piątek, 3 marca 2017

Zagubione godziny. Karen White. [Izabelka]

TYTUŁ: Zagubione godziny
AUTOR: Karen White
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Albatros
GATUNEK: powieść obyczajowa

Zdjęcie autorskie Izabelka


Po tę książkę sięgnęłam skuszona opisem na okładce. Bo zawierała kilka elementów, które lubię: tajemnica rodzinna, pasja bohaterki, skomplikowane relacje rodzinne, szukanie swojego miejsca na ziemi, odnajdywaniu nadziei. Powiem szczerze, że to moje pierwsze spotkanie z autorką. I od razu bardzo udane. W Polsce wydana została tylko ta książka, choć Pani Karen napisała ich już 16. Ups!

Główną bohaterkę, Piper Mills, poznajemy w momencie kiedy wraca do domu dziadków, który po nich odziedziczyła. Ukochana babcia umarła w domu opieki, a dziadek nie czeka zbyt długo i dołącza  do żony. Panna Mills wychowała się w tym domu i zamieszkała w nim po wypadku, któremu uległa spadając z konia. Piper, pogrążona w żałobie i wspomnieniach snuje się po domu. I na strychu odkrywa tajemnicze pomieszczenie. I wtedy przypomina sobie, że razem z dziadkiem zakopała w ogródku tajemnicza skrzynkę. Odkopuje ją i przegląda zawartość. Żadnej rzeczy nie rozpoznaje. Znajduje listy i dziennik babci. Po lekturze tych zapisków postanawia odnaleźć jej przyjaciółkę i dowiedzieć się czegoś więcej. Ale starsza pani nie chce spotkania. Sprytna Piper udaje się do posiadłości babcinej przyjaciółki pod przybranym nazwiskiem. Pobyt w tym domu odmienia jej życie. A także podejście do wielu spraw. Poznajemy kilka ciekawych postaci. Lilian, starsza pani, która nie chce wracać do przeszłości. Helen, wnuczka Lilian, która jest niewidoma i żyje pogodzona ze swoją niepełnosprawnością. Tuckera, brata Helen, który opłakuje swoją zmarłą żonę i nie umie przez swą żałobę odnaleźć się w roli samotnego ojca. I są jeszcze one: KONIE. Nie myślę tu jednak o jakimś konkretnym zwierzęciu, ale raczej jak o bohaterze zbiorowym.

Jak zakończy się ta historia? Czy Piper odkryje tajemnice babci? Czy Lilian ujawni przed rodziną głęboko skrywany ból? Czy niewidoma Helen nauczy czegoś Piper? Czy Tucker znajdzie wspólny język z córkami? Odpowiedzi na te i inne pytania, które same się pojawiają w trakcie czytania, odnajdziecie w książce.

Pani White to amerykańska pisarka. I pewnie dlatego akcja dzieje się w mieście Savannah i okolicach. To ważna informacja. Kiedy czytamy o latach młodości babci, a są to lata 20 i 30 XX wieku, poznajemy problem rasizmu w USA. Mamy też obraz kobiet i ich problemów: od zamążpójścia zgodnie z wolą ojca, roli kobiety w małżeństwie, aż do  trudów macierzyństwa.

KONIE. To bohater zbiorowy, choć drugoplanowy, ale jakże ważny w tej książce. Piper spada z konia, doznaje urazu, który nie pozwala na kontynuację kariery jeździeckiej. Trauma nie pozwala zbliżyć się jej do tych pięknych zwierząt. Tucker, który choć jest z wykształcenia lekarzem, ratuje konie przed okrutną śmiercią i pozwala im dożyć spokojnej starości u siebie na farmie. Bardzo dobrze ujęty "koński temat". Czytałam z przyjemnością.

Kolejny wątek na który zwróciłam uwagę, to miłość do kwiatów i szeroko rozumianego ogrodnictwa. Lilan kocha pracę w ogrodzie, niewidoma Helen uwielbia przesiadywać wśród kwiatów, babcia Piper uchodziła za eksperta ogrodnictwa. Rozmowy o rodzajach nasadzeń w ogrodzie, opisywanie zapachów i opowieści o kolorach... Aż sama poszłam zobaczyć czy wiosna zawitała już na moje podwórko.

Sprawa, która jest jeszcze poruszona przez autorkę, a która jest godna podkreślenia, to problem niepełnosprawności. Niedoszła dżokejka nie może pogodzić się z tym, że nigdy już nie weźmie udziału w zawodach. Na przeciwnym biegunie postrzegania rzeczywistości jest Helen. Wzrok straciła w wyniku choroby. Brak wzroku wcale jej nie przeszkadza w aktywnym życiu. Rozmowy kobiet i ich przemyślenia skłoniły mnie do zastanowienia nad tym, czym tak naprawdę jest niepełnosprawność.

W książce tej jest poruszonych wiele tematów. Jak dla mnie autorka bardzo dobrze je wszystkie posplatała. Nie czułam znużenia żadnym z tych tematów ani nagromadzenia innych. Odkrywanie tajemnic z przeszłości pokazane  w sposób pobudzający moją ciekawość, do tego stopnia, że ciężko było odłożyć książkę.

I dwa cytaty mnie zachwyciły:

"Każda kobieta powinna mieć córkę, której mogłaby opowiadać różne historie. W przeciwnym razie to, czego się nauczyła, staje się bezużyteczne, jak zapasowe guziki od wyrzuconej bluzki (...)".

"Dum  vita est, spes est. Dopóki trwa życie, dopóty jest nadzieja".

Mam tylko jedną uwagę. Zakończenie przewidywalne i, jak dla mnie, przesłodzone. Czekałam na wielkie WOW, a tu spełniły się moje spekulacje.
Ale niech ten jeden mały minusik Was nie odstrasza. Bardzo dobrze się czyta.
Polecam.

Zdjęcie autorskie Izabelka

2 komentarze: