TYTUŁ: Rekonstrukcje
AUTOR: Jan Rychter
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: Kryminał
EGZEMPLARZ RECENZENCKI dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res
Zdjęcie autorskie Anna Sukiennik |
Strach po raz kolejny sparaliżował Łódź. Giną młode, ładne, nastolatki. Dziewczęta, jeszcze nie kobiety. Pojawia się teoria na temat powrotu "Sezonowego zabójcy", który charakteryzuje się specyficznymi metodami działania. Dziewczęta porywa sezonowo – na każdą porę roku jedna ofiara. Młode kobiety są przetrzymywane kilka dni, prawdopodobnie wykorzystywane seksualnie. Ich ciała są następnie porzucane nad wodą wraz z dołączonymi doń zdjęciami. Jednak nie zgadza się kilka elementów: zamiast zdjęć z polaroidu – zdjęcia z lustrzanki, a na zdjęciach brak treści jednoznacznie pornograficznych. I pozostaje jeszcze jeden zasadniczy aspekt sprawy – Sezonowy zabójca miał rzekomo kilka lat wcześniej zginać w pożarze... Rzekomo. Śledczy prowadzący sprawę podejrzewają zatem działanie naśladowcy. Aby uzyskać stuprocentową pewność, proszą o pomoc ekscentrycznego detektywa – Fiszera. To on swoimi niespotykanymi metodami potrafił kilka lat wcześniej wytropić Sezonowego zabójcę. To on, uzależniony od metamfetaminy – "zaćpane medium" był w stanie wydobyć z narkotycznych wizji rozwiązanie zagadki kryminalnej. Czy i tym razem wizje na haju pomogą mu znaleźć porywacza młodej dziewczyny? Mijają dni, zostało niewiele czasu...
"Miejsce akcji rozgrywa się w Łodzi" – te słowa hipnotyzują i działają na mnie jak magnes.
W tym starzejącym się niebezpiecznie szybko, agresywnym mieście, obdarzonym zwodniczym potencjałem wizualnym, wszystkie dni są do siebie bliźniaczo podobne.
W tymże mieście przyszło mi mieszkać, wznosić się na wyżyny zdolności intelektualnych (czytaj: studiować) oraz dorywczo pracować przez 5 lat. Wielki sentyment oraz trudna do sprecyzowania miłość połączona z nutką niesmaku? rozżalenia? że miasto o tak wielkim potencjale zarówno gospodarczym jak i wizualnym musi zmagać się z epitetami: "brzydkie", "śmierdzące", "zacofane", "miasto meneli". I upstrzone psimi kupami. O ile do tych pierwszych określeń można mieć zastrzeżenia, to to ostatnie, uwierzcie, prawdą jest.
Ale do rzeczy. Jan Rychter zaprasza nas w podroż po ciemnych zaułkach, mrocznych podwórkach, i okolicach brudnych, obdrapanych łódzkich kamienic. Ale to nie te opisy wprowadzają czytelnika w nierzeczywisty klimat. To nie miejsce akcji, ciemne ulice, dusznego śródmieścia i niepokojąca atmosfera lekko zaniedbanych parków w centrum Łodzi. Najbardziej intryguje sposób narracji. Jest oryginalny i bardzo specyficzny. Czytelnik nie jest w stanie zorientować się, czy akcja "właśnie się toczy", czy tkwimy w narkotycznych wizjach głównego bohatera. Bo Fiszer to zdecydowanie najbardziej dziwaczny detektyw ze wszystkich literackich bohaterów powieści kryminalnych. Fiszer ma niemały problem z uzależnieniem od narkotyków, który w konkretnych okolicznościach jawi się jako ostatnia deska ratunku. Aby odnaleźć porwaną dziewczynę policja nie cofnie się przed niczym, nawet przed ponownym zaangażowaniem w śledztwo gościa, który ma
zaburzenia w odczuwaniu upływu czasu, barwne wizje, i efekty wizualne przypominajce marzenia senne, a w większych dawkach także utratę kontroli ze światem zewnętrznym.
Rekonstrukcje to bardzo specyficzna książka. Nowatorski sposób prowadzenia narracji zaskakuje, fascynuje, ale przypuszczam, że może zmęczyć. Dość skrupulatne "podążanie za kamerą", dokładny opis wrażeń wizualnych tworzy swoistą aurę, ale może zdekoncentrować. Ja z tego typu zabiegiem przypominającym "czytanie filmu" spotkałam się pierwszy raz.
Na uwagę zasługuje także piękny język, z lekko poetycką nutą.
W tymże mieście przyszło mi mieszkać, wznosić się na wyżyny zdolności intelektualnych (czytaj: studiować) oraz dorywczo pracować przez 5 lat. Wielki sentyment oraz trudna do sprecyzowania miłość połączona z nutką niesmaku? rozżalenia? że miasto o tak wielkim potencjale zarówno gospodarczym jak i wizualnym musi zmagać się z epitetami: "brzydkie", "śmierdzące", "zacofane", "miasto meneli". I upstrzone psimi kupami. O ile do tych pierwszych określeń można mieć zastrzeżenia, to to ostatnie, uwierzcie, prawdą jest.
Ale do rzeczy. Jan Rychter zaprasza nas w podroż po ciemnych zaułkach, mrocznych podwórkach, i okolicach brudnych, obdrapanych łódzkich kamienic. Ale to nie te opisy wprowadzają czytelnika w nierzeczywisty klimat. To nie miejsce akcji, ciemne ulice, dusznego śródmieścia i niepokojąca atmosfera lekko zaniedbanych parków w centrum Łodzi. Najbardziej intryguje sposób narracji. Jest oryginalny i bardzo specyficzny. Czytelnik nie jest w stanie zorientować się, czy akcja "właśnie się toczy", czy tkwimy w narkotycznych wizjach głównego bohatera. Bo Fiszer to zdecydowanie najbardziej dziwaczny detektyw ze wszystkich literackich bohaterów powieści kryminalnych. Fiszer ma niemały problem z uzależnieniem od narkotyków, który w konkretnych okolicznościach jawi się jako ostatnia deska ratunku. Aby odnaleźć porwaną dziewczynę policja nie cofnie się przed niczym, nawet przed ponownym zaangażowaniem w śledztwo gościa, który ma
zaburzenia w odczuwaniu upływu czasu, barwne wizje, i efekty wizualne przypominajce marzenia senne, a w większych dawkach także utratę kontroli ze światem zewnętrznym.
Rekonstrukcje to bardzo specyficzna książka. Nowatorski sposób prowadzenia narracji zaskakuje, fascynuje, ale przypuszczam, że może zmęczyć. Dość skrupulatne "podążanie za kamerą", dokładny opis wrażeń wizualnych tworzy swoistą aurę, ale może zdekoncentrować. Ja z tego typu zabiegiem przypominającym "czytanie filmu" spotkałam się pierwszy raz.
Na uwagę zasługuje także piękny język, z lekko poetycką nutą.
Dźwięk włosów zaczepiających o materiał. Dźwięk włosów swobodnie opadających teraz na nagie plecy.
Wygląda na to, że samotność – jak każdy inny narkotyk – bywa niebezpieczna, kiedy ją przedawkować.
Autor funduje czytelnikowi wgląd w umysł psychopaty, który przeprowadza selekcję potencjalnych kandydatek na swoją kolejną ofiarę i owa selekcja daje mu seksualną satysfakcję. Przedstawienie jego zdominowanego przez myśli o kobiecym, niedojrzałym jeszcze ciele umysłu niepokoi, ale i, po trosze, fascynuje. Czytamy i uwierzyć nie możemy jak piękno, podziw dla ciała na progu dojrzałości może zmienić się w chore, nasycone krzywdą ludzką myśli. Myśli przemieniane w czyny.
Głowy bohater? No tego to jeszcze w kryminałach "nie grali", że główny dochodzeniowiec słyszy głosy, ufa projekcjom narkotycznego transu, pokłada nadzieje w seansach narkotycznych. Jestem na "TAK" =)
Wygląda na to, że samotność – jak każdy inny narkotyk – bywa niebezpieczna, kiedy ją przedawkować.
Autor funduje czytelnikowi wgląd w umysł psychopaty, który przeprowadza selekcję potencjalnych kandydatek na swoją kolejną ofiarę i owa selekcja daje mu seksualną satysfakcję. Przedstawienie jego zdominowanego przez myśli o kobiecym, niedojrzałym jeszcze ciele umysłu niepokoi, ale i, po trosze, fascynuje. Czytamy i uwierzyć nie możemy jak piękno, podziw dla ciała na progu dojrzałości może zmienić się w chore, nasycone krzywdą ludzką myśli. Myśli przemieniane w czyny.
Głowy bohater? No tego to jeszcze w kryminałach "nie grali", że główny dochodzeniowiec słyszy głosy, ufa projekcjom narkotycznego transu, pokłada nadzieje w seansach narkotycznych. Jestem na "TAK" =)
Trop. Wie, że aby za nim podążyć, musi zejść dalej w głąb, musi dać
nura w zaklęte rewiry własnego umysłu, podążając za ulotnymi obrazami, fabrykując wspomnienia i mnożąc hipotezy.
Rekonstrukcje to bardzo oryginalna propozycja dla koneserów niekonwencjonalnej lektury. Sporo niebanalnych elementów, szczypta lirycznych opisów i odrobina pikantnego, dobrego humoru.
Rekonstrukcje to bardzo oryginalna propozycja dla koneserów niekonwencjonalnej lektury. Sporo niebanalnych elementów, szczypta lirycznych opisów i odrobina pikantnego, dobrego humoru.
Zdajesz sobie sprawę, że moja cierpliwość, w przeciwieństwie do bożego miłosierdzia ma niestety granice?
Ogromny plus za ciekawe, niebanalne zakończenie oraz zdjęcia "speluniastych" zakątków Łodzi. Idealnie komponują się z treścią i tworzą wraz z fabułą duszny, klaustrofobiczny klimat.
Ogromny plus za ciekawe, niebanalne zakończenie oraz zdjęcia "speluniastych" zakątków Łodzi. Idealnie komponują się z treścią i tworzą wraz z fabułą duszny, klaustrofobiczny klimat.
To chyba niezłe wyzwanie literackie. Lubię takie.
OdpowiedzUsuńDuże wyzwanie :) moim zdaniem warto je podjąć :)
UsuńTeraz żałuję, że jej nie zamówiłam. Może jeszcze się uda :)
OdpowiedzUsuńTen kryminał jest inny. Dziwny, niekonwencjonalny i wyróżnienia się. Na pewno nie każdemu przypadnie do gustu, ale pomysł doceni każdy :) zamów :)
Usuń