nie pozwoliło odłożyć książki.
Ani język, ani styl, ani nawet humor mi nie podszedł.
Do tej książki robiłam dwukrotne podejście: raz latem i teraz. Niestety. Nie porwała mnie.
I raczej już nie sięgnę po pozycje tej autorki.
Czytajcie na własna odpowiedzialność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz